Ważna notka pod rozdziałem!!!
Miałam głęboko w dupie mój aktualny stan fizyczny, wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach na parter. W salonie razem z moją mamą i Jack'iem siedział Gilinsky, wszyscy prowadzili ożywioną rozmowę, pomijając Johnsona, który spał oparty głową o ramię przyjaciela.
- Witaj splebsiona chołoto- powiedziałam do wszystkich.- Mamo, ty jesteś królową tego domu, więc witaj ma pani.
Czy ja coś piłam?
- Cześć Megan, idziemy?- Gilinsky próbował się podnieść, ale Jack przygniatał go całym ciałem.
- Widzisz mój stan bycia?- spiorónowałam go wzrokiem.- Idę wziąść prysznic, muszę się ubrać i pomalować. Daj mi... Dziesięć plus piętnaście... Około czterdziestu pięciu minut z odstekami, więc tak może godzina.
Nie czekałam na odpowiedź, obróciłam się na pięcie, weszłam na górę i wykonałam wszystkie wymienione wcześniej czynności. Ubrałam się w czarne rurki z dziurami na kolanach, luźną, ciemno szarą koszulkę na cienkich ramiączkach i wciągane vansy w szachownicę. Makijaż składał się z cienkich kresek eyelinerem, matowego błyszczyka w bordowym odcieniu i oczywiście kilo podkładu, aby ukryć sińce pod oczami. Szybkim krokiem zeszłam na dół. Mama, Gilinsky i Johnson siedzieli w salonie, ale tym razem na stoliku do kawy stały kubki z parującymi napojami i resztki ciastek z tamtego tygodnia. Blondyn zdążył się już obudzić, ale alkohol dalej buzował w jego krwi, przez co mamrotał do siebie niezrozumiale.
- No, Gilinsky, idziemy czy nie?- podeszłam do drzwi, otworzyłam je przed brunetem i zamknęłam. Usiadłam obok chłopaka w jego Lamborghini.- Kurwa pieniądze.
Wybiegłam z pojazdu, skierowałam się do pokoju, wyjęłam ze skrytki trzydzieści dolarów i zpowrotem wbiegłam do samochodu.
- Okey, twoje 10 dolców- położyłam banknot w schowku, a resztę pieniędzy schowałam do tylnej kieszeni spodni.
- Mogę zniszczyć ci życie?- zapytał Gilinsky po pewnym momencie.
- Jak musisz- powiedziałam, a chłopak podłączył telefon do kabelka wybrał kliknął kilka razy w ekran i z głośników zaczęła lecieć piosenka (Media).
- Kurwa, co to za gówno- zaśmiałam się kiedy piosenka się skończyła.
- Trzynastoletni chłopak, który myśli, że umie śpiewać- śmiał się ze mną.- Niby wybił się na urodzie, chciaż powiedziałbym inaczej. Pozdrawiam Jacoba Sartoriusa.
- A, wiem co to za cwel. Było dużo vine'ów o nim- w końcu dojechaliśmy do Taco Bell.- Ty głupi grubasie, sądzisz, że ja zjem cokolwiek w tym czymś?!
- Jesteś vege?- zapytał speszony.
- Vege, no gluten- powiedziałam wbijając w niego wzrok.
- To gdzie jedziemy?- odpalił silnik, a ja szybko wysiadłam z samochodu i zaczęłam się z niego śmiać.
- Ale się osrałeś- uspokoiłam napad śmiechu.
- Za to, płacisz też za moje zamówienie- zgasił silnik i wysiadł z auta dołączając do mnie.
Na "obiedzie" rozmawialiśmy o dawnych czasach i takich tam. Szczerze to Gilinsky nawet mi się spodobał nie tylko pod względem urody, ale również charakteru. Mam nadzieję, że ta przyjaźń to będzie coś więcej niż friendzone.
Wieczorem kiedy Gilinsky mnie odprowadził pod dom i złożył lekki pocałunek na moich wargach. Musiałam stanąć na placach a on trochę zniżyć, żeby było nam wygodnie. Odwzajemniłam pocałunek i kiedy chłopak położył dłonie na moich biodrach, mój telefon zaczął wibrować. Oderwałam się od czarnowłosego i automatycznie odebrałam telefon, nawet nie sprawdziłam kto dzwoni.
- Halo?- zapytałam do słuchawki.
- Cześć, kochanie.
Kurwa.
^_^
Od razu przepraszam, że nie było mnie 2 tygodnie.
Jak myślicie, kto zadzwonił? Jesteście zwolennikami Megan i Cameron czy Megan i Gilinsky'ego?
Niedługo wybije tu 20k wyświetleń, mogę zrobić dla Was speszjal okejżyn i mogę:
1. Przez cały tydzień (5 dni pozdro) wstawiać rozdziały,
2. Napisać jeden one shot,
3. Napisać jeden mega długi.
Decyzja należy do Was. Odpowiedzi poproszę w kometarzach.
Ps. Dziękuję za wszystkie wołty, wyświetlenia i komentarze.
CZYTASZ
Who dat boy?
Fanfic- Już myślałam, że jesteś jakiś fajny, po tym jak się o mnie zatroszczyłeś, a jednak jesteś chujem- naprawdę już myślałam, że tak jest. - Chujem, z dużym chujem- uśmiechnął się łobuzersko. Pierwsze rozdziały są śmieszne i żałosne, jeśli chcecie coś...