15

2.5K 196 9
                                    

Tak wyszło, że w pare minut dobiegłam z walizkami do mojego celu. Jak zwykle panował tutaj hałas samochodów i wprost przesiąkający zapach spalin, który aż szczypał w nadwrażliwe wampirze oczy. Upał poranny zaczął wszystkim doskwierać. Ludzie to podążali do pracy to spieszyli się na uczelnie. Nie wiedziałam sama od czego mam zacząć.

1. Wciąż nie mam gdzie mieszkać.

2. Muszę i tak wstąpić do matki po wszystkie rzeczy.

3. Pozostaje mi wierzyć, że nie zostałam wywalona z uczelni.

4. Marzę już o ciszy rezydencji, ale muszę sama dać rade.

Psychicznie miałam już dość. Nikt z moich znajomych nie mógł mnie przenocować. Nie wiedziałam za co się zabrać.

Usiadłam na jednej z ulicznych ławek jeszcze raz przeglądając swój telefon. Weszłam w numery

Mama, Mat, Nicolas, Oliver.

Oliver!

Poznałam go niedawno, dał mi po prostu swój numer. W gruncie rzeczy nie wiele o nim wiedziałam. Nie miałam jednak innego wyjścia. Wybrałam numer i czekałam, sygnał, czekałam... nie odbiera. Połączyłam się jeszcze kilka razy i zrezygnowałam. Znudzona i zdenerwowana przypomniałam sobie dzień, w którym go poznałam. Miał mnie odprowadzić, a doprowadziłam go do jego własnego mieszkania.

A więc, gdzie mieszkał? Ulica de'levi! Bo co mi pozostało? Wybrałam się na przystanek autobusowy, wsiadłam w pierwszy lepszy autobus i jakimś cudem udało mi się znaleźć na miejscu. Wysiadłam i popędziłam z walizkami do dużej, szarej kamiennicy. Weszłam do zadbanego budynku. Nie wiedziałam, które mieszkanie jest jego. Wspinałam się po schodach szukając tabliczki z napisem Crell na drzwiach. Okazało się, że pan śmieszek mieszka na samej górze. Zmachałam się okropnie. Chciałam użyć swoich umiejętności, ale było zbyt duże ryzyko, że ktoś mnie zauważy. Energicznie zapukałam w drewniane drzwi i dwa razy nacisnęłam dzwonek. Poddenerwowana modliłam się by był w domu. Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy. Zostały one otworzone w drzwiach obok.

- Co się tak tam do cholery dobijasz? - z drzwi obok wyszedł wysoki mężczyzna o karmelowych włosach z odsłoniętym umięśnionym torsem. Wyciągał ręce w różne strony i ziewał niemiłosiernie przez co stwierdziłam, że dopiero co wstał.

- Nie twoja sprawa. - fuknęłam.

- A właśnie, że moja. Jeśli chcesz żeby oddał Ci kase, nie odda bo nie ma. - powiedział nieproszony.

- Nie chcę kasy. Wiesz czy jest w domu? - mężczyzna popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.

- Nie ma go teraz, za... - popatrzył na zegarek zapięty na dłoni - dokładnie 3 godziny wróci z roboty.

Załamana zwiesiłam ręce. Chłopak dopiero teraz zauważył stojące obok moje walizki.

- Kimś z rodziny jesteś? - zapytał.

- Nie.

- Dziewczyną?

- Nie! Znajomą.

- Która nie ma gdzie mieszkać?

- Co cię to obchodzi? Możesz iść spać dalej, nie będę już głośno. - mój kres cierpliwości powoli się kończył. Nie dość, że zmierzał mnie wzrokiem jak jakiś towar to nie zaprzestał na tym, że irytował mnie celownie.

- Jeśli chcesz, możesz wpaść do mnie... - zaproponował chytrze się przy tym uśmiechając.

- Nie, dzięki. Poczekam tutaj.

- Jak wolisz. - odparł i wszedł do swojego mieszkania.

No to jeszcze 178 minut.

Usiadłam na schodach klatki popijając energetyka. Po kilkunastu minutach usłyszałam czyjeś zbliżające się kroki z dołu. Pomyślałam, że to Oliver, ale na samą górę, wprost do mnie wchodziło dwóch funkcjonariuszy policji.

- Witam, policja uliczna de'levi, dostaliśmy informacje, że przesiaduje tutaj obca osoba. To teren prywatno- mieszkalny.

Takie coś istnieje?
Wybałuszyłam na nich oczy podnosząc się z betonowych schodów.

- Yy.. - jęknęłam. Wtedy z mieszkania wyszedł irytujący mężczyzna śmiejąc się w najlepsze.

To ty! Pomyślałam. Zadzwonił na policje!

- Ja... ja do tego pana przyjechałam. - odrzekłam wskazując palcem na szatyna. Ten uchylił drzwi gestem zapraszając mnie do środka. Skarciłam go wzrokiem łapiąc walizki. Powiedział coś jeszcze policjantom i zamknął drzwi.

Weszłam do dużego mieszkania. Panował tam tradycyjny męski bałagan. Widać, że mieszkał sam i nie miał mamusi, która by mu prała i sprzątała. Po pokoju walały się koszulki i skarpetki. Pościel na łóżku leżała wygięta, a na stole leżały wczorajsze naczynia.
Gdyby nie te wady mieszkanko byłoby idealne, ale tak... to do ideału daleko.

Ułożyłam walizki w salonie i weszłam za nim do kuchni. Po pomieszczeniu... mmm... unosił się zapach jajecznicy!
Przy kuchence stał mężczyzna, na ramieniu miał położoną ścierkę. Powolno mieszał danie wydobywając z niego zapach przez który ciekła mi ślinka.

- Każdego kto się dobija do sąsiadów zapraszasz do swojego domu? - zapytałam.

- Mam kilka wymogów... więc nie. - odpowiedział mi dalej mieszając jajka.

- Wymogi?

- Z całym szacunkiem, ale starej babci bym tutaj nie wpuścił, omelanego żula czy grubej przepoconej studentki. - wytłumaczył. Ściągnął z patelni na talerze jajecznicę, posolił i położył na stół.

- Smacznego. - powiedział ręką wskzując mi na miejsce przy stole. Zrobiło mi się głupio. Nigdy nie lubiłam przebywać u kogoś, jeść czy cokolwiek. Dla mnie to nadszarpnięcie czyjejś gościnności.

- Śmiało! - wskazał. Usiadłam więc i jadłam, powoli by nie wydać jak bardzo zgłodniałam. Po... obiedzie? Ponieważ była to pora obiednia odniosłam talerze do umywalki i przystanęłam obok szatyna.

- Greys mam na imię.

- Zack. - uśmiechnął się. Podałam mu dłoń na uścisk nowej znajomości. Nie wiem czego on oczekiwał, że na ten gest zaśmiał się jeszcze bardziej.

- A więc co tutaj robisz, Greys?

Właśnie, co ja tutaj robię? Przecież nie powiem mu, że wyprowadziłam się od wymagającego wampira i sama jestem wampirem.

Greys, normalność. Normalność.

Nie wiedziałam jak to wytłumaczyć więc wymyśliłam historię wyssaną z palca, że przyjechałam ze wsi do Paryża by się kształcić, niestety znam tutaj tylko Olivera i w ogóle... narazie mi nie idzie. Chyba mi uwierzył.

- Na wieśnkczke mi nie wyglądasz - puścił oczko. - Zapraszam do salonu, na soczek i telewizje. Niedługo twój przyjaciel wróci. Teraz jesteś skazana na mnie.

______________________________

XDD Zack? Serio 😂 Nie mam pojęcia kim on jest XDDDD Może ktoś ma pomysł?😏

Wcielona- Wampiry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz