Now is good?

540 48 16
                                    

    Czytasz=komentujesz❤️

    Justin rzucił mnie na łóżko i zaczął całować po całym ciele. Był niesamowicie dobry w tym co teraz robił. Szarpał mnie za włosy i wbijał paznokcie w plecy. Gryzł po wargach, uszach i szyi. Po skończonej "robocie" oboje padliśmy na łóżko czule się tuląc. Bieber zaczął wplatać palce w moje włosy i się nimi bawić. Dzień jak codzień. Od jakiegoś czasu każdego pieprzonego wieczoru spotykaliśmy się i uprawialiśmy seks. Bez zobowiązań i jakiejkolwiek miłości. Jako przyjaciele. Szczerze mówiąc nigdy tak dobrze nie dogadywałam się z Justinem. Myślałam, że kiedyś nasza relacja była idealna, ale teraz to wszystko wydawało się istną wspaniałością. Zero kłótni, oboje byliśmy szczęśliwi z tym, co robiliśmy i ani mnie ani jego w żaden sposób nie krępowała obecna sytuacja. Nie przestaliśmy nawet ze sobą rozmawiać. Wręcz przeciwnie! Plotkowaliśmy i doradzaliśmy sobie wzajemnie. Uczucie takiego szczęścia mnie ekscytowało. No i on... Już dawno nie widziałam na jego twarzy takiego uśmiechu. Też mu pasował ten "śmieszny" układ. Nawet przestał spotykać się z jakimikolwiek dziewczynami, a przede wszystkim dziwkami. Każdy wieczór spędzał ze mną, a w ciągu dnia pracował. Nie panowała niezręczna atmosfera, bo nie wprowadzaliśmy uczuć. I chyba dobrze.
Wtuliłam się mocno w Justina i ucałowałam jego czoło.
- Muszę wyjechać na parę dni. - powiedziałam leżąc na jego gołym torsie.
- Co? - zapytał z wielkim oburzeniem.
- Mam pracę poza Stanami, lecę z Kylie do Paryża. - odpowiedziałam ze stoickim spokojem.
- Pare dni czyli ile? - smyrał mnie po ramieniu.
- Tydzień, może dziesięć dni.
- Kurwa... - usłyszałam cicho.
- Przepraszam, ale zrozum...
- Rozumiem, Hailz. - rzucił wstając z łóżka. Zaczął zakładać spodnie i koszulkę. - Obowiązują nas jakieś zasady podczas tej rozłąki? - zapytał nie odwracając się w moją stronę.
- Nie, Jus. Przecież już o tym rozmawialiśmy. Zero zobowiązań.
- Wolałem się upewnić. - uśmiechnął się do mnie, a ja puściłam zalotne oczko.
- Kiedy lecisz?
- Jutro. Bardzo wcześnie rano. - odpowiedziałam popijając łyki wody.
- Odwiozę was. - zakomunikował i udał się w stronę łazienki. Zniknął za szklanymi drzwiami pomieszczenia, a ja zostałam sama, leżąc na łóżku i patrząc na ogromne lustro na suficie. Zastanawiałam się czy będę za nim choć trochę tęskniła, ale od razu zmieniłam temat w swojej głowie.
- Zero uczuć. - powiedziałam pod nosem sama do siebie.
Rano razem z Kylie i wielką walizką czekałam przed domem na Justina. Wczorajszą noc spędziłam u niego rozmawiając. Było bardzo miło. Napiliśmy się kilka lampek wina, a później położyliśmy spać. Jak przyjaciele. Bieber podjechał swoim czarnym ferrari, zapakował nasze bagaże i z piskiem opon ruszył w stronę lotniska. Przed samą odprawą pocałował mnie mocno w czoło.
- Będę tęsknił. - powiedział przytulając mnie do swojej piersi. Próbowałam powstrzymać się od odpowiedzenia, ale słowa same cisnęły mi się na język.
- Ja też Justin.
Oddaliłyśmy się z Kyles od chłopaka machając mu jeszcze po drodze.
- Co taka smutna? Jedziemy do Paryża! - krzyknęła Jenner.
- Nie jestem smutna. - odpowiedziałam szczerząc się.
- Hailz.... To miał być układ bez uczuć - powiedziała i popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem. - To się źle skończy.
- Nie... Teraz jest dobrze, chyba. - mruknęłam i zaczęłam się zastanawiać nad sensem tej relacji.

Kochani kolejny rozdział! Planuję w najbliższym czasie zrobic konkurs! Napiszcie co o tym sadzicie i jakie nagrody chcielibyscie moc wygrac ❤️❤️

So sorryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz