Minęły już ponad dwa tygodnie od ostatniego wyścigu, po noc z Nash'em, postanowiliśmy zostać oficjalnie parą. Cameron to przyjął z oburzeniem, Matt był trochę smutny, nie wiedziałam z czego to wynikało. Z rana Matt leżąc na łóżku, poinformował nas, że to co robiliśmy, to było prawdziwe porno na żywo, spaliłam się ze wstydu. Okazało się, że Matt zapożyczył sobie łóżko Nash'a w jego pokoju, nie mieliśmy widowni. Cameron chodził lekko przyćmiony, ale nie próżnował. Co noc o każdej możliwej porze ktoś jęczał w pokoju obok. Mi to nie przeszkadzało, bardziej mojemu kuzynowi, który prawie co noc, słyszał różne odgłosy, próbując spać po między pokojami, w których się ruchano. Kilka razy sam sprowadził sobie panienkę, ostrzegłam go, by wytarł po sobie podłogę i ścianę, nie chciałam, patrzeć na zaschniętą spermę.
***
Dzisiejszego ranka czułam się okropnie, miałam rozpalone policzki, z nosa ciekł mi katar, a w gardle czułam nieprzyjemny śluz. Objawy grypy na sto procent. W cienkim jak firanka (nie dosłownie) kombinezonie, który przedstawiał żyrafę, poszłam do gabinetu wychowawców, dostałam od podstarzałej kobiety termometr, 38,5°C, słabiutko. Wychowawczyni kazała mi się położyć z powrotem do łóżka, podała lek przeciw gorączkowy. Po południu pójdę do lekarza, napisze mi zwolnienie czy coś.
Wracałam do pokoju gdy zauważyłam coś, a raczej kogoś, kogo bym się nigdy tam nie spodziewała.
Zza drzwi pokoju Nash'a wyłoniła się Alice, byłam w szoku. Dziewczyna trzymała w dłoni bieliznę, jej skąpa sukienka odkrywała za dużą ilość ciała, makijaż był rozmazany, a włosy ułożone we fryzurę "po seksie". Co za suka. Na koniec wyszedł Nash, miał na sobie jedynie majtki, fryzurę miał podobną do jego towarzyszki. Na "pożegnanie" klepnął dziewczynę w, niemal, nagi pośladek, po czym złączyli swoje wargi. Miałam odruchy wymiotne.
Ze łzami w oczach, dałam się ponieść, zranionymi emocjami. Wybiegłam z budynku, niezwracając uwagi na to, że padał śnieg, na sobie miałam, jedynie bieliznę i cieniutkie okrycie, moje stopy zdecydowanie umierały gdy, stąpałam po śniegu. Poszłam na dziedziniec, tam usiadłam na jednej z ławek, podkuliłam nogi, łzy zaczynały mi lekko przymarzać do skóry. Siedziałam tam chyba dziesięć minut, nie czułam, żadnej części ciała, jedynie to zimno, ból i rozpacz.
W kieszeni kombinezonu poczułam wibracje. Zmarzniętymi palcami odblokowałam ekran.
C. Dallasek: Wracaj do pokoju, bo się przeziębisz
Nie odpisałam.
C. Dallasek: Bo pójdę do ciebie *tak to groźba*
Uśmiechnęłam się lekko, spojrzałam w stronę akademika. W jednym z okien stał Cameron zapinając puchową kurtkę. Znowu się skuliłam, założyłam na głowę kaptur i schowałam twarz między nogi.
Po kilku minutach poczułam cieło na ramionach. Byłam tak zmarznięta, że nie byłam w stanie podnieść głowy.
- Wszystko w porządku?- Chłopak otulił mnie trzema kocami i własnymi ramionami. Czułam powoli palce.
Nie mogłam odpowiedzieć, za to udało mi się spojrzeć na chłopaka.
- Przeziębisz się, kotku- brunet wtulił policzek w mój.
- J-j-jeste rzyraf-f-fom- udało mi się odwzajemnić czuły uścisk, trzęsłam się niemiłosiernie.
- Zimno ci?- zachichotał.
- Nie, k-k-kurwa, gorąco- ten chłopak był taki gorący. Yyy... Chodzi mi o temperaturę ciała, nie żeby coś.
- Idziesz ze mną.- Zanim zdążyłam zaprotestować, Cameron wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego pokoju. Dostałam do niego kubek "Pysznej Herbatki Babuni", wyraz twarzy chłopaka wskazywał na to, że ma mi coś do powiedzenia.
- Megan, widzę, że płakałaś.- Położył dłoń na moim zmarzniętym kolanie, w sekundę się rozgrzało.- Widziałem jak Alice wychodzi z jego pokoju. Przykro mi.
Coś w jego oczach mówiło, że kłamie, bo widziałam, że jest uradowany myślą o moim zerwaniu, chyba, z Nash'em.
- Zajebie tego chuja, nie można tak traktować niższych.
Że co kurwa?!
- Jak mnie nazwałeś?!
- Przepraszam. Samo się powiedziało.
Taa... Bo ci uwierzę.
- Nie złość się, nie moja wina, że przy nas wyglądasz na trzynastolatkę.
- Przesadzasz.
- Wiem, ale ten chuj i tak oberwie za to, że tak cię potraktował, nie pozwolę mu cię znowu skrzywdzić...
Jak to znowu?!
Do pokoju wparował wkurzony Matt.
- Do cholery gdzie ty byłaś? Miałaś iść tylko do wychowawców!- nie mógł się opanować, podszedł do mnie, odepchnął Camerona i wtulił się w moje zimne ciało.- Kurwa, czemu jesteś zziębnięta. Co jej zrobiłeś?
Nigdy nie widziałam, go tak wkurzonego, odsunął się ode mnie, zaczął lekko popychać osłupiałego Camerona.
- To nie on, to Nash!- wrzasnęłam, bo chłopaki o mało co nie zaczęliby się bić.
- Co kurwa?! Znowu?!- Matt wybiegł z pokoju, nie byłam w stanie za nim iść. Zostałam z Cam'em.
- Możesz mi, do kurwy nędzy, mi wytłumaczyć, o co chodzi?- chłopak usiadł obok mnie i otulił szczelnie ramionami. Poczułam lekki dreszcz i rozpływające się ciepło po moim ciele.
- Um... No, bo, Matt powiedział mi o tych bliznach i złączyliśmy kilka faktów. Doszliśmy do wniosku, że to Nash wtedy cię wywrócił.
- Co?
- Nash wtedy był największym wrogiem Matt'a, myślał, że to on jest na motorze, a to byłaś ty. Zniszczył ci życie, przyznał się po waszej "upojnej" nocy, że naprawdę okropnie wyglądasz. Nie miał odwagi cię przeprosić. Ja uważam, że seksownie ci z tymi bliznami.
Zarumieniłam się. Pewna siebie, wstałam, mimo pytającego spojrzenia Camerona, wyszłam z pokoju, pokierowałam się do Nash'a.
Chłopak leżał poobijany na podłodze, Matthew pocierał czerwone kłykcie, pocałowałam kuzyna w policzek, po czym sprawnie bosą stopą, uderzyłam zdrajcę prosto w narząd rozrodczy oraz w brzuch. Z uśmiechem wyszłam z pomieszczenia, wróciłam do swojej sypialni.
^_^
Okey, to jeden z najgorszych rozdziałów. I dziękuję za pomoc w pomysłach.
Pozdrawiam ludzi, którzy jeszcze to czytają.
Chętnie zaopiekuję się gwiazdkami i komentarzami :)
CZYTASZ
Who dat boy?
Fanfiction- Już myślałam, że jesteś jakiś fajny, po tym jak się o mnie zatroszczyłeś, a jednak jesteś chujem- naprawdę już myślałam, że tak jest. - Chujem, z dużym chujem- uśmiechnął się łobuzersko. Pierwsze rozdziały są śmieszne i żałosne, jeśli chcecie coś...