Dwadzieścia Dziewięć

485 35 3
                                    

                JAIS POV

           Szedłem przez równy trawnik uczelni, byłem zmęczony, byłem cholernie zmęczony. Nie potrafiłem tego wytłumaczyć, całymi dniami nie robiłem nic, patrzyłem się w ścianę, leżałem na łóżku, ale wciąż byłem wyczerpany. Irytowało mnie to, odkąd Blair odeszła irytowało mnie dużo rzeczy. Beau, który ciągle matkował, burdel w moim pokoju, który zrobiłem sam, Luke, który próbował mnie pocieszać, szczekający pies sąsiadki, trąbienie aut. Dosłownie wszystko od jej odejścia zrobiło się irytujące, ale podświadomie wiedziałem, że ta cała irytacja na wszystko i na wszystkich była tak naprawdę złością, skierowaną w moją stronę, tylko i wyłącznie, wiedziałem to, ale mimo wszystko nie robiłem z tym nic, po prostu wciąż klnąłem kiedy Beau, Luke, czy ten cholerny pies wydawali jakiekolwiek dźwięki. Ale teraz, idąc przez zieloną, równie strzyżoną, pięknie zadbaną trawę wiedziałem, że nie ma odwrotu, muszę coś z tym zrobić, muszę zawalczyć, bo mam o co. 

       Dokładnie nie wiedziałem co chciałem jej powiedzieć, mówiłem już prawdę, wiem, że Blair jest trudna, ale chciałem ją złamać, w końcu, wciąż mnie kocha, tak bardzo jak ja kocham ją, napisała to, nie kłamałaby prawda?.

       Stanąłem jak słup soli, kiedy zauważyłem ją siedzącą pod drzewem, pod którym tak naprawdę nasza znajomość się zaczęła. Była piękna, jak zawsze, to nigdy się nie zmieniło, wiem, że nie minęło dużo czasu, na pewno mniej niż tydzień, ale dla mnie to były wieki. Jej długie brązowe włosy, powiewały na lekkim wietrze, z tej odległości mogłem zobaczyć, że miała zamknięte oczy, a w uszach słuchawki, palcem wystukując rytm na swoim udzie. 

        Nie wiedziałem co miałem zrobić, chciałem podejść do niej, ale się bałem, to było paradoksalne- chciałem, ale nie chciałem. Wewnątrz siebie toczyłem ogromną walkę. Praktycznie nie miałem nic do stracenia i tak wszystko już straciłem, ale mimo wszystko bałem się, pogorszenia sprawy. Wiem, że i tak była w gównianej sytuacji, nie chcę, żeby było jeszcze gorzej. 

       Obróciłem się na pięcie, z zamiarem zawrócenia do domu, gdy obraz nędzy mojego pokoju i mnie nastał mi przed oczami, nie chciałem tego, przyjechałem tu po to by to zmienić, dlaczego więc to wszystko jest takie trudne? Ponownie odwróciłem się na pięcie, wolnym krokiem idąc w jej stronę, westchnąłem gdy byłem dosłownie metr od niej. Raz się żyje prawda?

-Blair- potrząsnąłem jej ramieniem, gdyż jej oczy wciąż były zamknięte, a ona sama delektowała się muzyką. Brunetka otworzyła oczy, z początku wyglądała na zdenerwowaną faktem, że ktoś przerwał jej przerwę, ale kiedy zobaczyła mnie, przez chwilę widziałem w jej oczach smutek, a następnie huragan. 

-Czego jeszcze chcesz ode mnie Jai?!- warknęła, stając prosto na nogach. Wciągnąłem gwałtownie powietrze na dźwięk jej głosu, dreszcze przeszły moje ciało, a ja wzdrygnąłem się. 

-Chciałem porozmawiać- odparłem, mój głos wydawał się taki smutny, zdesperowany i taki właśnie byłem, smutny i zdesperowany z miłości, którą straciłem przez własną głupotę. 

-Odpierdol się ode mnie!


Fuck off stalker I J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz