Any chance that you could take my call ?

499 54 18
                                    

KONKURS W POPRZEDNIEJ NOTCE!!!!

   Od kilkunastu minut w głowie miałam ten sam raniący mnie obraz. Justin. Justin z jakąś dziwką, która zajmuje moje miejsce w jego łóżku. Kurwa! Zdawałam sobie sprawę z tego, że tak będzie, ale chyba nie dopuszczałam do siebie tych myśli. Tu nawet nie chodzi o uczucia tylko o....
- Hails, żyjesz? - przerwała mój monolog wewnętrzny Kylie.
- Chyba straciłam ochotę na klub. - odpowiedziałam wysiadając z taksówki.
- Daj spokój... Znowu to samo? Mówiłaś, że wiesz w co się pakujesz, że Justin tym razem nie popsuje nam planów. Hipokrytka. - odpowiedziała. Była zła i wcale mnie to nie dziwiło. Rzeczywiście tak mówiłam i powinnam dotrzymywać słowa, ale jak skoro trafia do mnie coś takiego.
- Przepraszam. Idziemy. Tylko jeszcze zadzwonię. - rzuciłam wyjmując telefon z torebki. Powoli zaczęłam oddalać się od przyjaciółki przykładając słuchawkę do ucha.
- Halo? -powiedział niesamowicie dysząc.
- Cześć. - głos mi się łamał na pół, a ja robiłam wszystko byleby się teraz nie rozpłakać.
- Coś się stało? - odezwał się Justin po krótkim milczeniu.
- Co robisz? - wypaplałam ironicznie.
- Ja... - zaciął się.
- Właśnie pierdolę jakąś dziwkę w łóżku, w którym ty ostatnio spędzałaś każdy wieczór. - dokończyłam za niego.
- Hailz... Umówiliśmy się przecież, żadnych zobowiązań, prawda?
- Tak, ale nie wiedziałam, że jeszcze tego samego dnia przyprowadzisz do domu jakąś szmatę. Mógłbyś się trochę szanować i mnie przede wszystkim. - warknęłam mając ochotę rzucić telefonem.
- Przestań! - krzyknął.
- Już przestałam, baw się dobrze. - rozłączyłam się i schowałam telefon w tylną kieszeń spodni.
Wróciłam do Kylie i szybkim krokiem weszłyśmy do klubu.
- I co? - zapytała.
- Daj spokój, napijmy się. - uśmiechnęłam się w stronę Jenner i ruszyłam w stronę baru bujając się w rytm muzyki.
Usiadłyśmy przy barze i czekałyśmy na nasze zamówienie. Nagle poczułam czyjś dotyk na swoim ramieniu.
- Mógłbym postawić Ci drinka? - odezwał się nieznajomy, ale niesamowicie uroczy głos.
Odwróciłam się lekko w stronę mężczyzny. Moim oczom ukazał się niesamowicie przystojny brunet z czekoladowymi oczami. Zaniemówiłam. Już dawno nie widziałam tak dobrego chłopaka. No oczywiście poza Justinem, ale to powinnam teraz zostawić.
- Jasne. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Gary. - podał mi dłoń.
- Hailey. - odwzajemniłam uścisk.
Kylie pobiegła wywijać na parkiet z kolegą Garego, a ja popijałam whisky z colą rozmawiając z nowym znajomym. Był strasznie miły i mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów. W jednym momencie zapomniałam nawet o Bieberze i super się z tego cieszyłam.
- Może nie powinienem, ale... Masz kogoś? - zapytał robiąc się czerwony na polikach.
Zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Szczerze mówiąc to nie, chyba, że wliczamy w to przyjaźń z bonusem z jednym kutasem, który właśnie w LA pieprzy inną laskę. - odpowiedziałam pukając chłopaka w ramię.
- Idiota. Jak można odpuścić tak wspaniała dziewczynę jak ty dla pierwszej lepszej dziwki? - pytanie retoryczne.
Miał rację, zaczęłam powoli się zastanawiać, co tak naprawdę Justin ode mnie chce. Wydawało mi się teraz, że był pierdolonym egoistą, dla którego liczyło się tylko ruchanie. Na samą myśl o tym miałam odruchy wymiotne.
- Urywamy się? - zapytał marszcząc brwi.
- Jasne. - nie zawahałam się ani chwili.

Kolejny rozdział! Jak myslicie, jak potacza sie dalsze losy Hailey i Garego i co na to Justin?

So sorryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz