Rozdział 2

3.4K 233 85
                                    

Zacząłem przeszukiwać połowę łóżka w poszukiwaniu telefonu. Mam cię! Chwyciłem go i uciszyłem natrętnie dzwoniący budzik. Wstałem leniwie z łóżka i skierowałem się ku szafie. Mozolnymi ruchami przebrałem się i ruszyłem na dół. Kawa, ona postawi mnie na nogi. Szybko zaparzyłem i wypiłem cały kubek. Trochę lepiej. Rozglądając się ostatni raz dookoła wyszedłem, zamykając za osobą drzwi wejściowe. Chłodne powietrze działało pobudzająco o tej porze. Dobrze chociaż, że wcześniej zamykamy.

Pracę w sklepie żelaznym znalazłem bardzo szybko. Całe szczęście. Musiałem przecież zarobić na utrzymanie siebie i domu. Nie było aż tak źle, a pozwalało mi przetrwać. Większość ludzi wiedziało, gdzie co się znajduję, jednak musiałem standardowo spytać „Mogę w czymś pomóc?". Najczęściej odpowiedź brzmiała nie, chociaż czasami kupujący odpowiadali twierdząco. Dzisiaj panował naprawdę spory ruch. Większość osób kierowała się do działu ogrodniczego. Dzisiejszego wieczoru miała odbyć się Noc Kupały organizowana przez rodzinę Sato. Kobiety kupowały całą masę różnokolorowych kwiatów do robienia wianków. Efekty ich pracy będę miał okazję zobaczyć dzisiaj wieczorem.

Nie za bardzo wiedziałem jakie obrzędy towarzyszą temu świętu. Widać jednak, że wszyscy mieszkańcy byli aktywnie zaangażowani w przygotowania. Ich pozytywny nastrój był zaraźliwy. Nie mogłem doczekać się wieczoru. To będzie również okazja do poznania tajemniczej rodziny organizującej całą uroczystość.

Ruch był duży, więc czas bardzo szybko minął. Nim się obejrzałem przyszła pora zamknięcia sklepu. Wraz z pracownikami ze zmiany zrobiliśmy porządki i każdy z nas udał się do swoich domów. Pogoda nam sprzyjała. Słońce gościło na niebie w towarzystwie kilku białych chmurek dających co jakiś czas chwilę cienia. Wchodząc do domu poczułem, że wewnątrz jest o wiele cieplej niż na zewnątrz. Natychmiast pootwierałem większość okien. Będę musiał pamiętać by przed wyjściem je zamknąć. Siedząc przy obiedzie zastanawiałem się w co powinienem się ubrać. Czy na taką okazje należało przywdziać jakiś specjalny strój? W końcu postanowiłem poradzić się przyjaciela.

- Hej Zumi. Mam takie pytanie, powinienem ubrać coś specjalnego na dzisiejszą noc?- Zapytałem nieco zawstydzony.

- Coś luźnego i wygodnego, żebyś mógł uczestniczyć w zabawach, ale żebyś nie wyglądał jak wieśniak. Rozumiesz o co mi chodzi?

- Raczej tak.- Odpowiedziałem niepewnie.

- Baby stroją się w białe kiecki, ale faceci nie mają jakiś wytycznych.- Wyjaśnił.- Stary, muszę lecieć. Asami czegoś ode mnie chce. Do zobaczenia na miejscu.

- Do zobaczenia.- Rozłączyłem się.

Westchnąłem bezradnie stając przed szafą. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłem coś dla siebie. Czarne spodnie, biała koszulka, a na to luźna koszula. Wieczorem może zrobić się nieco chłodniej. Z ciuchami udałem się do łazienki. Wziąłem długi gorący prysznic. Ciepłe krople spływały po moim ciele doskonale mnie odprężając. Wychodząc podszedłem do lustra. Włosy tuż po kąpieli nabierały jasnobrązowego koloru, podobnego do moich oczu, by po chwili pociemnieć do normalnego brązu. Wytarłem je ręcznikiem i ubrałem się w czyste ciuchy.

Spojrzałem na zegar. Miałem jeszcze trochę czasu. Odświeżony skierowałem się do salonu, skąd przeszklone drzwi prowadziły na podwórko z tyłu domu. Idąc przypomniałem sobie o oknach. Szybko pozamykałem wszystkie, dopóki o tym pamiętałem. Wychodząc na zewnątrz poczułem powiew orzeźwiającego wieczornego wiatru. Wziąłem głęboki wdech zachwycając się zapachem lasu. Zbliżyłem się bliżej granicy wyznaczaną przez wysokie drzewa.

RównonocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz