6#

8.6K 321 22
                                    

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...

To dzień ślubu Mojej najlepszej przyjaciółki i najlepszego przyjaciela mojego męża.Ashley od rana była już gotowa,nie denerwowała się. Pomogłam jej z makijażem i fryzurą. Wyglądała pięknie. Swoje rude włosy upięła w wysoką babkę na czubku głowy. Jej sukienka była dość skromna,prosty krój bialutka ,jak śnieg z krzyżem na plecach. Była na swój sposób piękna,idealnie pasowała do Ashley. Rano w czasie rozmowy obie beczałyśmy,jak bobry. To niesamowite,że obie będziemy żonami. Mason ulotnił się rano z Chrisem,ten drugi potrzebował chyba męskiej rozmowy. Ślub odbywał się w kościółku na obrzeżach,piękna okolica,cisza i spokój. Ash cała promieniała,a ja razem z nią widząc,jaka jest szczęśliwa. Po południu kończyła się przygotowywać. Ja ubrałam błękitną sukienkę bez ramiączek wraz z szarymi szpilkami. Włosy zakręciłam,aby falami spadały na moje plecy. Makijaż ograniczał się do tuszu do rzęs i szminki bladoróżowej poprawionej w tym samym odcieniu błyszczykiem.

-Wyglądasz cudownie-przytuliłam moją przyjaciółkę,łezka kręciła mi się w oku.

-Ty też,boże cieszę się,że mam taką przyjaciółkę,jak Ty-zauważyłam,że jej oczy zaczynają się świecić,nie mogła płakać,nie teraz.

-Ej tylko mi tu nie płacz-szturchnęłam ją delikatnie i posłałam jej uśmiech. Roześmiała się tylko i obejmując mnie ramieniem poszłyśmy do samochodu. Dzisiaj to ja byłam kierowcą.

*********

Czekałyśmy pod kościołem z gośćmi na Pana Młodego i na Smitha. Jak zawsze się spóźniają.Obie chodziłyśmy już nerwowo wte i we wte. Samochód mojego męża zajechał na parking i Chris wybiegł z niego jak opętany.

-Przepraszam kochanie-wymamrotał zdyszany,przyglądając się jej dokładnie- wyglądasz pięknie-pocałował ją. Mason podszedł do mnie i mocno chwycił moją dłoń. Poczułam dreszcze.Wyglądał genialnie,jak zawsze. Weszliśmy do kościoła.

Ceremonia była krótka,zwięzła i na temat. I właściwie już 10 minut później było po wszystkim.Zostali obrzuceni tradycyjnie ryżem i pieniędzmi. Zjedliśmy jakiś obiad w restauracji razem z jej rodziną i koleżankami z pracy po czym Ashley zapowiedziała,że wieczorem wbijamy na imprezę. To było dla niej takie typowe. Kiedy patrzyłam na nich i widziałam z jaką miłością na siebie patrzą,uśmiech sam wpływał na moją twarz.Mason mocno objął mnie w talii i położył głowę na moim ramieniu.

-Się porobiło,co nie kochanie? mruknął mi do ucha.

-Nie spodziewałam się,że tak to wszystko się potoczy-odwróciłam się i teraz stałam twarzą do niego-Dziękuję,za to,że dajesz mi takie szczęście-objęłam dłońmi jego szyję.Nachylił się i wycisnął mocny pocałunek na moich ustach,

********

Parę godzin później przebrałyśmy się i razem z naszymi mężami poszliśmy do klubu. Było tłoczno i pełno młodzieży. Napalone nastolatki ocierały się o obcych mężczyzn. Witamy w XXI wieku. Usiedliśmy w loży w małej wnęce. Kelnerka pozbierała nasze zamówienia i zniknęła w tłumie.

-Jak się czujecie.jako pełno prawne małżeństwo?zapytałam,widząc jak nie mogą się od siebie odkleić.

-Nie odczuwam różnicy-powiedzieli zgodnie. Wzrok Smitha był cały czas wbity we mnie. Nie rozumiałam o co mu chodzi.

-Chodź ze mną-szepnął mi na ucho i pociągnął mnie na parkiet. Akurat leciało coś szybkiego,przycisnął swoje ciało do mojego i pozwalał tańczyć tylko przy sobie.Czułam gorąc bijący od jego ciała,jego zapach wdarł się do moich nozdrzy upajając mnie tym samym. Jego woń działała mocniej niż narkotyk. Nagle zostałam perfidnie odepchnięta,a kiedy zdałam sobie sprawę z tego co się dzieję,jakaś młoda dziunia próbowała się do niego dobrać. Myślałam,że mnie kurwica weźmie. Podeszłam do nich. Mason  odpychał ją,ale mała siksa nie dawała za wygraną. Nie wytrzymałam,wbiłam jej paznokcie w ramię i brutalnie ją odciągnęłam.

