Czytasz=komentujesz❤️
Mijały dwa tygodnie, od kiedy byłam w związku z Garym. Nigdy, przy żadnym facecie nie czułam się tak cudownie. Razem zasypialiśmy i razem się budzliśmy. Wspólne posiłki, wyjścia, imprezy. Przez moje całe, krótkie życie nie zadawałam sobie sprawy, że miłość może wnieść tyle pozytywnych aspektów do naszej egzysetncji. Każdy dzień automatycznie stawał się lepszy i nabierał nowego, większego sensu. Justin dotrzymał obietnicy i zniknął. Co prawda dzwonił jeszcze pare razy, ale ja nie miałam zamiaru odbierać jego telefonów. Nie chciałam po prostu niczego spieprzyć i nawet nie było mi przykro, że znowu go straciłam. Znowu, to co prawda tym razem pojęcie względne. Straciłam ? Niezupełnie. Tak naprawdę nigdy go nie miałam i w tym twkiła cała tajemnica naszej relacji. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że ta przyjaźń, a później "miłość" to tylko atrapa. Za bardzo się różniliśmy. On miał swoje życie, wyjeżdżał, zmienił się na gorsze, a ja wręcz przeciwnie. W końcu zrozumiałam czego od siebie oczekuje i, że muszę przestać tkwić w tym toksycznym "związku". Teraz to ja starałam się dać wszystko, co we mnie najlepsze mężczyźnie, którego dażyłam gorącym uczuciem. Doceniałam to, że Justin się dla mnie poświęcił, dał wolną rękę, a przede wszystkim odpuścił, ale nie miałam żadnych wyrzutów sumienia związanych z tą sytuacją. To nie wygląda też tak, że ja się nim nie interesuję i wymazałam go z pamięci. Wręcz przeciwnie. Za każdym razem, kiedy spotykam się z Lil'em pytam o Biebsa i uzyskuje multum informacji na jego temat. Podobno radzi sobie dobrze i to mnie chyba najbardziej cieszy. W końcu oboje znaleźliśmy spokój i może nawet się ustatkowaliśmy chociaż nie wiem czy to jeszcze nie za duże słowo. Każdego ranka, gdy Gary jeszcze spał obok mnie, brałam na kolana laptopa i przeglądałam wiadomości dotyczące Justina. Przejmowałam się nim, bo chyba nikt nie potrafiłby tak po prostu zostawić kogoś, z kim ma się miliony cudownych wspomnień. Kogoś, kto kiedyś był dla nas najważniejszy na świecie i może nawet jest nadal, ale rzeczywistość przyćmiły różowe okulary założone na nasze oczy.
Pędziłam przed siebie moim białym Bugatti coraz bardziej wciskając pedał gazu. Spieszyłam się na casting do sesji dla Calvina Kleina, na który osobiście zaprosił mnie dom mody. Miałam jeszcze chwilę czasu,a byłam już niedaleko,ale zawsze wolałam przyjechać pięć minut wcześniej niż minutę za późno. Wyskoczyłam z auta i weszłam do środka wielkiego szklanego budynku w centrum Nowego Yorku. Na ścianach wisiały zdjęcia z poprzednich sesji i kampanii. Oczarowywały mnie, bo zawsze marzyłam żeby to moja fotografia kiedyś się tam znalazła. Nie chodziło to tylko o markę, ale o samą świadomość bycia w czymś dobrym i dostawania nagrody za ciężką pracę. Nie oszukujmy się. Praca w tym miejscu była największym wynagrodzeniem jakie modelka mogła dostać od losu. Przemierzyłam długi korytarz, aż w końcu na białych drzwiach zauważyłam napis "Casting". Otworzyłam lekko pomieszczenie i moim oczom ukazały się setki pięknych dziewczyn i przystojnych mężczyzn. Usiadłam na krzesełku czekając na swoją kolej. Stresowałam się niemiłosiernie i zaczęłam się bawić pierścionkami na moich dłoniach. Spojrzałam na ten od Garego i pomyślałam, że na pewno przyniesie mi dzisiaj szczęście.
- Panna Hailey Baldwin. - usłyszałam głos mężczyzny około 70 roku życia i automatycznie podskoczyłam z miejsca.
- Calvin. - pomyślałam i udałam się do środka.
- Ma pani tę pracę. - powiedział patrząc mi prosto w oczy.
- Słucham ? A casting ? - zapytałam z wielkim zdziwieniem.
- Wygrała go pani. - stoicki spokój nie opuszczał jego twarzy.
Zaraz,zaraz... Jak mogłam wygrać casting skoro dopiero na niego przyjechałam, a setki dziewczyn czekają jeszcze na swoją szansę?
- A co z modelkami, które siedzą na korytarzu? - podrapałam się po głowie i otowrzyłam lekko buzię ze zdziwienia.
- Wracają do domu. - wymamrotał i odwrócił się udając się w stronę biurka. Usiadł na krześle i zaczął podpisywać przeróżne dokumenty. Podpisujemy umowę. - rzucił, a ja automatycznie przemieściłam się w jego kierunku i zajęłam miejsce na przeciwko mężczyzny.
"Niniejszym oświadczam, że zgadzam się na rozpowszechnianie mojego wizerunku, gołego ciała i pozowania z modelem zakwalifikowanym przez dom mody." - złożyłam pod spodem parafkę i wstałam ściskając dłoń Calvina.
- Dziękuję. To dla mnie zaszczyt. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Dla nas również. Zapraszam jutro o 10. - zakomunikował i otworzył przede mną drzwi.
Uradowana wyskoczyłam z pomieszczenia biorąc po drodze swój beżowy płaszcz. Z czarnej, skórzanej torebki wyjęłam telefon i zaczęłam pisać smsa do Garego. Tak nie mogłam się doczekać żeby mu już o wszystkim powiedzieć, że nawet się nie zorientowałam, kiedy się zagapiłam i na kogoś wpadłam.
- Przepraszam. - wymamrotałam cicho powoli podnosząc wzrok.
Gały dosłownie wyskoczyły mi na wierzch, a serce przyspieszyło do tysiąca uderzeń na minutę.
- Co ty tutaj robisz? - zapytałam z wielkimi wyrzutami w tym samym momencie, co człowiek stojący na przeciwko mnie.
Kochani! KOLEJNY ROZDZIAŁ! MAM NADZIEJĘ, ŻE WAS ZACIEKAWIŁ! <3
CZYTASZ
So sorry
Любовные романыMieliście kiedyś w swoim życiu osobę,dla której zrobilibyście wszystko? Osobę,która była dla was najważniejsza na świecie? Bliskość. Przyjaźń. Seks. Alkohol. Kłótnie. Zdrady. Miłość.