Kiedy wyszłam z łazienki, na łóżku czekała na mnie Alice. Jej mina mówiła jedno. Chcę wyjaśnień. Jednak ja o tym nie chciałam mówić, usiadłam obok niej i spojrzałam się przed siebie. CO SIĘ WŁAŚCIWIE STAŁO W ŁAZIENCE? Czy ja naprawdę przed chwilą uprawiałam seks z Cameronem? Jeszcze będąc trzeźwa? Jestem albo tępa albo głupia. Może to i to. Teraz to nie ma szans, żebym się od niego odpędziła, po tamtym numerku już uważał, że jestem jego własnością.
Chociaż nie powiem, że mi się nie podobało. Jest zajebisty w te klocki. Ale mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy. Nie mogę zniżać się do tego poziomu, bo to już pod jakąś depresje podchodzi.
Nie ważne, muszę się otrząsnąć.
- Więęc? Nie powiesz mi, co tam się wydarzyło?- Alice spojrzała się na mnie zdenerwowana.
- Nic- odparłam, jakby nigdy nic.
- Kurde, dziewczyno, przed chwilą ruchałaś się w wannie z najlepszym chłopakiem w tym mieście, jak nie na planecie. Coś tam mu wystawało spod tej piany- zaczęła unosić śmiesznie brwi.
- Dużego ma, co nie?- zaśmiałam się, a blondynka razem ze mną.
- SŁYSZAŁEM!- krzyknął Cameron, o którym totalnie zapomniałam. Cep dalej był w łazience.
- Chodźmy na śniadanie- powiedziała niebieskooka i razem wyszłyśmy z pokoju.
Na korytarzy cuchnęło wymiocinami, papierosami i zielskiem. Najgorsze połączenie. Pare zezgonowanych osób leżało dalej opartych o ściany. Na dywaniku przed moim pokojem leżał chłopak, miał na twarzy zaschniętą krew i spuchnięte oko. Ktoś się tu niezłe napierdalał.
Wymijając śpiące osoby dotarłyśmy do salonu, wszędzie był okrutny syf. Ja tego sprzątać nie będę, nie ma takiej opcji. W kuchni był Jack Gilinsky, nie miał na sobie nic poza szortami. O MÓJ BOŻE. Jaki on jest seksowny, to jest hit. Najchętniej to jego bym schrupała na śniadanie. Miał rozczochrane, ciemne, brązowe włosy, jego skóra była opalona jakby właśnie wrócił z plaży. A jego klata... Nawet Cameron jej nie dorównywał.
Chyba się zakochałam.
Chłopak się do nas uśmiechnął ukazując rządek pięknych, białych zębów. O ja pierdole. Poczułam jak moje policzki napływają krwią.
- Słodko się rumienisz- powiedział Jack i puścił mi oczko.
Cholera, nie miałam na sobie makijażu.
- Co dobrego zrobisz mi na śniadanie?- spojrzałam na dłonie Jacka, robił chyba jajecznice, wyglądała bardzo smacznie.
- Dla ciebie wszystko, kotku- chłopak ponownie się uśmiechnął.
- EKHEM- odchrząknęła Al. Spojrzałam na nią, jakbym ją pierwszy raz na oczy widziała.- Masz Camerona, a on ma dziewczynę- szepnęła mi do ucha.
- Ciiii, Jack wydaje się lepszy- uśmiechnęłam się do niej szczerze.
- Ja się nie mieszam.
Alice wzięła do ręki suchą bułkę i poszła w kierunku salonu.
Jack zaproponował mi, że podzieli się ze mną swoim daniem. Przyjęłam z wielką chęcią, bo słyszałam jak mój brzuch zaczynał grać Vivaldiego. Kiedy reszta naszych współlokatorów zaczęła się budzić, brunet zaproponował żebyśmy poszli na plaże, żeby uniknąć sprzątania. Zgodziłam się, bo bardzo nie chciałam tego robić, wycierać tych wszystkich rzygów.
Plaża znajdowała się niecałe dziesięć minut od naszej willi. Był bardzo upalny dzień, więc poszukaliśmy miejsca w cieniu. Przed wyjściem, Jackowi udało się wyrwać koc z objęć jakiegoś ćpuna, tak teraz mogliśmy wygodnie siedzieć na nagrzanym od słońca pisaku. Usiedliśmy blisko siebie, czasem kiedy ciepły wiatr poruszał liśćmi, na złotej klatce piersiowej mojego towarzysza pokazywały się promienie słoneczne. Cudowny widok.
Rozmawialiśmy o największych głupotach i świetnie się dogadywaliśmy, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nie było nam to jednak dane, ponieważ ktoś bardzo zdenerwowany zaczął nas wołać.
^-^
Więęęęęc. Ogólnie nie było mnie tu z roook, ale jak ostatnio weszłam i zobaczyłam wasze pozytywne komentarze, to aż mi się miło zrobiło.
Wracam z paroma rozdziałami. Nie mam jeszcze za bardzo pomysłu na nie więc nie miejcie mi za złe, że będą słabe.
Cieszycie się, że wróciłam czy nienawidzicie, że odeszłam?
Liczę na to że pojawi się tak do 5 rozdziałów, ale może być więcej, zależy od weny.
kocham was misiaki <3
CZYTASZ
Who dat boy?
Fanfic- Już myślałam, że jesteś jakiś fajny, po tym jak się o mnie zatroszczyłeś, a jednak jesteś chujem- naprawdę już myślałam, że tak jest. - Chujem, z dużym chujem- uśmiechnął się łobuzersko. Pierwsze rozdziały są śmieszne i żałosne, jeśli chcecie coś...