Szybko weszłam do mieszkania pani Jefferson.
Zdjęłam buty, a Camila mnie przytuliła na przywitanie.- dzień dobry...
- cześć kochanie, widzę że ściełaś włosy- pokiwałam głową
Camila odwróciła się w stronę syna i też go uściskała. Patrzyłam na tą scenę jakiś czas z uśmiechem. On swoją kochaną matkę okłamuje, a ja takiej wogóle nie mam. Moja nawet nie podała żadnych informacji o sobie bym nie mogła jej znaleźć.
Ocknęłam się i poszłam szybkim krokiem do remontowanego pokoju.
Usiadłam na krześle.
W głowie odtwarzałam ten widok.
Chciałabym mieć rodziców którzy by mnie wspierali.Jaka ja głupia!
Gdy przyglądałam się im Brian przecież widział jak na nich patrzę! Głupia...
Brian i Camila weszli do pokoju. Brian niósł farby a Camila trzy herbaty.
- słodzisz?'- zapytała mnie
- tak- uśmiechnęłam się, pani Jefferson poszła do kuchni, czego teraz bardzo żałowałam. Musiałam zostać z nim sama w pokoju.
W pokoju była grobowa cisza. Żadne z nas się nie odzywało. Wszędzie był mój wzrok tylko nie na nim. Brian sobie tego nie żałował i przyglądał mi się natarczywie. Zagryzłam wargę. Nie chce na niego patrzeć. Zawsze gdy na niego spojrzę widzę obraz Shelby w jego łóżku. Postanowiłam, że przerwę tą ciszę
- możesz przestać się na mnie gapić- dalej miałam odwrócony wzrok. Nic nie odpowiedział, ale dalej czułam jego uporczywy wzrok. Nie mogłam już tego wytrzymać i spojrzałam na niego. Wzrok jego wyrażał ból.
Próbowałam nie zwracać uwagi, robi to dlatego żebym mu odpuściła i wybaczyła. Nie zrobię tego.
Zaczął do mnie podchodzić. Wstałam i cofałam się tak by się do mnie nie zbliżył tak bardzo, ale on dalej bardziej do mnie podchodził. Po chwili już nie miałam gdzie uciekać. Byłam oparta o ścianę. Chwycił moje policzki, a moje oczy były zaszyte łzami. Nie chce żeby tak było, żeby widział moją słabość, bezsilność.- powiedz coś jeszcze...
Zaprzeczyłam ruchem głowy, zamknęłam oczy i zagryzłam wargę. Chce stąd zniknąć. Teraz.
- przepraszam, że tak długo...- pani Jefferson stanęła wpół kroku gdy nas zobaczyła. Brian zdawał się tym nie przejmować, dalej wpatrywał się w moje oczy. Wyrwałam się i odeszłam kilka kroków- ...ale kroiłam ciasto...
Wytarłam łzy ręką. Patrzyłam na ścianę, by Camila nie widziała, że płacze. Przyglądała się nam z zaciekawieniem. Spojrzałam na niego, dalej stał w tej samej pozie, tylko dłonie miał oparte o ścianę
- Rosie, ty płaczesz?- zapytałaPoszłam do przedpokoju i zaczęłam ubierać buty. Przeprosiłam panią Jefferson i powiedziałam że przyjdę kiedy indziej. Próbowałam tam nie wybuchnąć płaczem, udawałam, że jestem spokojna, ale w środku te wszystkie emocje zrzerały mnie od środka. Zamknęłam za sobą drzwi i biegiem zbiegłam po schodach. Dwa razy już upadłam, wstawałam i biegłam dalej. Łzy zasłaniały mi widok. Wybiegłam z klatki.
Chce już być w akademiku.
Położyć się i zapomnieć.
Dlaczego mi to robi?
Czego chce?
Nie widzi do jakiego stanu mnie doprowadził?Poczułam uderzenie a później spotkanie z betonem. Wytarłam łzy i spojrzałam kogo staranowałam.
- Simon?
CZYTASZ
Just Stay
Teen FictionUpadałam już wiele razy. Przez ludzi, tych dla mnie mniej ważnych i aż za ważnych. Ale nie sądziłam, że jadna osoba może wywołać taki ból na tak długi czas... Tylko on potrafił. ~~ - co to miało być?! - przez jakiś czas musisz udawać moją dziewczynę