Rozdział 8

11.4K 443 36
                                    

Wyszliśmy z wody, ciągle się śmiejąc. Chłopak poślizgnął się w błocie na brzegu i wylądował prosto na czterech literach. Oczywiście zauważył, że wręcz leżałam ze śmiechu na ziemi. Podszedł do mnie i wysmarował moja twarz i ramiona śmierdząca breją.  

- Koniec zabawy. - Krzyknęłam, gdy sięgał po kolejna porcje błota. Ruszyłam w stronę rozłożonego koca. Podziwiałam okolice jaką wybrał. Dookoła rozciągała się zielona przestrzeń.  Położyłam się na materiale i zamknęłam oczy. Usłyszałam szelest nad moja głową. 

- Cudowny widok. - Uchyliłam jedno oko, jednak słońce zbyt mocno raziło.

- To prawda, jest tu pięknie.- Potwierdziłam poprawiając się na kocu.

- Ale mi nie chodzi o samo miejsce.

Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, jednak nie odpowiedziałam. Odwróciłam głowę w jego stronę. Usiadł na kocu obok mnie. Nasze uda się stykały.

- Opowiesz mi coś o sobie?

Nie odpowiedział jednak jego uwaga skupiła się na mnie.

- Londyn.

- Jak mniemam stamtąd jesteś. Nie wolałeś tam zostać?

- Nie. - Udzielił krótkiej, szorstkiej odpowiedzi.

 Niecierpliwiłam się. 

- A Twoja rodzina? - Kącik jego ust drgnął.

- Nigdy ich nie interesowałem. 

 Wpatrywałam się w niego, kosmyki włosów miał w nieładzie. Chciałam zmierzwić mu włosy. Czy to nie było dziwne? Nasza dwójka. Kompletnie się nie znamy, a jednak mam wrażenie jakby był w moim życiu od dawna. 

- Czy to nie jest dziwne?  Praktycznie Cię nie znam.

Mruknął pod nosem niezrozumiałe dla mnie słowo.

- Co masz na myśli? - Spojrzał na mnie. Dostrzegłam jak niekomfortowe dla niego jest mówienie o sobie.

- Całą naszą sytuację. Jaki to ma sens? Do czego dążymy? - Ironicznie się uśmiechnęłam patrząc na horyzont .

- A do czego mamy dążyć? Miło spędzamy czas. - Uśmiechnął się.

 - Masz coś czego nie potrafię opisać Kendall. Ciągnie mnie do Ciebie. Dużo myślę, o tym jak się uśmiechasz, nerwowo zagryzasz wargę...i jak beztroska jesteś. - Niespodziewanie kontynuował zaskakując mnie.

Zarumieniłam się. Leżeliśmy ramię w ramię. Położył swoją rękę na moim udzie. Zaczął je gładzić. Przeszły mnie dreszcze. 

- Podoba Ci się to? - Mocniej złapał za udo, kierując swój dotyk wyżej. 

- Tak. - Cichutko jęknęłam.

Zbliżył się jeszcze bardziej. Jego usta były blisko mojej twarzy. Złożył pocałunek na szyi.

- Mamy tylko jeden problem. 

- Jaki? - Szepnęłam, próbując skupić się na jego głosie, a nie pocałunkach. Poczułam niewyobrażalny chłód, gdy mężczyzna odsunął się. Zaprzestał poczynać i wstał z koca.

- Nie jestem kandydatem na idealnego chłopaka, mam różne upodobania, które nie pasują do Twojego obrazu idealnej studentki kochanie. - Zacisnął pięści. 

Spojrzał na mnie z pożądaniem w oczach. 

- Jakie? - Podniosłam się z koca. Odpowiedziałam zalotnym spojrzeniem. A niech to, pragnęłam go niezależnie od ceny. 

- Zobaczysz. 

Niegrzeczny nauczycielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz