Siedemnasty

732 36 3
                                    


Rozdział 17

Wpisuje kod odblokowujący telefon i naciskam na ikonę nowej wiadomości.

JJ: jak mija dzień? :)

Me: do tej pory dobrze

JJ: to łamie moje serce

Me: jeśli myślisz, że to mnie rusza, to Nie, bo ja Nie mam serca ;)

JJ: na pewno je masz

Me: skąd to możesz wiedzieć?

JJ: Znam cię

Me: gówno o mnie wiesz i Nie, nie znasz mnie, bo żaden z moich znajomych Nie jest gównianym stalkerem :))

JJ: mylisz się

Me: Ty dupku!

JJ: nie obrażaj się

JJ: ej halo?

JJ: wiem, że tam jesteś, odpowiedz

Postanawiam Nie odpisywać na wiadomości anonima, jestem już wystarczająco zirytowana, a on nie pomaga. Wstaję z łóżka i podchodzę do szafy, wyciągając bluzę, schodzę po schodach mijając Jaia w salonie, który tępo patrzy się w telefon. Zakładam w hallu czarne trampki przed kostkę i wsadzam słuchawki do uszu, włączając płytę nirvany. Kopie kamień, który znajduje się przed moimi stopami. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, jestem strasznie zirytowana i potrzebuje świeżego powietrza. Wchodzę do parku oddalonego trzydzieści minut od domu, jest godzina 21:48 i jest już lekko ciemno, ale Nie wystarczająco aby latarnie dawały poświatę na ulicy. Mijam parę całującą się na ławce, starszego mężczyznę z psem, aż docieram do centrum parku, jest tam skatepark i wszędzie jest pełno dzieciaków jeżdżących na deskach i bmxach. Zawsze podobały mi się te wszystkie sztuczki, więc przystaję na chwilę, aby popatrzeć na chłopaków którzy jeżdżą po rampie. Przerywa mi dźwięk wiadomości. Odblokowuje telefon i klikam na wiadomość.

JJ: gdzie do cholery jesteś?

Me: gówno cię to obchodzi

JJ: pytam kurwa gdzie jesteś? To nie jest godzina na spacery!

Me: jestem aktualnie w mieszkaniu Joego i przerywasz nam w pieprzeniu, więc się zamknij.

W pewnym sensie jestem z siebie dumna, oczywiście, że to było kłamstwo, ale tylko w ten sposób anonim da mi spokój. Ktoś szturcha moje ramie na co podskakuje, ale wyjmuję słuchawki z uszu, odwracając się w stronę potencjalnego zagrożenia.

-zauważyłem, że przyglądasz się nam, więc co ty na to, aby nas poznać?- wysoki brunet, uśmiecha się w moją stronę, a jego uśmiech jest po prostu, ugh! Cudowny, na ogół on jest cudowny. Przytakuję głową i idę ramie w ramie z brunetem.
-Jestem Blair- wyciągam rękę w jego stronę, przedstawiając się. Brunet uśmiecha się w moją stronę i ściska moją dłoń rzucając:
-Josh, ale znajomi mówią na mnie Joshua (dżoszuła jak coś)

Uśmiecham się w jego stronę, po pierwsze jest miły, po drugie nieziemsko przystojny, a po trzecie, czy komuś jest potrzebny powód trzeci? Jest o wiele lepszą odskocznią niż JJ. Podchodzimy do grupki ludzi, są tam dwie dziewczyny, ale przeważają tam chłopcy.

-Halo, ludzie!- krzyczy Josh, zwracając uwagę swoich przyjaciół. Kilka chłopaków patrzy na mnie, lustrując mnie od góry do dołu wzrokiem.- To Blair- wskazuje ręką na mnie

-Siema, Jestem Nick- przedstawia się chłopak o czarnych jak smoła włosach i ciemnych oczach, posyła mi przyjacielski uśmiech, na co odpowiadam tym samym, czuje, że to miły koleś.- tamten blondyn to Bobby, a obok niego jest Drew, a ta różowo włosa dziewczyna to Nina, a obok niej jest Abigail- chłopak przedstawia mi wszystkich.

-Jestem Blair- macham do nich, nie jest mi Niezręcznie, a wręcz przeciwnie, czuję się dobrze w ich towarzystwie. Podchodzi do mnie różowo włosa i o ile dobrze pamiętam ma na imię Nina. Zauważam, że jest bardzo ładna, a jej ciało jest godne pozazdroszczenia. Uśmiecham się w jej stronę.

-Blair, prawda?- dziewczyna pyta, a ja w odpowiedzi kiwam głową

- cóż Nie chcę przechodzić przez krępującą ciszę, lub nudną rozmowę, w której chwalisz moje włosy, a ja mówię, że masz ładne oczy- śmieję się na jej słowa, przytakując głową, lubię jej szczerość.

-ale tak szczerze, lubię twoje włosy- mówię do niej, a ona odpowiada śmiechem. Idziemy we dwie na ławkę, rozmawiając o wszystkim i niczym, patrząc na chłopców jeżdżących na rampach, Abigail żegna się z nami chwilę później więc machamy jej na pożegnanie.  Podczas naszej rozmowy mój telefon wydaje dźwięk nowej wiadomości minimum trzydzieści razy, ale ignoruje je, rozmawiając z Niną.

-czyżby zazdrosny chłopak?- zagaduje dziewczyna, kiedy po raz kolejny mój telefon wydaję dźwięk nowej wiadomości.

-jakiś dupek, który upiera się, że mnie zna- wzdycham

-a wiesz kto to jest?- pyta, a szczerość bijąca w jej oczach jest w pewnym sensie ujmująca. W odpowiedzi kręcę głową, różowo włosa ma zamiar coś powiedzieć, kiedy Josh jej przerywa krzycząc do nas:

-chodźcie, mamy coś ekstra- wstajemy obie z ławki i idziemy w stronę rampy. Brunet w swojej dłoni trzyma skręta, uśmiechając się. Podaję go w moją stronę, a ja patrzę na niego głupio

-nie paliłaś nigdy, huh?- pyta, a ja przytakuję głową.

-więc patrz, to jak z papierosami, ciągniesz ile się da i trzymasz dym najdłużej jak umiesz- wykonuje jego polecenie, wypuszczając dym po trzydziestu sekundach

-właśnie tak!- chwali mnie, podaję skręta Ninie, która robi co ja, podając go dalej. Siedzimy wszyscy w kółeczku i każdy czeka na swoją kolej. Moje gardło trochę boli i strasznie chcę mi się pić, ale biorę po raz kolejny skręta, ponieważ podoba mi się uczucie, jakim jest skutek marihuany. Każdy z nas zaciągnął się trzy razy, kiedy ze skrętu został sam popiół.

-ej co wy na to, aby iść do Taylera na imprezę?- proponuje Drew, a wszyscy przytakują głową

-idziesz?- pyta mnie, a kiwam głową. Wstajemy wszyscy i opuszczając park idziemy w stronę osiedla, śmiejąc się i potykając o nic. Zaczyna mi się podobać to całe palenie i imprezowanie.


A/N: Jak się podoba?



Fuck off stalker I J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz