Rozdział 27 - Kim ja jestem?

2.4K 246 113
                                    

~*~ Amy ~*~


Bolała mnie głowa. Leżałam na trawie, gdzieś w lesie. Co ja tu robię?! Powoli wstałam i prawie natychmiast upadłam. Co się dzieję? Ponowiłam próbę wstania, ale tym razem jeszcze ostrożniej. Udało się! Stałam, co prawda trochę chwiejnie, ale stałam. Rozejrzałam się dookoła. Panowała noc. Promienie Księżyca padały prosto na mnie, ale on sam milczał. Ja również nie zamierzałam zadawać pytać... Wiedziałam, że i tak nie odpowie. Odgarnęłam kilka kosmyków moich włosów, które wpadały mi w oczy. Przez chwilę im się przyjrzałam. Były bardzo długie, kręcone i... białe, z niebieskimi pasemkami. Dziwne... Wydawały się jednocześnie obce, jak i znajome.

Zrobiłam kilka kroków do przodu. Ból głowy już mi przeszedł, więc szłam nieco szybciej. Dotarłam do niewielkiego stawu. Z westchnieniem podeszłam bliżej. Coś mnie pchało do wody, coś kazało mi być niej blisko. Ukucnęłam przy brzegu i niepewnie wyciągnęłam dłoń, zanurzając ją w cieczy. Była chłodna, ale przyjemna. Natychmiast poczułam, jakby wlewało się we mnie życie. Wstałam i ze zdziwieniem zobaczyłam, że woda unosi się wraz ze mną. To było naprawdę dziwne, ale i... piękne. Magiczne. Cudowne. Moje.

Niepewnie machnęłam ręką, wyobrażając sobie w głowie pewien kształt. Woda natychmiast uformowała się w obraz z mojej głowy. Była to piękna śnieżka. Uśmiechnęłam się, bo coś mi przypomniała. Piękne, niesamowicie niebieskie oczy. Do kogo należały? I gdzie ta osoba jest? A co najważniejsze... Czemu odczuwałam taką wielką tęsknotę za nią?

Głęboko nabrałam powietrza w płuca i gwałtownie je wypuściłam. Żałujcie, że nie widzieliście mojej miny, kiedy zobaczyłam, co się stało chwilę później.

Otóż wodnisty płatek śniegu zamarzł pod wpływem mojego oddechu. Naprawdę – zmienił się w lód. Machnęłam ręką – ponownie zmienił się w wodę i wpadł do stawu.

- Wow.

To byłem jedyne, co udało mi się wykrztusić. Wow. Szczerze powiedziawszy, mogłabym skakać i krzyczeć ze szczęścia, bo naprawdę byłam szczęśliwa. Czułam w sobie wielką moc i z całego serca pragnęłam ją uwolnić. Zaczęłam biec dookoła stawu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że moje ruchy krępuję sukienka. Spojrzałam na nią i lekko się skrzywiłam. Gdzieniegdzie była podarta, a na piersi miała wielką dziurę z... czerwoną plamą krwi. Coś mi podpowiadało, że to była moja krew.

- Co się ze mną stało? – spytałam sama siebie.

Nie oczekiwałam żadnej odpowiedzi. Postanowiłam chwilowo się tym nie przejmować. Zaciekawiona dotknęłam dłonią materiał sukienki. Do głowy wpadł mi pewien pomysł.

- Może się uda...

Wymyśliłam kolor, kształt i ozdoby. Chwilę potem poczułam przyjemne zimno na całym ciele, a moja stara, brudna, zniszczona sukienka, zmieniła się nie do poznania. Podeszłam do jeziora i spojrzałam w swoje odbicie. Aż mnie zatkało...

Słowo piękna, to chyba nawet za mało – nie żebym była jakoś szczególnie mało skromna. Moje długie, białe włosy z niebieskimi pasemkami idealnie pasowały do śnieżnej skóry. Miałam śliczne, wodniste oczy i zgrabną figurę. Teraz ubrana byłam w cudowną, luźną sukienkę do kolan. Miała kolor świeżego śniegu z niebieskimi akcentami. Połączenie zimy i wody. Połączenie mnie samej.

Ze szczęścia zrobiłam piruet, po czym wznowiłam bieg. Ta sukienka się krępowała moich ruchów, wręcz przeciwnie. Falowała, jakby zachęcając mnie do dalszej zabawy. Przystanęłam i tupnęłam nogą. Woda w stawie natychmiast zamarłam. Wyczarowałam dookoła śnieżycę. Powinno mi być zimno, ale... czułam jedynie przyjemne dreszcze mocy i adrenaliny. Wraz z wydobywającą się ze mnie mocą, wzrastało moje podekscytowanie. W pewnym momencie bardzo głośno krzyknęłam ze szczęścia. Niedługo potem usiadłam na środku stawu i z zaciekawieniem przyglądałam się spadającym dookoła płatkom śniegu.

Jedną z nich chwyciłam do ręki. Nie wiem czemu, ale czułam się... znajomo. Śnieg był dla mnie czymś bardzo znajomym. Z całych sił próbowałam coś sobie przypomnieć, ale wciąż widziałam jedynie te piękne, niebieskie oczy.

Chciałam się dowiedzieć, kim jestem? Kim byłam? Co tu robię? Co mam dalej robić?

Położyłam się na zamarzniętej tafli wody. Euforia, szczęście, oraz błogi stan wyparowywały ze mnie, zostając zastąpione przez niepewność, zagubienie i tą dominującą tęsknotę.

Księżyc wciąż jasno świecił na niebie, wpatrując się we mnie. Podniosłam się do pozycji siedzącej.

- Pewnie i tak nie odpowiesz... - zaczęłam. – ale mógłbyś chociaż mi powiedzieć, co mam robić. Ja naprawdę nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Nie znam nawet siebie! Nie wiem, kim jestem, czy mam jakąś rodzinę... Moją głowę wypełnia jedna, wielka pustka!

Mój głos się załamał, a z oczu wypłynęło kilka łez. Wzięłam kilka głębszych oddechów, żeby się opanować.

- Co mi przyjdzie z wielkiej mocy, skoro nie mam pojęcia, co z nią zrobić? – mruknęłam.

Blask Księżyca stał się jeszcze bardziej intensywniejszy. Jedna jego smuga przeniosła się na mój nadgarstek. Ja również przeniosłam na niego wzrok. Nagle moje serce zabiło szybciej. Na mojej ręce zapięta była lodowa bransoletka. Przypięte do niej były najróżniejsze przywieszki. Jedna zaciekawiła mnie najbardziej; przedstawiała mnie i jakiegoś chłopaka. Znowu to ukłucie tęsknoty...

Gdybym tylko odzyskała swoje wspomnienia... Wtedy wszytsko nabrałoby sensu. Wtedy nie czułabym się taka zagubiona.

Serce z lodu [zawieszone - napisane od nowa w ,,It's just a dream"]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz