Minęły dwa dni od naszej rozmowy. Na drugi dzień od zdarzenia było zastępstwo. Trochę się martwiłam. A przecież nie powinnam.
Oszukuj się sama...
Skończyłam wykłady. Moje myśli ciągle zajmował przystojny brunet. Jego wargi, głos i mój brak rozsądku i przyzwoitości.
Kurwa.
Przyznałam to sama przed sobą. Po dwudziestu minutach spaceru z uczelni do domu, miałam ułożony sprytny plan. Ustaliłam parę faktów.
Po pierwsze pracuje na uczelni. To nie problem. Zaprzeczała moja świadomość. Po drugie nic o nim nie wiem...A po trzecie? Nawet nie masz 3 odpowiednich powodów. Brawo...
Weszłam do domu i poczułam zapach mojej ukochanej zapiekanki. Wszystkie zmartwienia odeszły na chwilę na bok. Mieszkam z rodzicami oraz 12- letnim szkodnikiem zwanym Jamie.
-Cześć! - Głośno krzyknęłam wchodząc do domu. Zrzuciłam torbę z ramienia. Usłyszałam krzyk, a następnie odgłos upadającego garnka. Weszłam do kuchni i ujrzałam uroczą blondynkę próbującą uratować zawartość garnka.
- Mamo?
- Właśnie moja zapiekanka miała kontakt z podłogą. - Otarła krople potu spływającą z czoła.
- To może pizza?
- Oszalałaś? - Spojrzała na mnie jakbym urwała się z księżyca. Mama spojrzała na mnie i wiedziałam, ze dzisiaj będzie się coś działo.
- Kto to?
- Kolega twojego taty, poznał go niedawno, ale chłopak jest niesamowity ma tyle osiągnieć! Będzie szkolił Jamesa. - Ekscytowała się.
- A jak się nazywa?
- Nigdy go nie poznałam. - Odpowiedziała.
- Czyli mam rozumieć, że to oficjalny obiad?
W mojej głowie pojawiła się wizja sukienki i niechęć dopadła mnie z prędkością światła.
- No raczej! - powiedziała lustrując mój obecny strój. - Najlepiej załóż tą biała letnia sukienkę. Zjemy w ogrodzie.
Podniosłam torbę z podłogi i zaniosłam ją do mojego pokoju. Zimna kąpiel była moim marzeniem. Na dworze było około trzydziestu stopni. Po kąpieli, która nieco się przedłużyła owinięta w ręcznik, poczłapałam do mojego pokoju. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam sukienkę. Zerknęłam na godzinę, było późno, chwila mi zeszła. Włosy upięłam w luźną kitkę. Zeszłam na dół, a z ogrodu dochodziły śmiechy.
Czyli już przyszedł.
Wyszłam na taras i prawie zapadłam się pod ziemię. W moim ogródku siedział Brooklyn. Wyglądał nieziemsko w czarnych letnich spodenkach sięgających do kolan i białej koszuli , która była lekko rozpięta u góry odsłaniając początki obojczyków. Chłopak również mnie dostrzegł.
Na jego twarzy widniało zadowolenie i zaskoczenie w tym samym czasie. Ruszyłam w kierunku stołu. Usiadłam na wolnym krześle, jak na złość koło bruneta. Zawistnie spojrzałam na moich rodziców.
- Wiecie o tym, ze Brooklyn pracuje u mnie na uczelni? - Zapytałam oskarżającym tonem.
- Kochanie wiem. - Łagodnie odpowiedział tato. - Przyjaźnię się z dziekanką przecież i ona mi go poleciła. Ponoć zdobył mistrzostwo stanu w sztukach walki. Jamesowi przyda się taki trener. Prawda? - Popatrzył w kierunku mojego brata. Młody pokiwał głową nie odrywając oczu od telefonu.
Zrobiło mi się gorąco.
- Mamo doniosę pieczonych bagietek - Wstałam. W tym samym momencie podniósł się Brook, pytając gdzie jest łazienka.
Idealne wyczucie czasu.
- Oczywiście, Kenny Ci pokaże gdzie jest - Uprzejmie powiedziała moja mama sięgając po kolejną porcję sałatki.
Dzięki za wsparcie.
Weszliśmy do kuchni. Otworzyłam lodówkę i poczułam dotyk rąk na mojej talii. Natychmiast je strzepnęłam.
- To był błąd! - Podkreśliłam, nawiązując do sytuacji ze szkoły.
Odpowiedział mi zadziorny uśmiech.
- Przestań! Wiesz o co mi chodzi! Musiałeś się zgadzać na ten układ?
- Przecież to genialna okazja. Swoją drogą uwierz, że to niesamowity zbieg okoliczności.
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
- Nie ma mowy. - Zostawiłam bagietki i pobiegłam w kierunku schodów. Wbiegłam na piętro , byłam prawie w pokoju, lecz Brook mnie dogonił złapał.
Widział w którym kierunku chciałam pobiec, wiec nie musiał długo szukać . Po wejściu do pokoju, zatrzasnął drzwi. Oparł mnie o ścianę. Nie było delikatności, wpił się w moje wargi, a jego język walczył z moim. Przyciągnęłam go bliżej siebie. Pocałunki zaczęły schodzić na szyję. Próbowałam go odepchnąć, jednak w tym samym czasie pragnęłam więcej.
- Przestań! Stop! - Podniosłam ton. Oboje zdyszani mierzyliśmy się spojrzeniami.
Skazani na siebie? Mało powiedziane.
Witam witam 😆
I kolejny rozdział za nami. Nie chce aby akcja szła zbyt szybko, ale w każdym rozdziale coś się dzieje. Dawajcie znać jak tam wasze odczucia? Muszę przyznać, ze dziwnie pisać o takich rzeczach, ale myslę , ze jakoś dam radę. To moja pierwsza taka opowieść, ale rozkręcam się. Zaskoczeni? Teraz Kendall będzie skazana na Brooka. 😈😈
CZYTASZ
Niegrzeczny nauczyciel
Teen FictionNIEzwykły nauczyciel z ogromnym bagażem doświadczeń. Tajemnicami, których nie chce ujawnić, lecz gdy spotyka Kendall od której nie może się uwolnić. Jego skorupa, którą budował od lat zaczyna pękać a błędy przeszłości nawracaja. 13.09.2018 #3 dla...