Rozdział 4 - Przyjaźń

2.8K 233 18
                                    

Po złożeniu przysięgi strażnika, Jack odstawił mnie do domu. Jeremiego jeszcze nie było. Położyłam się na łóżku i patrzyłam w sufit.

- To musi być dla ciebie ciężkie. – zagadał Jack.

- Żebyś wiedział. – mruknęłam i spojrzałam w jego stronę.

Siedział sobie na krześle i rozglądał się dookoła z zaciekawieniem na twarzy. Uh, świetnie. Czyli postacie z bajek istnieją. Ciekawe, co by powiedzieli rodzice? Mama pewnie byłaby podekscytowana, a tata zszokowany – jak ja.

- Mówiłaś, że ci się śniliśmy. – zaczął Jack. – Kiedy zaczęły się te sny?

- Po śmierci rodziców. – odpowiedziałam bez emocji. – Czyli jakieś trzy miesiące temu.

- Bardzo mi przykro.

- Mnie również.

Nastała chwila ciszy. Przypomniało mi się coś.

- Mówiłeś, że jeśli zemdleję, Zając będzie ci to wypominał przez tysiąc lat... - patrzyłam w jego oczy. – Ile ty masz lat?

- Ponad trzysta.

- Trzysta! – szepnęłam.

- Tak. Księżyc uczynił mnie nieśmiertelnym. Kiedy jeszcze byłem zwykłym człowiekiem, umarłem ratując siostrę. Obudziłem się, jako Jack Mróz.

- To musiało być frustrujące.

- Na początku nic nie pamiętałem. Dopiero pięć lat temu dowiedziałem się prawdy o mojej przeszłości. Dlatego Księżyc uratował mi życie. Uznał, że jestem odpowiedni. Z tobą musi być podobnie.

- Ja też muszę umrzeć?! – spytałam przerażona.

Roześmiał się.

- Wątpię. Może masz jakieś ukryte talenty, o których nie wiesz?

- Jeśli do talentów można zaliczyć spanie, jedzenie i granie ludziom na nerwach to faktycznie, bardzo wam się przydam.

Przewrócił oczami i się zamyślił.

- Ile ty masz lat? – spytał w końcu.

- Siedemnaście. – odpowiedziałam. – To znaczy skończę siedemnaście za tydzień.

Pokiwał głową i zaczął mnie wypytywać o różne rzeczy. Odpowiadałam i sama zadawałam pytania. Bardzo ciekawił mnie jego świat. Długo rozmawialiśmy. Niestety potwierdziły się moje obawy. Byłam zadurzona w postaci z bajki. Tylko, że ta bajka stała się prawdą. Ale o czym tu mówić? Jak ktoś taki jak on, chciałby się umówić z kimś takim jak ja? On jest władcą lodu, a ja nikim. Poza tym dzieli nas 300 lat różnicy, o czym nie warto zapominać! Gdy nastał wieczór zrobiłam się zmęczona.

- Pójdę już. – oznajmił. - Powinnaś dobrze się wyspać. To był długi dzień.

Już miał wyskoczyć przez okno, kiedy nieśmiało spytałam:

- Jack... mógłbyś zostać? Chcę być rano pewna, że to nie był tylko sen.

Zamknął okno.

- Jasne.

Usiadł na krześle. Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Szybki prysznic zmył ze mnie stres, co dobrze mi zrobiło. Wróciłam do pokoju i położyłam się do łóżka.

- Dobranoc, Jack.

- Dobranoc, Amy.

Sen zmorzył mnie prawie natychmiast. Na początku śnił mi się Jack. Uśmiechał się do mnie. Jego oczy świeciły wewnętrznym blaskiem. Był naprawdę przystojny. Potem sceneria się zmieniła...

Serce z lodu [zawieszone - napisane od nowa w ,,It's just a dream"]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz