1#

11.1K 381 20
                                    

Gdy wstałam rano Masona nie było w łóżku. Uspokoiłam się,kiedy usłyszałam szum prysznica dochodący z łazienki. Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Spojrzałam na zegarek:7. A miałam dużo czasu,na obiad jedziemy na 13. Owinęłam się szczelnie kołdrą i odwróciłam na bok. Zadrżałam,kiedy poczułam oddech na moim uchu.
-Wstawaj leniuszku,mamy sporo rzeczy do zrobienia- szepnął. Mruknęłam niezadowolona i  otworzyłam oczy. Zauważyłam przed sobą roześmianą twarz Smitha. Uderzyłam go poduszką i śmiejac się, przeturlałam na drugą stronę. Chwycił mnie w połowie drogi i przyciągnął do siebie-Nigdzie mi już nie uciekniesz maleńka-pocałował mnie czule. Motylki w brzuchu mi wariowały. Zagryzłam wargę a on posłał mi najpiękniejszy uśmiech na świecie.
-Jeśli to nie będzie problem kochanie,to zrób mi kawę- puściłam mu oczko i poszłam do łazienki. Po prysznicu umyłam zęby i zrobiłam delikatny makijaż. Włosy upięłam w kucyka na czubku głowy. Stanęłam przed szafą. Co powinnam ubrać na rodzinny obiad? Zdecydowałam się na białą koszulę na ramiączkach i kremową spódnice. Na górę założyłam kremową marynarkę do spódnicy a do tego białe balerinki. Zeszłam na dół. Mason stał przy blacie i zalewał kubki wodą. Obrócił się w moją stronę-I jak? Zapytałam. Podszedł do mnie.
-Pięknie,jak zawsze- przycisnął mnie do ściany. Odepchnęłam go na długość mojej ręki i powiedziałam:
-Nie teraz,bo wymniesz mi ubrania-poprawiłam się i jak gdyby nigdy nic,ominęłam go. Chwycił mnie za łokieć.
-Teraz tak mówisz mała,a wieczorem będziesz prosiła,żebym Ci je wymiął. Pocałował mnie namiętnie i poszedł na górę po swoje rzeczy.
**********
Zajechaliśmy pod ich dom parę minut przed czasem. Smith zapukał i chwilę później drzwi otworzyła nam Daphne. Nie obdarzyła nas ani jednym spojrzeniem,najwyraźniej ostatnio przemówiłam jej do rozsądku.
Weszliśmy do środka,gdy tylko ściągnęłam okrycie podleciał do mnie syn Smitha i mocno przytulił.
Gordon i Jason ucałowali moją dłoń. A a siostra i matka Masona mocno mnie przytuliły. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Ciszę przerwał Mason,informując nas o czymś,o czym nie miałam pojęcia.

-Jutro bierzemy rozwód-mówiąc to spojrzał na Jessice.Posłała nam lekki uśmiech. Spięłam się,dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedział? Zamierzałam zapytać go o to w domu-Ale jest jeszcze jedna kwestia-dodał. Wszyscy patrzyli na niego w oczekiwaniu. Uniósł moją dłoń i splątał ją ze swoją-Zaręczyliśmy się-wszyscy upuścili sztućce. Czy to był dobry znak? Zapanowała cisza,bałam się ich reakcji.Lecz ku mojej uldze,wszyscy zaczęli do nas podchodzić,przytulać i składać gratulację. Po obiedzie przenieśliśmy się do ogrodu. Laura znosiła lemoniady i alkohol a Jayson sałatki i ciasta. Nie chciałam im przeszkadzać,więc postawiłam na spacer po okolicy. Nie zaskoczyło mnie,kiedy Mason do mnie dołączył. Splątał nasze dłonie,uśmiechnęłam się na ten widok.

-Kocham Cię-zatrzymał się nagle przyciągając mnie mocno do siebie i całując czuło w czoło. Poczułam jak moje serce mocno uderza,i jak motylki wariują w moim brzuchu-I będę Ci to powtarzał do końca mojego życia-spojrzał na mnie z taką szczerością,że aż zaparło mi dech w piersi.

-Ja też Cię kocham-pogłaskał mnie po policzku słysząc moje słowa i przytulił jeszcze mocniej.

Przeszliśmy się jeszcze kawałek,kiedy zadzwoniła jego mama,że wszystko już jest gotowe. Szliśmy powoli w stronę domu,ciesząc się chwilą.Naszło mnie jednak pytanie,które musiałam mu zadać:

-Dlaczego nie powiedziałeś o rozwodzie? zatrzymałam się,żeby na spokojnie porozmawiać. Objął mnie ramieniem i spojrzał radośnie. Boże,ale ten człowiek się zmienił.Nigdy nie znudzi mi się poznawanie go.

-Dowiedziałem się dzisiaj,jak jeszcze spałaś-szedł powoli w stronę domu-A wiesz,że kiedy przy Tobie jestem wszystko inne przestaje mieć znaczenie-machnął ramionami,jakby to była najzwyklejsza i najprostsza rzecz na świecie.

-Boże,zawsze mnie onieśmielasz-zarumieniłam się-Chcę,żebyś wiedział jedno,nigdy ale to nigdy z nas nie zrezygnuję-mówiąc to pogłaskałam go po policzku. Pocałował mnie namiętnie. Oddając w ten pocałunek wszystkie uczucia i emocje.

**************

Wróciliśmy od jego rodziców dopiero późnym wieczorem. Oczywiście nie obyło się bez koszyka pełnego zapasów. Jego mama zapakowała nam wszystko zaczynając od obiadu kończąc  na sałatkach,ciastach i ciastkach. Byłam zmęczona,ten dzień był pełen wrażeń.

Stałam pod prysznicem poddając się wodzie,która zmywała ze mnie zmęczenie i stres dzisiejszego dnia. Poczułam się błogo kiedy męskie,silne ramiona oplotły mnie. Jego zapach znowu uderzył do mojego mózgu. Krążył dłońmi po moim ciele,pobudzając je tym samym. Zamknęłam oczy,było mi tak cholernie dobrze. Nie wiem,kiedy zostałam przyparta do kabiny prysznicowej,napierał na moje biodra swoją twardą i mokrą erekcją. Byłam napalona i spragniona. Widok zaparowanej wokół nas szyby jeszcze bardziej mnie nakręcił. Wbił się we mnie aż po nasadę. Dłońmi oplątał się wokół mnie,a ja mimo to pragnęłam być jeszcze bliżej niego. Odwróciłam głowę jak tylko mogłam i wpiłam się w jego szorstkie,mocne usta,które sprawiały mi taką przyjemność. Uwielbiałam go całować.Wbijał się we mnie coraz mocniej i mocniej. Wbijał w moje ciało swoje paznokcie,podniecało mnie to. Byłam blisko,on też. Patrzyliśmy sobie w oczy,jego były całe czarne i rozszerzone,obstawiam że moje wyglądały tak samo.

-O kurwa-warknął-Kocham Cię pieprzyć,pasujemy do siebie idealnie-jego słowa doprowadzały mnie do szaleństwa.

-Jesteśmy dla siebie stworzeni-obietnica zawisła między nami w powietrzu.

-Moja!- krzyknął wpijając się w moje usta i w tym samym czasie oboje doszliśmy,zdając sobie sprawę ile dla siebie znaczymy.

***********

Leżałam w łóżku przeglądając coś na telefonie.Materac obok mnie się ugiął.Mój mężczyzna przyciągnął mnie do siebie i wyrwał mi telefon z ręki. Przyjrzał się szybko temu na co patrzyłam a następnie odłożył go na stolik nocny. Czułam się,jakbym u niego zamieszkała. Czułam się,jak w domu.

-Kochanie,chodź tu-jęknął w moją szyję,kiedy byłam za daleko. Był uroczy ,na prawdę. To mnie w nim rozbrajało. Przysunęłam się bliżej niego,ale niewystarczająco,żeby się z nim trochę podrażnić. Chwycił mnie w tali i zamknął w szczelnym uścisku. Ten jeden mały gest a tak mega mnie uszczęśliwiał.

-Rozpieszczony z Ciebie dzieciuch-udawałam obrażoną. Chuchnął w moją szyję,wiedząc,że mam w tym miejscu największe gilgotki. Zagryzłam wargę,aby się nie roześmiać.Kiedy jednak to powtórzył,a w dodatku jeszcze potem zaczął gilgotać mnie po brzuchu i nogach nie wytrzymałam. Wybuchnęłam śmiechem,a kiedy się uspokoiłam.Zauważyłam,że przygląda mi się z takim szczęściem wymalowanym na twarzy,że miałam ochotę zrobić mu wtedy zdjęcie.

-Nigdy się Tobą nie nacieszę,całe życie to za mało-mruknął w moje włosy i całując w czoło,zamknął oczy.

-Masz rację,zdecydowanie za mało-wtuliłam się w niego mocniej i oboje zasneliśmy.

Hejka Wam

No i pierwszy rozdział trzeciej części gotowy.

Co o tym myślicie? Jakie są wasze wrażenia? :)

Czekam na wasze szczere opinie i komentarze,pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz