~*~Amy~*~
Gdy się obudziłam dalej panowała noc. Byłam cała zalana potem i łzami, więc musiałam mieć koszmary. Chciałam zapalić lampkę nocną, ale nie działała. Dziwne. Dopiero trzy dni temu wkręcałam nową żarówkę. Nagle usłyszałam hałas dochodzący z głębi pokoju. Cichutko wstałam z łóżka.
- Jack? – spytałam szeptem. – Jack to ty?
Ni stąd ni zowąd światło się zapaliło, a przede mną pojawił się wielki, czarny wierzchowiec. Zaskoczona upadłam na podłogę.
- Co do... - zaczęłam, ale zaraz usłyszałam cmokanie.
- No już malutki, bez nerwów.
Do wierzchowca podszedł Mrok z opiekuńczą miną. Widząc mój wzrok uśmiechnął się.
- Witaj Amy. Dobrze spałaś?
Zmarszczyłam brwi i się podniosłam. Nie zamierzałam przed nim leżeć jak jakaś ścierka.
- Byłoby lepiej, gdybyś mi nie mieszał w snach. – odparłam twardo.
Mrok zaśmiał się.
- Naprawdę jesteś waleczna! A może to dlatego Pan Księżyc cię wybrał? Tylko czy odwagą zdołasz pokonać koszmary i strach.
Gorączkowo się zastanawiałam, co tu zrobić. Jack miał dużo pracy, a reszty strażników nie miałam jak wezwać.
- Czyżbyś się bała? – spytał niewinnie Czarny Pan.
Prychnęłam.
- Jeśli masz mi coś ważnego do powiedzenia to się streszczaj. Rano muszę wstać do szkoły.
Co robić, co robić? Wiedziałam, kto z nas wygrałby w ewentualnej walce. Ja nie miałam żadnych mocy. Gdyby był tu Jack... A może to lepiej, że go nie ma? Jeśli Mrok chce mnie zabić, to niech zabiję tylko mnie. Przypomniałam sobie tamten sen, w którym Jack o mało nie zginął i zakręciło mi się w głowie. Mrok natomiast zaczął spacerować po moim pokoju.
- Wiesz, podziwiam cię. – powiedział w końcu. – Nawet oko w oko z wrogiem nie martwisz się o siebie, tylko o niego.
Wytrzeszczyłam oczy.
- A skąd ty możesz wiedzieć, o co się martwię?
- Nie zapominaj, że jestem Księciem Koszmarów. Ja wyczuwam strach.
Teraz naprawdę cieszyłam się, że nie ma tu Jacka. Spojrzałam na wierzchowca. Wyglądał groźnie.
- Nawet mi ciebie żal. – oznajmił. – Widziałem wiele nieodwzajemnionych miłości i zawsze kończyły się tak samo... rozpaczą. Znam twoje lęki, Amalie. Ale to jego boisz się stracić najbardziej, czy tak?
Patrzyłam i nic nie mówiłam. W przeciwieństwie do niego.
- Wyznam ci, że ten lęk zaprowadzi cię do zguby. Będziesz cierpiała. Już cierpisz.
Poczułam się zmęczona. Oczy same mi się zamykały, ale wiedziałam, że to wpływ Mroka.
- Czemu nie poddasz się zmęczeniu? – pytał słodkim głosem. – Nie chcesz zobaczyć swoich lęków?
Z całych sił starałam się być świadoma i nie poddać się jego urokowi. Walczyłam, ale powoli robiłam się słabsza.
- Poddaj się temu. – mówił Mrok. – Zamknij oczy i zobacz, co to naprawdę jest strach.
Upadłam na kolana. Dłużej nie dam rady. Powieki są takie ciężkie... W jednej chwili ujrzałam błysk złota w oknie, a zmęczenie zostało odpędzone. Uniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. Między mną, a Mrokiem stał Piasek.
- Witaj Piaskowy Ludku. – przywitał się z wrednym uśmiechem Mrok. – Świetnie wyglądasz!
Piasek utworzył dwa długie bicze i zamachnął się nimi kilka razy ostrzegawczo.
- Nie, dziś nie będziemy walczyć. – oznajmił Czarny Pan. – Jeszcze będzie na to okazja.
Gdy to powiedział, jego sylwetka zaczęła się rozpływać. Nim zniknął zupełnie zdążył na mnie spojrzeć. W jego wzroku czaiła się groźba. Co on kombinował? Piasek patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem i pokazał nad głową znak zapytania.
- Nic mi nie zrobił. – powiedziałam. – Tylko się przechwalał.
Chyba niezbyt go uspokoiłam, bo wciąż się we mnie wpatrywał. Nad jego głową pojawiła się gruba sylwetka Northa i chyba samolot. Zrozumiałam, że Piasek chce mnie zabrać na biegun, do bazy strażników.
- To naprawdę nie będzie koniecznie. – zaprzeczyłam. – Nic mi nie jest. Serio.
Piasek zrezygnowany przewrócił oczami i rozejrzał się dookoła, jakby myślał, że Mrok czai się gdzieś w kącie. W międzyczasie wskoczyłam do swojego łóżka i wygodnie się ułożyłam.
- Piasek... mógłbyś mi zesłać jakieś spokojne sny? – spytałam.
Strażnik pokiwał głową. Długa wstążka złotego piasku dotarła do mnie i zabrała do słodkiej krainy snów. Śniły mi się delfinki, słodkie kocięta, szczeniaczki i piękne, błękitne oczy...
CZYTASZ
Serce z lodu [zawieszone - napisane od nowa w ,,It's just a dream"]
FanfictionUWAGA! To opowiadanie zostało zawieszone i napisane OD NOWA, jako ,,It's just a dream". Dziękuję za uwagę *.* 17-letnia Amy po śmierci rodziców, wraz z bratem, przeprowadza się do małego miasteczka - Snowtown. Dziewczyna, by uchronić się przed szarą...