Poczułam ciepło słońca na ciele, ale również czyiś dłoni na klatce piersiowej. Woda zaczęła wypływać z moich ust, więc przechyliłam się na bok i zaczęłam kaszleć. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam przerażoną minę Camerona.
- Ty chuju jebany- wyszeptałam, moje gardło potwornie piekło.
Chłopak złapał moją twarz obiema rękoma i przyjrzał mi się dokładnie. Czy to łzy? Ale pizda, hahah. Udało mi się wyrwać z jego objęć. Leżałam na piasku, byłam oklejona nim cała, znajdował się pewnie nawet tam gdzie nie powinien. Odsunęłam się od chłopaka, który jeszcze chwilę temu próbował mnie zabić jak jakąś wiedźmę.
Rozejrzałam się wokół. Na plaży nie było nikogo poza nami. Gdzie jest Gilinsky? Może pobiegł po pomoc. Przydałaby się, psychopata jest na wolności i siedzi obok mnie.
Wysilając wszystkie mięśnie, co było bardzo trudne, wstałam. Przed oczami zrobiło mi się czarno i zaczęłam tracić równowagę. Kiedy poczułam, że lecę w dół, Cameron złapał mnie za ramiona i przytulił. Czego on kurwa jeszcze ode mnie chce?
- Przepraszam- powiedział cicho.
- Przepraszam?! Co ty sobie kurwa myślisz, że wybaczę ci to, że właśnie mnie utopiłeś?- zaczęłam krzyczeć.
- Ledwo wróciłaś do żywych, a już drzesz mordę? A poza tym jeszcze żyjesz, nie dziękuj, skarbie- odsunął się ode mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Jeszcze mnie będziesz kurwa wyzywał?- zaczęłam slalomem odchodzić od niego. Słońce strasznie paliło mnie w skórę. Potrzebuję cienia i to już.
- Księżniczko moja, nie zapytasz gdzie twój rycerz?- Cameron złapał mnie za nadgarstek i zatrzymał.
- Poszedł po pomoc- pewna siebie spojrzałam na... Zajebiście pięknie wyglądającego bruneta, z opalenizną, lekko mokrymi włosami i wyrzeźbioną klatą. Czemu ktoś tak piękny musiał mnie prawie zabić?
- Oj, chciałabyś, słodzinko. Twój cudowny Gilinsky obsrał gacie jak zobaczył, że nie wypływasz spod wody. Zacytuję "to twoja siksa, ja tylko chciałem zaliczyć, jak chcesz to sobie ją ratuj, ja mam swoją dziewczynę, która czeka na mnie w domku".- wzruszył ramionami.
To nie może być prawda. On ma dziewczynę? Przecież wysyłał ze mną słodkie zdjęcie. Chyba, że... Chciał, żeby suka poczuła się zazdrosna i do niego przyleciała. Oh znam te ich gierki. Już wiem, kto umrze dzisiaj naprawdę i to nie będę ja.
- Co ty w ogóle gadasz, jakiś pojebany jesteś. To słońce ci już na mózg siada. Albo raczej na chuja, bo mózgu to ty nie masz- wyrwałam się z jego uścisku i zaczęłam iść przed siebie.
- Na chuja możesz mi usiąść potem, nie będę narzekać, ale wolę dominować- dogonił mnie i klepnął w dupę. Ale go rozjebie.
Wkurwiona poszłam w stronę domku. Dopiero teraz zauważyłam, że słońce już zachodzi. Ale tutaj jest pięknie. Zaczęłam patrzeć w niebo zafascynowana. Postanowiłam. Jeszcze jedna akcja się odjebie, wracam do domu, nie ma gadania.
Weszłam do środka wszyscy tam byli, kolejna impreza się zaczęła. Pierwsze co, to Alice mnie dopadła. Pytała co się stało, dlaczego tak długo mnie nie było i dlaczego mam glony wystające z majtek.
- Alice, jestem na skraju wytrzymałości, nie dam rady tutaj dalej być- powiedziałam ze łzami w oczach.
- Spokojnie kochana, ale nie zostawiaj mnie tu samej. Damy jakoś radę, będziemy trzymać się razem, będziemy unikać tego gnoja- dziewczyna podała mi ręcznik.
- Którego?- zaśmiałam się i owinęłam włosy żółtym ręcznikiem.
- Tego...- drzwi od łazienki się otworzyły.
^-^
Jak tam wasze koronaferie? hihi
Wiem mordeczki, jestem i mnie nie ma. Koronaferie to spróbuje wam umilić ta nudę, mam nadzieję, że tym razem was nie zawiodę i pojawi się parę rozdziałów i nie będą one nudne. spróbuję się trochę zainspirować, żeby pisać więcej. I od razu przepraszam jeśli znowu będą jakieś przeskoki czasowe czy nie będzie się zgadzać z poprzednimi rozdziałami.
CZYTASZ
Who dat boy?
Fanfiction- Już myślałam, że jesteś jakiś fajny, po tym jak się o mnie zatroszczyłeś, a jednak jesteś chujem- naprawdę już myślałam, że tak jest. - Chujem, z dużym chujem- uśmiechnął się łobuzersko. Pierwsze rozdziały są śmieszne i żałosne, jeśli chcecie coś...