-Co Ty sobie wyobrażasz gówniaro? warknęłam,ale ona nic sobie z tego nie robiła. Zaśmiała mi się w twarz i pożerała Smitha wzrokiem. Mój mąż zniknął gdzieś w tłumie. Dziewczyna posłała mi mordercze spojrzenie. Ashley stanęła obok,a Chris gdzieś zniknął.

-Zawsze zastanawiałam się,jak to jest przespać się z słynnym Panem Smithem-parsknęła,a moja wściekłość sięgała zenitu.Wzięłam głęboki oddech,ale widziałam,że pięść tej laski zmierza w stronę mojej twarzy. Na szczęście zdążyłam zareagować. Chwyciłam jej pięść,odepchnęłam jej i tym razem to ja wymierzyłam pięść w jej stronę,tylko że ona nie zdążyła zareagować i właśnie leżała na ziemi starając się zatamować krew z nosa. Złość zeszła ze mnie i dotarło do mnie co się właśnie stało. Mason z Chrisem przyszli z ochroniarzem i właścicielem klubu,nie skomentowali jej wyglądu. Podnieśli ją i prowadzili do wyjścia. Usiadłam z wrażenia i starałam się uspokoić.

-No nieźle kochanie- Mason przytulił mnie mocno-Ej nie przejmuj się,wyjdzie z tego-dla niego to było zabawne?

-Nie wiem co mnie napadło,normalnie się tak nie zachowuję-zaczęłam się tłumaczyć,ale potem zdałam sobie sprawę,że nie mam się o co obwiniać,bo przecież to ona zaczęła.Obecność mojego męża mnie uspokajała. Wróciliśmy do zabawy,to były już nasze kolejne drinki.Nasi przyjaciele ewidentnie byli już pijani. Mi alkohol zaczął doskwierać,kiedy musiałam już iść do toalety.

-Idę do toalety-szepnęłam Masonowi na ucho,a on wstał zaraz za mną. Posadziłam go z powrotem i powiedziałam-nie przesadzaj kochanie-cmoknęłam go w usta i zaczęłam przeciskać się przez tłum do toalety. O dziwo w ogóle nie było kolejki,co dla mnie było świetną wiadomością. Kiedy już załatwiłam swoją potrzebę,podeszłam do umywalki umyć ręce. Nagle poczułam się jakoś nieswojo. Tak obco i niebezpiecznie. Dreszcz grozy przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa.

-Witaj kochanie-ten głos obił się echem w mojej głowie. Nie musiałam się odwracać,żeby wiedzieć kto to.Zaczęłam drżeć nerwowo,ale nie mogłam pokazać,że się boję. Musiałam grać na czas,kiedy Mason się kapnie,że długo mnie nie ma na pewno zacznie mnie szukać.Cholera,że też nie pozwoliłam mu ze mną iść.

-Dominic,czyżby prześladowanie Ci nie przeszło? jego sylwetka wyłoniła się z ciemnego kąta-A poza tym z tego co wiem to damska toaleta-na podkreślenie moich słów pokazałam mu znaczek na drzwiach. Gdy spojrzał w jego stronę,ukradkiem spojrzałam na telefon. Kurwa siedzę w tym kiblu 20 minut dlaczego jeszcze go nie ma? Coś przykuło jego uwagę w rogu pomieszczenie,podszedł w tamtą stronę. To była moja szansa. Dostrzegłam okno nad umywalką. Na palcach do niego podbiegłam i starałam się uruchomić zawias,żeby je otworzyć.Jednak za cholerę nie chciał puścić.

Poczułam wibrację,Mason dzwonił. Odrzuciłam połączenie,chciałam sprawdzić co robi Dominic,ale jego nie było.Dostałam smsa od Smitha ,,Gdzie jesteś do kurwy?Zdążyłam tylko napisać krótkiego smsa o treści ,,Dominic" zanim poczułam jak Johnson wykręca mi ręce za plecy. Przeszywający ból rozprzestrzenił się od ramion aż po nadgarstki. Trzymał mnie w stalowym uścisku. Telefon spadł mi na ziemię,na szczęście zdążyłam skopać go pod umywalkę,zanim go podniósł,za  co oberwało mi się kopniakiem w piszczel.Wzięłam głęboki oddech,żeby nie jęknąć z bólu. Czułam jego oddech na moich plecach. Obrzydliwiec. Szarpałam się.

-Głupia suka-usłyszałam jeszcze tylko zanim dostałam czymś w głowę.

Hej

No i co myślicie?

Czekam na Wasze szczere opinie i komentarze.:)

Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz