Rozdział 3

16.2K 561 24
                                    




Nadeszła godzina zero. Przebierałam się w szatni, wciągnęłam na siebie obcisłe spodenki. Sięgałam po koszulkę do torby i zamarłam, uświadomiłam sobie, że mój ulubiony T-shirt został w pralce. Oczywiście mogłabym zwiać z zajęć, jednak miałam ochotę poćwiczyć, także zostałam tylko w topie. Weszłam na salę gimnastyczną i zaczęłam się rozgrzewać. Czułam na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych wraz z brunetem na czele. 

Wymienialiśmy spojrzenia, jednak piskliwy głos przyjaciółki rozniósł się po sali i sprawił, że aż podskoczyłam. 

- Za chwile Brooklyn , będzie będzie miał z nami zajęcia! Wykaż trochę entuzjazmu... - Kapryśnie pokręciła nosem. Usłyszałam głos , który miałam wrażenie był skierowany prosto do mnie. 

 - Dobra drogie lenie koniec obijania, bierzemy się do roboty. Jako, że Wasz poprzednie zajęcia były jak flaki z olejem przyszła pora, aby to zmienić. - Posłał mi przedłużone roześmiane spojrzenie. Nie umknęło mojej uwadze, że lustrował moje ciało kilkukrotnie. Zatrzymując wzrok nieco dłużej na biuście zakrytym sportowym topem. Przygryzł wargę.

Seksow.....cisza.

- Dobiorę was w pary. - Zaśmiał się pod nosem. Moja grupa zajęła się dobieraniem partnera. Podszedł do mnie Harry. Pewny siebie i arogancki palant.

- Słuchaj Kendi może masz ochotę się ze mną trochę pobawić? - Wraz z wypowiedzią zawtórował mu rechot zgromadzonych na sali gadów, zwanych jego świtą.

- Proszę? - Rozwścieczył mnie.

- Każdy wie, że nie odmawiasz. - Zarechotał. Rzuciłam się na niego.  Po chwili chłopak leżał na podłodze, po soczystym prawym sierpowym jaki mu zadałam.  Biedny Harry, któremu w przeszłości dałam kosza na oczach całej świty. Nie mógł się z tym pogodzić i zaczął puszczać na mnie wyssane z palca plotki. 

 - Odszczekaj to. - Ponownie wyrwałam w jego stronę, chłopak skulił się oczekując ataku.

 Poczułam czyjeś silne ramiona zaciśnięte wokół mojego nadgarstka. Moje próby wyrwania były haniebne, mężczyzna jednym płynnym ruchem przyciągnął mnie bliżej siebie. Poczułam mocny zapach męskich perfum. 

 - Puszczaj! - Brooklyn trzymał mnie mocno, czekając aż się trochę uspokoję. 

- Skarbie, nie bądź taka nerwowa nie chcę Cię wysyłać do dziekana,  w szczególności po tym jak prawie urwałaś temu gnojowi głowę sierpowym.  - Wyszeptał tak, by nikt nie zauważył jak zbliża usta do mojego ucha.

Wiedziałam, że uśmiechał się.

- Już?

- Odwal się. 

 - Ale bym Ci dał karę za ten cięty język i za to , że mnie prowokujesz. - Zniżył głos.

O czym on do cholery gada ? 

Wytrzeszczyłam oczy w akcie niedowierzania, jednak po chwili powoli się rozluźniałam, oddech był spokojniejszy. Mój nauczyciel puścił mnie z satysfakcją w oczach.

Z czego był zadowolony ? 

Zerknęłam na uczniów zaciekawionych zamieszaniem, poczułam zakłopotanie. Rówieśnicy raczej niczego nie zauważyli , zwrócili uwagę jedynie na to, że nauczyciel wkroczył do akcji. Stracili zainteresowanie. Pod powiekami zapiekły mnie łzy, lecz szybko się pozbierałam i podeszłam do Harrego z moim ,,wybawcą". Chłopak był w fatalnym stanie, z rozciętej wargi leciała krew oraz miał powoli wyłaniającego się fioletowego siniaka na policzku , który zetkną się z moją ręką. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, lecz gdy nauczyciel posłał mi skrzywione spojrzenie natychmiast odwróciłam wzrok i nie było mi do śmiechu. Wysyłał mi groźbę. Brook pokazał im parę chwytów, które maja ćwiczyć między sobą, a mnie i Harrego zaprosił do kantorka. Weszliśmy posłusznie do pomieszczenia, które przesiąknięte było zapachem kawy. Stanęliśmy przed biurkiem , czekając na kazanie.

- Wyjaśni mi co Ci strzeliło do głowy Kendall. Jesteście dorośli, a zachowujecie się jak cholerne dzieci. - Nerwowo potarł skronie. - Mogłaś okaleczyć go na całe życie i to ja bym odpowiadał za to? A wiesz dlaczego ? Ponieważ to moje zajęcia - Zaczął krzyczeć. 

Bałam się go. Zauważył moje zlęknione spojrzenie i obniżył ton.

 - Masz coś do powiedzenia Harremu? - Czekał na moją odpowiedź. - Zachowaliście się jak dzieci, więc przeprosiny również odbędą się w ten sposób.

Nie każ mi tego robić ! Nie ! 

Wykrzyczałam to w myślach. Ale musiałam to powiedzieć.

- Ja.... ja... Przepraszam. Nie chciałam Cie tak mocno uderzyć. - No przecież nie przyznam, że nie chciałam go uderzyć. Brook prychnął, a Harry rozzłoszczonym wzrokiem spojrzał na nauczyciela. 

- Słyszał Pan to? To nie były przeprosiny! 

- Chyba na więcej nie możesz liczyć. - Nauczyciel przekrzywił głowę i mi się przyglądał. Widziałam iskierki w jego oczach. 

Chłopak nie wniósł oskarżenia do dyrektorki, ponieważ przyznał, że  sam mnie sprowokował. Coś kombinował, widziałam to w jego oczach . Przeraziłam się, ale nie mogłam dać po sobie poznać. To była....Zemsta.

Drodzy Czytelnicy :) Nie wiem jak wam się odtworzy moje dzieło , ale niestety nie mam na to wpływu , ponieważ u mnie na komputerze w tekście widoczne są ogromne luki. Dawajcie znać w komentarzach 💕💞

Do następnej części 😘

Niegrzeczny nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz