Rano obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Na początku nawet nie mialam ochoty wstawać więc z zamkniętymi oczami nacisnęłam czerwoną słuchawkę,ale telefon dzwonił dalej. Powoli wygrzebałam się z łóżka. Przecierając powieki założyłam swój aksamitny szlafrok i nie patrzac na ekran urządzenia przyłożyłam je do ucha.
-halo?- powiedziałam jeszcze całkowicie zaspanym głosem
-wstawaj Hailey! Zapomniałaś o naszej wyciecze?!- do słuchawki odezwał się bardzo znany mi głos jednak za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć z kim rozmawiam,bo w głębi duszy nadal spałam. Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę i kiedy cały wczorajszy wieczór wpadł ponownie do mojej głowy automatycznie się rozbudziłam. Zaczęłam powoli odsuwać telefon od mojej głowy by sprawdzić z kim rozmawiam.
- o cholera! Justin?! - mimowolnie krzyknęłam
-Hails? Halo? Jesteś tam? - chłopak zaczął się denerwować
- tak tak... Jus ja... Ja nie mogę jechać - odpowiedziałam.
Powoli zaczęłam żałować tego,że się zgodziłam. Kylie miała rację. Nie powinnam z nim rozmawiać. W nocy wszystko wydaje się prostsze,łatwiej się wybacza jednak poranki następnego dnia bywają trudne.
- chyba sobie ze mnie żartujesz. Stoję pod Twoim domem i jeśli za 2 minuty nie będziesz na dole osobiście tam wejdę i zaniosę Cię do auta. Nie będzie mnie obchodziło czy chcesz jechać czy nie,czy jesteś ubrana czy naga,umalowana czy nie. Wsadzę cię do wozu NA SI-ŁĘ - mówił Bieber.
Boże co ja najlepszego narobiłam? Stanęłam przed lustrem i miałam ochotę przyjebać sobie w twarz. Dosłownie,przyjebać. Byłam zła na siebie. Obiecałam,że Justin już nigdy mnie nie skrzywdzi. Dlaczego ja mam takie miękkie serce? Dlaczego jestem dla niego taka dobra? Dlaczego? Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk klaksonu.
Hails... Weź się za siebie! Ubieraj się,pojedziesz tam,a za dwa tygodnie Justin i tak cie oleje i będziesz miała spokój... Tylko,że ja nie chciałam żeby mnie zostawił. W głębi duszy tak bardzo się cieszyłam,że mogę go zobaczyć,porozmawiać z nim,dotknać jego aksamitnej skóry. Tak strasznie chciałam żebyśmy wrócili. Żebyśmy znowu byli razem przeciwko światu. Spięłam włosy w kitkę,na oczy założyłam okulary przeciwsłoneczne,a na głowę czapkę z daszkiem. Spakowałam pare kosmetyków i czystych ubrań i zbiegłam na dół.
- cześć- powiedział Justin szeroko się uśmiechając. Stał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. W jego oczach widziałam smutek,umiałam rozpoznać o czym myśli. Wiedziałam,że żałował tych wszystkich zmarnowanych chwil i tego jak mnie traktował.
-cześć Justin- powiedziałam oschle. Wstydziłam się. Pierwszy raz od paru miesięcy po tym wszystkim co się działo rozmawialiśmy ze sobą na żywo. Nie chciałam na niego patrzeć,bo czułam,że się rozpłacze. Nadal miałam żal za całą krzywdę,którą mi wyrządził.
- no chodź tu się przytulić moja mała Hails- wyczuł o czym myślę i chciał mnie jak najszybciej z tego wyrwać. Podbiegł do mnie i podniósł. Był bardzo umięśniony. Mimowolnie wtuliłam się w jego szyje i nie chciałam go już nigdy puszczać. Czułam się jak we śnie. Nie sądziłam,że to kiedykolwiek się wydarzy. Łza spłynęła po moim policzku lądując na szyi Justina.
- nie płacz,skarbie. Tęskniłem za Tobą. Żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego jak bardzo Cię przepraszam - mówił łamiącym się głosem.
- nie gniewam się,nie umiem. Ja też tęskniłam Justin...- odpowiedziałam i ucałowałam mocno jego policzek.
CZYTASZ
So sorry
RomanceMieliście kiedyś w swoim życiu osobę,dla której zrobilibyście wszystko? Osobę,która była dla was najważniejsza na świecie? Bliskość. Przyjaźń. Seks. Alkohol. Kłótnie. Zdrady. Miłość.