Rozdział 2

17.9K 553 18
                                    


Przez połowę nocy moje myśli krążyły wokół dzisiejszego spotkania. Ciemnozielone oczy i oliwkowa skóra. Mocne rysy twarzy, otulone niesfornymi kosmykami czekoladowych włosów. Idealny, delikatny zarost i malinowe usta, których z chęcią bym spróbowała. Sama się zaskoczyłam ilością zapamiętanych szczegółów. Obudził mnie głośny na cały pokój dźwięk budzika. Nienawidzę tego piekielnego mechanizmu. 

Doprowadziłam się do porządku i leniwym krokiem skierowałam swoje śpiące zwłoki do kuchni. Po przywitaniu z mamą i wypiciu kubka gorącej kawy, wyszłam na uczelnię. 

- Stefa! - Zawołałam przyjaciółkę. Stała do mnie tyłem i rozmawiała z chłopakiem, który głośno śmiał się z jej żartu. Jej kręcone rude włosy były spięte w luźną kitkę, podkreślając kocią twarz.  Ignorując towarzysza podeszłam do niej i się przytuliłam.  - Wołałam Cię! Nawet mnie nie słyszałaś! 

Wymsknęło mi się. Zauważyłam, że ma zarumienione policzki. No i zepsułam romantyczny nastrój. Taka moja natura.

 - Ken. - Odpowiedziała mi. Staliśmy chwilę w niezręcznym milczeniu przez 2 sekundy, nawet nie zwróciłam uwagi z kim dziewczyna rozmawiała. Podniosłam wzrok i na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Leciutko się skrzywiłam próbując się uśmiechnąć. - Znowu Ty? 

Spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Jednak dostrzegłam iskierkę niezadowolenia, prawdopodobnie spowodowaną tak nieuprzejmym powitaniem. 

 - A więc tak się zwracacie tutaj do nauczycieli? - Mruknął niepocieszony. - Może tak Panie Brooklyn?

1:0

 - Mam Ci dać tą satysfakcję i powiedzieć Ci na Pan? - Fuknęłam na niego - Zapomnij. Nauczyciel miał morderczy wyraz twarzy. Jednak wargi drżały mu hamując uśmiech. Odpowiedziałam pewnym siebie spojrzeniem. 

Złapałam osłupiałą przyjaciółkę za rękę i pociągnęłam ją w stronę łazienki, mrucząc niezrozumiałe pożegnanie w kierunku bruneta. Zatrzaskując na nami drzwi poczułam uderzenie w ramię godne boksera. 

- Co to było do cholery? - Podniosła głos. - Wiesz co to jest telefon komórkowy? Znasz naszą zasadę o mówieniu wszystkiego? A teraz to? 

- Daj spokój! 

Nie miałam zamiaru mówić Stephanie, co rzekomy nauczyciel powiedział, a raczej zrobił u dyrektorki. Naszą wymianę spojrzeń przerwał głośny dzwonek. Wyszłyśmy z łazienki, a na odchodne usłuchałam tylko groźbę.

- Będziesz mi się grubo tłumaczyć! - Stepha popędziła w kierunku sali wykładowej. 

Niegrzeczny nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz