11.Plotki

8.5K 361 14
                                    

Następnego dnia wszyscy gadali jak to ja podobno wczoraj zabalowałam. Plotki szybko się rozeszły i teraz jestem wytykana palcami, co aż tak mi nie przeszkadza, bo to nie pierwszy raz.

Od rana szukam tego Will'a, czyżby się bał? Bo naopowiadał niestworzone bajki na mój temat?
Powyrywam mu wszystkie włosy, chyba że będzie miał je tak ładne że zostawię mu z dwa, no max trzy i nie więcej!

Z opisów Mii wiem, że to bardzo wysoki, czarnowłosy chłopak z zielonymi oczami. Jest umięśniony. Mogę go znaleźć na boisku bo gra razem z Brian'em w football o tych godzinach.
Moja reakcja była prosta idę na boisko.

Gdy go zobaczyłam chciałam wejść na boisko, ale trener mnie zatrzymał. Powiedział, że wejdę jak się mecz skończy... jak się mecz skończy to on mi zniknie z oczu i znowu będę musiała go szukać, ale dzięki mojemu urokowi( czytajcie groźbie męczenia trenera) zwołał przerwę.

- jesteś Will, prawda?

- czego chcesz?- zapytał od niechcenia

- a tego, że niby kiedy mnie i  gdzie widziałeś?!- zaczęłam wymachiwać rękami

- spokojnie laska, aż tyle wypiłaś że nie pamiętasz?

- nigdzie wczoraj nie byłam! Nie rób ze mnie idiotki! Powtórzę ci ostatni raz NIGDZIE WCZORAJ NIE BYłAM, rozumiesz?

- to dziwny zbieg okoliczności, że widziałem tam taką samą dziewczynę, jakoś wczoraj ci nie przeszkadzało kiedy...

- stop! Mam kuzynkę która wygląda jak ja, więc niech twój pusty łeb to zrozumie- musiałam skłamać, bo ta rozmowa ciągnęła by się za długo a i tak dalej byłby przy swoim.

Jego oczy przypominały pięcio złotówki. Stwierdziłam, że nie będę tracić więcej czasu i poszłam. Wołał coś za mną, odwróciłam się, ale szłam dalej i przez to na kogoś wpadłam.
Leżałam na trawie. Tak mnie głowa boli... i tyłek...
Sprawca mojego wypadku, czyli pan idiota Brian,  spojrzał na mnie. Choć to chyba ja byłam sprawcą, ale to zostawmy za marginesem.

- nie wiedziałem że tak na mnie lecisz- powiedział, wstałam i otrzepytałam się z trawy

- za dużo sobie wyobrażasz

Już miałam odchodzić, ale ten pajac rzucił we mnie piłką. Odwróciłam się, wzięłam ją do ręki i poszłam dalej. Wszyscy za mną wołali żebym oddała im piłkę, ja natomiast szłam dalej, aż nie usłyszałam że chłopacy każą Brian'owi iść i prosić mnie żebym im ją oddała.
Propozycja przeproszenia mnie nie była taka zła... wkońcu będą na to patrzeć jego kumple...
To bardzo kusząca propozycja... Bardzo.

- daj tą piłkę

- czekam na coś... to słowo to przepraszam

- miło mi, że mnie przepraszasz, a teraz oddaj ją

- chyba śnisz- prychnęłam

- albo mi ją oddasz albo cię przytulę, a jak sama widzisz jestem po dwóch godzinach w-f'u

Spojrzałam na niego spode łba. On żartuje prawda?
Stałam i wpatrywałam się w niego szukając oznak, że żartuje. W pewnym momencie Brian westchnął i wziął mnie w swoje ramiona, silne ramiona...
Nie przeszkadzało by mi tak to, gdyby nie to że jest strasznie spocony!
Gdy tylko mnie chwycił pisnęłam i próbowałam się wyrwać z jego uścisku

- Brian! Baranie! Puść mnie! Teraz!- dalej nie puszczał- bo kopnę cię tam, gdzie nie powinnam!

Już brałam zamach, ale mnie puścił. Spojrzałam na niego zła

- teraz już tego nie włoże, dzięki

- nie ma za co, a teraz idę grać- odszedł, zawołałam jeszcze za nim

- idiota!

Chyba spale to ubranie...

Just Stay Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz