Rozdział 14

974 108 26
                                    

Dla wielu dzisiaj oficjalnie rozpoczął się rok szkolny. Tym osobą chciałabym życzyć powodzenia w nadchodzących męczarniach. 

Co do opowiadania, to nieubłaganie zbliżamy się do końca. Jest to już przedostatni rozdział. Mam nadzieję, że do tej pory wam się podobało i nie zawiodę was zakończeniem. Życzę miłego czytania.

__________________________________________

Nie zszedł na śniadanie. Od rana jedynie go mijałem. Ostatnio zachowywał się inaczej niż zazwyczaj. Zaniepokojony skierowałem się w stronę jego pokoju. Zatrzymałem się przy drzwiach z tabliczką, na której widniało jego imię. Zawahałem się nim pociągnąłem za klamkę. Przysłuchałem się dźwiękom ze środka. Rozmawia z kimś przez telefon? Przytknąłem ucho do drzwi, chcąc usłyszeć nieco więcej.

- Nie, o niczym nie wie.

Kto i o czym nie wie?!

- Tak, oczywiście.- Mówił do rozmówcy.- Jak mógłbym zapomnieć.

Zacisnąłem dłonie w pięści.

- Tym razem to ja pokaże na co mnie stać.

Nie przeszkadzało mi, że z kimś rozmawia. Nie miałem prawa mu tego zabraniać. Jednak nie mogłem znieść jego tonu. On niemal mruczał do niego. Dobrze znałem ten jego pewny siebie i władczy ton.

Nacisnąłem klamkę wchodząc do środka. Widziałem jego zaskoczony wzrok.

- Dobra, w takim razie do zobaczenia.- Powiedział rozłączając się.

- Z kim rozmawiałeś?- Spytałem twardo.

- Z Rinem. Nie wiem czy pamiętasz, ale idziemy dzisiaj do niego w odwiedziny.

Miał rację, prawie o tym zapomniałem. Jednak to nie wyjaśnia tonu jakim się do niego zwracał. Tak nie rozmawia się z każdym mało ważnym mężczyzną. Wręcz przeciwnie. Przez cały czas boję się, że między nim, a Rinem podczas spotkania, z którego wrócił pijany, coś zaszło. Yasou przez cały czas twardo zaprzecza moim przypuszczeniom. Nie przekonywało mnie to.

- O której się tam wybieramy?

- Wyjdziemy przed siódmą.

Przyglądałem mu się uważnie. Podszedłem bliżej obejmując go ramionami. Odwzajemnił uścisk, jednak nie widziałem na jego twarzy tego radosnego uśmiechu. Robił to z przymusu.

Odsunąłem się nie chcąc go więcej męczyć.

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?- Spytałem go żądając odpowiedzi.

- Nie rozumiem o co ci chodzi?

- Uciekasz ode mnie, w ogólnie nie chcesz ze mną jakiegokolwiek kontaktu. Możesz powiedzieć co zrobiłem nie tak.

- Wydaje ci się. Wszystko jest w najlepszym porządku.

- Ale...

Przylgnął do mnie zamykając me usta pocałunkiem. Początkowo miałem zamiar to przerwać, jednak tak dawno nie czułem na sobie tych jego delikatnych ust. Poczułem przyśpieszone bicie swojego serca. Brakowało mi tego.

- Wszystko jest w porządku Hajime.- Powiedział spoglądając na mnie tymi swoimi oczami w kolorze letniego nieba.

Nie umiałem się na niego długo gniewać. Stanąłem na palcach by ponownie dosięgnąć jego ust, na koniec poczochrałem jego czarne włosy, które w końcu łaskawie ściął.

RównonocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz