Dziesięć

1.3K 47 5
                                    

            Ze snu wybudził mnie mój budzik, wydając charakterystyczny dźwięk, sprawiając, że także i Beau przebudził się, przyjaciel wymruczał ciche, pomiędzy ziewnięciem 'która godzina?'

-Dokładnie 7- odpowiedziałam, przecierając oczy, nie należałam do porannych ptaszków, ale zależało mi na tych studiach, więc mimo wszystko, starałam się przystosować, w końcu, czym to się różniło od szkoły? Było podobnie, dosłownie. Zrzucając z siebie kołdrę, postawiłam swoje rozgrzane stopy na zimne panele, czego od razu pożałowałam, mały dreszcz przeszedł moje ciało, sprawiając, że zaczęłam dygotać z zimna. Podeszłam do szafy i wyciągając pierwsze lepsze cichy, udałam się w kierunku łazienki. Szłam przez krótki korytarz, omijając pokój Jaia, miałam ochotę przystanąć i po prostu na niego popatrzeć, sama nie wiedziałam dlaczego, możliwe, że imponował mi tym, jak bardzo szarmancki był, uwielbiałam z nim rozmawiać, był bardzo mądry i miał własne zdanie, ale szanował to, jeśli ktoś miał inne, to było naprawdę czymś innym niż nasi rówieśnicy. Otrząsnęłam się szybko i ruszyłam w końcu omijając pokój bruneta. Gdy przekroczyłam próg łazienki, od razu zakluczyłam ją i rozebrałam się z piżamy i wskoczyłam pod gorący prysznic, który od razu rozbudził mnie, jednocześnie rozluźniając moje spięte mięśnie. Uwielbiałam to, prysznic z rana, to najlepsza rzecz, przysięgam. Wiedząc, że nie mam zbyt wiele czasu, szybko umyłam włosy i ciało balsamem, po czym wytarłam się, bawełnianym, puszystym, szarym ręcznikiem. Uwielbiałam miękkość materiału, kiedy ścierałam resztki wody z ciała. Gdy moje ciało, nie miało ani kroply wody, rzuciłam ręcznik na jego dawne miejsce i założyłam czystą bieliznę, nakładając później na nogi jasne jeansy, a do tego szarą bluzę, lubiłam prostotę, zwyczajność, nie potrzebowałam wyróżniać się z tłumu, nie lubiłam nosić tych rzeczy w kolorze neonowym, które aż krzyczały 'spójrz na mnie, założyłam je dlatego, żebyś na mnie patrzył' uważałam to za żałosne, ale cóż są ludzie i parapety, czyż nie? Rozczesując długie pasma włosów, wyciągnęłam suszarkę, włączając ją na najszybszy tryb, zależało mi na czasie. Gorące powietrze dmuchnęło na moje włosy, powoli je susząc. Nie byłam zadowolona z używania owego sprzętu, w końcu niszczył włosy, ale jeśli chciałam zdążyć na wykłady, musiałam jej użyć, wóz, albo przewóz. Po około dziesięciu minutach, pasma moich włosów były suche, rozczesałam je raz jeszcze, nienawidziłam tego, jak bardzo kręciły się, ale nie mogłam na to nic poradzić, a prostownicy nie zamierzałam używać, nie zrobię tego moim włosom. Myjąc zęby przez trzy minuty, według zalecenia stomatologa, posprzątałam łazienkę po sobie i szybko wyszłam. W domu panował lekki chaos, a chłopców można było słychać nawet na piętrze, naprawdę byłam zdziwiona, skąd oni biorą tą energię. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, zaskoczył mnie widok Jaia, trzymającego się za krocze skacząc, po najbliższej powierzchni, w tak zwanym 'siki densie' Uśmiechnęłam się na jego widok, a on z wielkim bólem odwzajemnił gest.

-Nie chciałem cię pośpieszać, ale jeszcze chwila i byłbym zdolny nasikać do zlewu- zaśmiałam się na jego słowa, tak Jai był mądry, szarmanccyi i miły, jak na swój wiek, ale również nie brakowało mu cechy żartownisia i było to prawdopodobnie dziedziczne, bo każdy członek tej rodziny posiadał te cechę. Ze śmiechem na ustach, przepuściłam bruneta do pomieszczenia, do którego wbiegł szybko, trzaskając drzwiami i krzycząc głośne 'Bliar jesteś królową, dziękuje' Cóż innego mogłam zrobić jak po raz kolejny zaśmiać się? Wciąż w dobrym humorze, zeszłam na dół, gdzie Beau i Luke, prowadzili konwersacje, naprawdę głośną konwersacje. Nie mam pojęcia czego dotyczyła, ale pomiędzy ich wzajemnym krzykiem zdążyłam usłyszeć 'Ty dziś robisz zakupy' 'idiota' 'debil' i inne epitety, całkiem normalne, kiedy ma się rodzeństwo.

-Hej chłopcy- przywitałam się, postanawiając przerwać ich kłótnie, obaj od razu odwrócili się w moją stronę, odpowiadając tym samym. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 7:36, szybko biegnąc ponownie na górę, spakowałam potrzebne na dziś notatki do mojej torby i jak torpeda, zbiegłam po schodach, ocierając się ramieniem o te Jaia, krzyknęłam głośne 'przepraszam' i ruszyłam założyć moje martensy.

Fuck off stalker I J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz