7

4.2K 269 6
                                    

Wciąż panowała noc. Znienacka zerwał się chłodny wiatr. Skrzyżowałam ręcę otulając się nimi. Niestety Jack nie wziął kurtki, którą mógł mnie okryć dla romantyzmu.

Obejdzie się bez.

Spojrzałam na niego uśmiechając się. Zbliżył swoje usta i mnie pocałował. Z wielką przyjemnością odwzajemniłam czułość. Poczułam nagłe ciepło.
Gdy już skończyliśmy czułe scenki wstałam razem z Jack'iem by wracać do domu.
Jack wziął moją twarz w dłonie patrząc w moje oczy w uśmiechu. Był tak seksowny w jeansach i czarnej koszulce opinającej jego tors, że na myśli naciążyły mi różne doznania tu i teraz. Szybko je odpędziłam widząc radykalną zmianę nastroju wampira.

- Greys, masz czerwone oczy.

Oznajmił, a ja nie
zrozumiałam. Spuściłam wzrok odwracając się od niego. W ciszy leśnej usłyszałam biegnącą gdzieś sarne, małą gromadę myszy polnych i huczenie puszczyka. Oblizałam usta na poczucie smaku krwi.

- Greys musisz się napić. - w panice powiedział mężczyzna, gdy ja popędziłam skacząc po skałach górskich. Czułam każdy ruch zwierzyny. Jack biegł tuż za mną. Wskoczyłam na szlak górski czując coś jeszcze. Ludzie.
Panicznie stanęłam za choinką.

- Jack! Ludzie tutaj są. - wymamrotałam szeptem.
Na drodze szlaku górskiego siedziała grupa trzech osób przy ognisku. Przyglądając się im bardziej odgadłam w nich Mata, Kate i Henrego. Jack także ich poznał.

- Greys, musimy stąd iść. - zrekomendował. Poczułam zapach ich krwi. To było okrutne, ale jedyne o czym myślałam to to, żeby wyssać z nich ciecz. Siedzieli przygnębieni patrząc w ognisko. Byli tacy przezemnie. Moje zniknięcie ich pogrążyło. Ciekawa byłam co matka im naopowiadała. Jednak to nie było teraz ważne. Teraz liczył się mój głód. Coś z czym nie potrafiłam walczyć. Chciałam wyskoczyć na nich i pozabijać bez sumienia. Naszczęście Jack zdążył złapać mnie za ramiona na tyle skutecznie bym się nie wyrwała.

- Greys, ja nie wiedziałem, że oni tu są. Musisz się oprzeć. To twoi przyjaciele. - szeptał mi do ucha. Przestałam szarpać by nabrać tchu. Jack odetchnął widząc mój spokój. Wziął mnie na swe ramiona i zeskoczył z góry odprowadzając jak najdalej od moich przyjaciół. Kłopot nie był jeszcze załatwiony. Wyrwałam się, gdy biegliśmy między drzewami i przeskoczyłam skałę za którą dopadłam niewinną sarne. Kłami dosięgłam jej szyi sycąc się krwią. Spokojny Jack patrzył z przejęciem jak spożywam z zimną krwią posiłek. Zwykłe obiady, śniadania czy kolacje nic mi nie dawały. To krew pomagała mi żyć.

***

Dotarlimy do domu przed słońcem, które schowało się za chmurami. Michael siedział w holu przy swoim biurku gdy wpadliśmy przez drzwi do pomieszczenia. Jack całował mnie namiętnie prowadząc tyłem do sypialni. Tego chciałam, rozluźnienia w ramionach ukochanego. Pół dnia spędziliśmy w sypialni. Nie czułam zmęczenia, wciąż napawała mną energia. Gdy wkońcu udało mi się ubrać w niebieski top i jeansowe spodenki wyszliśmy z pokoju. Michael zawołał Jack'a by zszedł na dół, a ja poszłam do łazienki wziąć prysznic.

~ Jack P.O.V. ~

Byłem uradowany. Kochałem tę wampirzyce. Po latach cierpień zgodziłem się kochać. Od początku mimo wątpliwości wiedziałem, że jest wyjątkowa ale Michael musiał to zepsuć.

- Jack, Viktor nie będzie zadowolony, gdy usłyszy, że sypiasz z jego Partią. - oznajmił. Dobrze wiedziałem, że Greys miała być Viktora.

- W związku z tym radzę Ci dobrze ją przygotować fizycznie, a nie psychicznie... rozkochać. - staruszek pisał coś na maszynie nie patrząc na mnie. Viktor jest znany mi jako rozpieszczony wampir, który ma co chce. Udało mu się w radzie zdobyć także prawa do córki ostatniego dowódcy wampirów. Nikt się nie sprzeciwił choć wszyscy dobrze wiedzą, że ma on w zwyczaju wykorzystywać wampirzyce i uśmiercać w radykalny sposób, a później swoim darem wmawiać wszystkim, że tak nie jest. Wciąż mnie zastanawia jaki Greyses ma dar. Mam ją przygotować fizycznie by wytrzymała u niego tak długo, aż nie udowodnimy radzie jego winy. Zabił już wiele wampirzyc. Dlaczego mi zależy go zabić? Zabił też moją Loren. Poznając bardziej Greys niż inne wampirzyce poczułem od siebie egoizm. Poświęcam ją dla zemsty.

***
~ Greys P.O.V. ~

Zeszłam do holu. Gdy Jack z Michael'em mnie zauważyli od razu zamilkli. Zrozumiałam, że gadają o mnie. Udając, że wcale nie wiem usiadłam na sofie. Objechałam wzrokiem wampira przypominając sobie całe południe spędzone z nim, a wampir patrząc na mnie tylko się uśmiechnął.
Myślimy o tym samym?
Cisza wciąż trwała.

- A więc o co chodzi? - przerwałam ją bez skrupułów. W głowie zakłębiła mi się myśl Kolejna wampirza niespodzianka.

- Dzisiaj w nocy będzie pani uczyć się walczyć. - wtrącił Michael, gdy Jack chciał coś powiedzieć. - Z tej przyczyny, że pomiędzy wampirami są różne potyczki ale i łowcy wampirów czy rzadko spotykane wilkołali musi pani umieć się bronić. Zaskoczona spojrzałam krzywo na wampira i przytaknęłam. Biłam się już z Jack'iem. Wampir jakby odgadł moje myśli.

- To nie jest tak jak mnie unikałaś czy spychałaś na ściany. -odparł.

- A jak? - zapytałam.

- By zabić człowieka musisz uszkodzić mu ważny organ, by zabić zwierzę też, ale by zabić wampira musisz oderwać mu głowę. - znów wtrącił się Michael. Zszokowana złapałam się za swoją wyobrażając sobie jak wyrywają mi głowę.

Jack z Michaelem jeszcze wiele mi tłumaczyli, a ja czekałam tylko na swoją pierwszą lekcję walki.

______________________________

Dziś dzień przyjaciela! 😄

Wcielona- Wampiry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz