Etap

8K 340 16
                                    

K: Długo jeszcze muszę Cię wlec ?
B: Tyle ile będzie trzeba.
- Wiesz nad czym się zastanawiałam?
- Niech zgadnę i tak mi powiesz.
- Dlaczego nikt nas nie ściga. Jakim cudem wydostaliśmy się z tamtąd?
Przystanęliśmy na chwilę.
- Słuchaj Kenny też się nad tym zastanawiałem i nie nam pojęcia. Owszem bardzo łatwo poszło ale nie poruszamy tematu. I tak niczego się nie dowiemy.
A teraz zabieramy się do mnie. Jeszcze chwila i będziemy.
Szliśmy już od trzech godzin. Byłam padnięta. Mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa. Gdy dostrzegłam dom Brooka prawie posikałam się z radości.
Weszliśmy do środka. Po ciężkiej przeprawie po schodach poszło z górki.
Zabrałam B do łazienki z zamiarem zszycia rany. Pocisk utknął w mięśniu. Zaopatrzyłam się w pęsetę. Delikatnie rozchylilam brzegi rany. Brunet mocniej zaparł się o wannę. Z sykiem wypuścił powietrze. Raz kozi śmierć.
Szybko pozbyłam się metalowego tałatajstwa z jego uda. Głośno krzyknął.
Z rany pociekła krew. Musiałam ja jak najszybciej zatamować. Kurs pierwszej pomocy na cos sie przydał. Zrobiłam opatrunek i poczłapaliśmy do sypialni. Padliśmy na łóżko, mnóstwo mysli kłębiło mi sie w głowie. Co teraz....
Po chwili odpłynęłam w błogi sen.

Następny dzień: 06:00
Otworzyłam oczy i ujrzałam niesamowicie przystojnego Bruneta leżącego naprzeciwko, wpatrujacego się we mnie.
- Nie uważasz ze to dziwne wpatrując sie w kogos gdy spi?
- Nie.
- Jak zwykle konkretna odpowiedz.
Pochylił sie nademna. Złożył pocałunek na moich wargach. Jakże przyjemne uczucie. Przestałam sie przejmować ze rodzina nie wie gdzie jestem. Miałam to gdzieś. Liczyła się tylko ta chwila. Podparłam się łokciem, koło jego głowy. Nasze pocałunki były coraz intensywniejsze. Usiedziałam na nim okrakiem. Podparłam się rękoma o jego klatkę piersiową. Wciągnął mnie pod siebie. Pan dominant. Nie zwracał uwagi na swoją ranę.
Jego ręce wędrowały w gore i dół mojego ciała. Zatrzymał sie na moich pośladkach.
Jęknełam cicho.
- Brook.
Nie przestawał. Ręce coraz natarczywiej wdzieraly się pod koszulkę. Wyładowała na podłodze. Zaraz potem moje spodenki oraz koszulka Brooka. Przejechałam paznokciami po jego plecach. Leciutko pociągnęłam go za włosy.
- Jeśli nie chcesz abym Cie przeleciał lepiej przestań. - Mruknął ostrzegawczo.
- Z niesprawna noga? Kaleka. - Zasmialam się.
- Spokojnie poradzimy sobie.

Niegrzeczny nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz