Na środku niewielkiego pokoju stała Megan, była w samej koronkowej bieliźnie i w tym momencie moje wszystkie myśli gdzieś wyparowały. Ona miała tak śliczne ciało, była śliczna, kochałem ją. Podszedłem do półnagiej, zdziwionej dziewczyny.
- Cameron, co ty tu robisz?- czuła się niekomfortowo i rozglądała się za czymś.
- Przyszedłem, cię przeprosić- kiedy znalazła koszulkę i próbowała założyć, złapałem ją za ręce- Lepiej wyglądasz bez niej.
- Okey, ale jest mi zimno- rzeczywiście lekko dygotała.- Streszczaj się.
- Zacznijmy od tego, że przepraszam za niszczenie każdej twojej, nowej znajomości, zawsze wkraczałem z buciorami w twoje znajomości, przepraszam, że jestem takim chujem- dziewczyna patrzyła na mnie uważnie.- I chcę powiedzieć, że chyba, a raczej na pewno cię kocham.
Zatkało ją, stała i wpatrywała się lekko oszołomiona.
- A-ale jak to? Ty jesteś zdolny do miłości sercem, a nie dupą?- cicho się zaśmiała, kocham ten śmiech.
- Też się zdziwiłem, że tak potrafię- śmialiśmy się teraz razem.
- Wiesz co? Ja chyba też ciebie kocham- teraz to jej słowa mnie zaszokowały.
- Naprawdę?- spytałem szybko.
- Nie, na kłamstwo- zaśmiała się po raz kolejny.
Nie mogłem dłużej patrzeć na jej pół nagie ciało, przybliżyłem się do niej i złączyłem nasze wagi, musiałem się nieźle schylić by dosięgnąć. Megan odwzajemniła pocałunek i nawet pozwoliła, bym wszedł z językiem, jej usta smakowały jak maliny, były miękkie i ciepłe. Dziewczyna włożyła zimne ręce pod moją koszulkę, przeszedł mnie zimny, ale przyjemny dreszcz. Powoli przenosiliśmy się na wygodne łóżko.
***
Ktoś zapukał do drzwi, zebrałem szybko bieliznę z podłogi pobiegłem do łazienki, w której się miałem przebrać.
- Słonko, mogliście być trochę ciszej- powiedziała mama Megan.
- Przepraszam, to działo się pod wpływem chwili- dziewczyna miała cudowny głos, lekko zdenerwowany.
- No wiesz, ja z twoim tatą... Nie ważne, zabezpieczaliście się?- nie usłyszałem odpowiedzi, ale wiem, że jest twierdząca.- Zejdźcie na na kolację.
Później usłyszałem trzask drzwi, ubrany jak należy poprawiłem lekko grzywkę w lustrze i wyszedłem z pokoju. Megan była już w obcisłych dresach i workowatej czarnej bluzie. Złożyłem na jej ustach mocny pocałunek i razem za rękę zeszliśmy po schodach na posiłek.
- No chłopcze, może się przedstawisz?- zagadnęła Maryse, mama Megan.
- Cameron Dallas- wyciągnąłem dłoń do kobiety, która ją uścisnęła.
- To od kiedy jesteście razem?- nie wiedziałem co odpowiedzieć, w prawdzie to od niecałej godziny, ale w moim umyśle od miesięcy.
- Od dwóch miesięcy- Megan zabijała mnie wzrokiem, a ja się wesoło do noej uśmiechnąłem.
- A jak się poznaliście?- Maryse cały czas zadawała pytania.
- Dokładnie to...- przerwano mi.
- Cameron to dawny przyjaciel Matt'a wtedy się poznaliśmy, podkochiwałam się w nim od dłużego czasu, ostatnio dowiedziałam się, że jest moim sąsiadem w akademiku. Nie pytaj dlaczego po dwóch latach się tego dowiedziałam- Łoł jak na taką osobę jak ona, umie wymyślić dobrą, wiarygodną historyjkę.
- Mmm... To romantycze...- Maryse przerwało trzaśnięcie drzwiami.
- Jestem!- krzyknął jakiś chłopak.
- Kolacja na stole- odkrzyknęła blondynka.
Gdy nieznajomy wszedł do jadalni Megan się ożywiła, rzuciła się na szyję blondyna.
- Jacky!- krzyknęła.
- Hej, mała- przytulił Megan, a gdy odsunęli się od siebie Jack spojrzał na mnie groźnie- A ten cwel, to kto?
- Nie, cwel, kochanie, a chłopak Meg- powiedziała łagodnie Maryse.
- Jeśli coś jej zrobisz, oberwiesz- niebezpiecznie do mnie podszedł.
- Tak, słyszałem to- uśmiechnąłem się, chłopak, mimo że miał drobną posturę to wydawał się groźny.
^_^
Kolejny rozdział gotowy!
Spodziewaliście się tego? Megan i Cameron w końcu razem! Myślicie, że ich związek będzie trwał wiecznie?
Przepraszam za moje nieobecości, ale szkoła itp.
Ta piosrnka mnie urzekła ;)
CZYTASZ
Who dat boy?
Fanfiction- Już myślałam, że jesteś jakiś fajny, po tym jak się o mnie zatroszczyłeś, a jednak jesteś chujem- naprawdę już myślałam, że tak jest. - Chujem, z dużym chujem- uśmiechnął się łobuzersko. Pierwsze rozdziały są śmieszne i żałosne, jeśli chcecie coś...