Rozdział 7 - Ostrzeżenie

2.3K 221 7
                                    

Dla Wikusialolo <3


~*~ Jack ~*~

Rano odstawiłem Amy do szkoły. Obiecałem, że przylecę po nią, gdy tylko skończy lekcje. Zębuszka postanowiła pokazać jej swój pałac. Byłem pewien, że Amy będzie zachwycona. Kiedy tylko poszła do szkoły, ja musiałem zacząć pracować. Wywoływałem śnieg na całym świecie, sprawiłem, że jeziora zamarzały i bawiłem się z dziećmi w bitwę na śnieżki, ale cały czas myślami byłem przy nowej strażniczce. Czemu Księżyc wybrał akurat ją? Co jest w niej takiego wyjątkowego? To prawda, jest sympatyczna i świetnie mi się z nią gada, ale miłą rozmową Mroka nie pokonamy. Ale skoro została wybrana, to takie musiało być jej przeznaczenie. Wreszcie znów po nią poleciałem. Z rozbawieniem patrzyłem, jak biegnie do parku. Złapałem ją w pasie, kazałem jej się trzymać i polecieliśmy do bazy Northa. Widziałem, że boi się wsiąść do sań, ale nie chciała tego ukazać. Postanowiłem po prostu z niej zażartować, jak wtedy z Zającem. Ciągle mam to przed oczami. Amy wychyla się i ze strachem na mnie patrzy, podczas gdy ja leżę sobie na skrzydle sań. Z jej miny wywnioskowałem, że miała ochotę mnie zabić, a potem... North ostro skręcił, ona straciła równowagę i wyleciała. Zając zdążył jeszcze do mnie krzyknąć, żebym ją złapał. Nie musiał dwa razy powtarzać. Serce waliło mi jak oszalałe. Nawet nie krzyczała. W pewnym momencie zamknęła oczy, jakby pogodziła się z myślą, że upadnie. Ale ja ją złapałem. Czułem tak dużą ulgę!

- Jack... - jęknęła cicho. – Jesteś idiotą.

Miała rację. Byłem idiotą. Nie przewidziałem tego, że ona może wypaść. Odstawiłem ją na ławkę. Wydawała się zszokowana, ale trudno jej się dziwić. North na mnie nawrzeszczał i miał rację. Najdziwniejsze było to, że Amy starała się mnie jeszcze pocieszyć. Jakby to moje życie było zagrożone, a nie jej! Wreszcie dotarliśmy do Wróżkolandii. Była taka zachwycona! Rozglądała się wszędzie z radością w oczach. A potem usłyszeliśmy ten głos. Natychmiast zasłoniłem ją własnym ciałem. Ja miałem moc, a ona była bezbronna. Mrok z niej szydził. W pewnym momencie nie wytrzymała i mu się postawiła. Jakie było moje zdziwienie! Drobna, bezbronna śmiertelniczka stawia się Księciu Koszmarów. W jej oczach widniał tylko gniew i determinacja. Miałem ochotę od razu ją stamtąd zabrać. Kiedy lecieliśmy do jej domu czułem, że jest przestraszona. W jej pokoju nie mogłem się powstrzymać. Przytuliłem ją. To było naprawdę miłe uczucie. Zupełnie inne, niż kiedy przytulałem swoją siostrą, albo Zębuszkę. To było bardziej tak, jakbym odnalazł ostatni kawałek jakiejś układanki. Wreszcie doleciałem do bazy Northa. Nigdzie go nie widziałem, więc podszedłem do jednego z yeti.

- Hej Phil, gdzie North? – spytałem.

Phil jak zwykle obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem i wskazał wielką, owłosioną ręką na pracownie Northa.

- Dzięki! – rzuciłem jeszcze przez ramię i podleciałem w wyznaczonym kierunku.

Bez pukania wpadłem do środka. North siedział w wielkim fotelu i patrzył na kominek.

- O Jack, jesteś już! – zawołał. – Zamknij drzwi z łaski swojej.

Spełniłem polecenie.

- O czym chciałeś pogadać? Trochę mi się spieszy, mam dużo roboty.

Święty wstał i podszedł do mnie.

- Słuchaj, sprawa jest delikatna... chodzi o Amy.

Kiwnąłem głową na znak, że słucham. Ze zdziwieniem spostrzegłem, że North jest trochę... zawstydzony.

- Widzisz Jack... ona ma dopiero siedemnaście lat i jest śmiertelniczką. Do tego jest bardzo... wrażliwa. Chciałem cię ostrzec.

Uniosłem brwi. O czym on gadał?!

- Bardzo łatwo można ją zranić, nawet nieświadomie. – kontynuował. – Zauważyłem, że jest bardzo... no... przywiązana do ciebie.

- Jesteśmy przyjaciółmi. – potwierdziłem.

- No tak, ale... - North jąkał się. – To, co wydaje się dla nas czymś oczywistym, czasem może okazać się zupełne inne. Chcę cię po prostu prosić, żebyś uważał. Nie powinieneś się do niej tak bardzo przywiązywać, ona do ciebie tym bardziej. Bardzo wiele was różni. Ty masz ponad trzysta lat, ona siedemnaście. Ty jesteś nieśmiertelny, ona wręcz przeciwnie. Ty masz potężną moc, a ona jest bezbronna.

- North, o co ci chodzi?! Czy ja już nie mogę mieć przyjaciół?! A może mam zmusić Amy, by przestała mnie lubić?!

Nie wiedział, co powiedzieć. Zirytowany ścisnąłem swój kij i wyleciałem przez okno. Bardzo długo pozwoliłem wiatru się nieść we wszystkie kierunki świata. Analizowałem słowa Northa. W głębi serca wiedziałem, że nie chodzi mu wcale o to, że przyjaźnie się z Amy. Chodziło mu o coś całkiem innego...



Serce z lodu [zawieszone - napisane od nowa w ,,It's just a dream&quot;]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz