Trzydzieści jeden

491 44 17
                                    

    -Blair zaczekaj!

-Do jasnej cholery Jai, mam zadzwonić na policje, żebyś dał mi spokój?!- Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku, grożąc i wiedziałem, że naprawdę gotowa była to zrobić. Brunetka nigdy nie żartowała, a w takiej sytuacji, kto by żartował?

-Możesz zadzwonić nawet po samego Jezusa, nie zostawię cię mimo wszystko- odkrzyknąłem, a między nami zrobiła się dziwna cisza. Zastanawiam się czy nie wolałem kiedy krzyczała na mnie i mi groziła, zamiast patrzyć na mnie wzrokiem, z którego nie można było odczytać dosłownie nic. W okół nas nie było nikogo. Tylko ona i ja. 

-Wiesz co Jai- Zaczęła spokojnym głosem, co stało się przerażające-podziwiam cię, naprawdę cię podziwiam i jestem zaskoczona twoją grą aktorską, ale szczerze nie nudzi cię już to?- Spytała formalnym głosem i wiedziałem, że to zmierza w złą stronę. Z resztą do cholery czy ona naprawdę myślała, że to wszystko było grą? Naprawdę myślała, że mógłbym kłamać, kiedy z całego serca mówiłem jej 'kocham cię'?. To zabolało jak cholera i wolałbym dostać kamieniem w głowie niż usłyszeć to co powiedziała. 

-Ja naprawdę cię kocham, Blair- szepnąłem, tak aby dotarło to do jej uszu. Widziałem, że jej ciało lekko drgnęło na te słowa, a łzy zabłyszczały w jej oczach, ale mrugnęła szybko odganiając je. 

-Dość!- Byłem pewien, że jej krzyk było słychać na cholernym księżycu.- Już wystarczy, nie uważasz?- Jej protensjonalny ton wewnętrznie mnie zabijał i jedyne pytanie rodzące się w mojej głowie to 'Co mam zrobić, aby mi uwierzyła?'. Potrzebowałem odpowiedzi i to natychmiast, nie mogłem jej straci. Gdyby tak się stało, ja umarłbym wewnętrznie i zewnętrznie. Myśl życia bez niej sprawiał, że nie widziałem przyszłości, żadnej dla siebie. W tym momencie zależałem od niej i miałem chore wrażenie, że tak samo jest z nią.

-Dlaczego nie możesz mi do cholery uwierzyć, co?!-Nie przejmowałem się, że łzy spływały wodospadem po moich policzkach. Byłem słaby i umierałem bez niej i to co jedyne czułem to cholera pustka, którą wypełnić mogła tych Blair. 

-Widzisz Jai, właściwie problem jest w tym, że ci wierzę- Widziałem jedną łzę, która spłynęła po jej rumianym policzku. Zrobiłem jeden krok w jej stronę, patrząc czy się nie cofnie, ale nie zrobiła tego, więc podszedłem do niej, łapiąc ją w ramiona. Jej słone łzy moczyły rękaw mojej bluzy, ale nie dbałem o to, liczył się ten moment, w którym moja miłość, przytulała się do mnie i nawet jeśli płakała i brzmi to okropnie, ja nie chciałem, żeby teraz było inaczej. Oczywiście gdybym mógł zmieniłbym nasz pierwszy początek, ale co mogłem na to poradzić? Nie mogłem zrobić nic, bo my jako ludzie popełniamy błędy, nie jestem robotem, robię głupie rzeczy, robiłem i robić je będę to się nigdy nie zmieni, ale czy naprawdę zasługiwałem na odrzucenie z tego powodu? Przecież robiłem to bo ją kocham tylko i wyłącznie. Nie chciałem jej straszyć, sprawić, aby zeszła na zawał, chciałem tylko aby mnie pokochała, skąd mogłem wiedzieć, że zamieszka u nas i zakocha się we mnie nie przez żałosne smsy? Nie mogłem poradzić na to nic. Mogłem przyznać się na początku, fakt, ale byłem w tym za głęboko, żeby zrobić to od razu. Zresztą gdyby powiedział jej początkowo jakby to zabrzmiało 'hej, jestem Jai i jestem tym który pisze do ciebie chore smsy, ale spokojnie, możesz mnie kochać'? wzięłaby mnie za wariata, którym aktualnie jestem. 

-Nie mogę być daleko od ciebie Jai, nawet jak próbuje. 

A/N: Hej moglibyście komentować, bo to sprawia, że mam większą motywację do pisania? Dziękuje!

Fuck off stalker I J.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz