14#

7.1K 322 27
                                    

Mason dziwnie się zachowuje. Chodzi spięty i poddenerwowany od kilku dni. Nie da się z nim normalnie rozmawiać,bo tylko burczy coś pod nosem. Martwiłam się o niego.
-Kochanie,co się dzieję? Zapytałam,masując mu plecy,był cały spięty.
-Nic do cholery,czepiasz się- warknął i wyszedł,jak poparzony. Oniemiałam. Coś ewidentnie było nie tak. Zawiozłam maluchy do mojej przyjaciółki i skierowałam się do firmy Smitha. Przeszłam przez hol,szybko łapiąc jakąś windę. Zaczepiłam sekretarkę,która zawzięcie rozmawiała z koleżanką o tym,jakie zrobiła sobie paznokcie w weekend. Byłam poirytowana,przewróciłam oczami i czekałam,aż poświęci mi trochę uwagi.
-Ja do męża-syknęłam,gdy wciąż mnie ignorowała. Odwróciła się i ją wmurowało. Posłałam jej pytające spojrzenie.
-Już dzwonie-Odpowiedziała szybko,drżącą ręką sięgając po słuchawkę-Niestety Pan Smith nie chce Pani widzieć-dodała po kilkominutowej rozmowie.
-To chyba jakiś żart - wkurzona mimo jej interwencji wtargnęłam do jego biura. Ta szmata Alice też tam była.
-Willow- szepnął przerażony Mason,patrząc na mnie błagalnie.
-Co tu robisz? Zwróciłam się bezpośrednio do jego byłej. Posłała mi cwaniacki uśmiech,rozsiadając się wygodniej na fotelu. Cycki wychodziły jej z zamałej bluzki a długie nogi uwydatniała nieprzyzwoitą miniówką. Myślałam,że szlak mnie trafi.
-Może Twój mąż znudził się już mamuśką,może chcę spróbować czegoś nowego- oblizała usta patrząc na niego. Mason popatrzył na nią wrogo. Dlaczego nic nie powiedział?
-A niby woli wytapetowane dziwki z niedorozwiniętym mózgiem? Wstała podchodząc do mnie.
-Odszczekaj to Ty mała...- podniosła ręke,którą chwycił Smith.
-Idź już Will- otworzył mi drzwi z miną bez emocji.
Popatrzyłam na niego i wyszłam.
Nie rozumiałam jego zachowania,poczułam się ,jakby wybrał ją. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć,czułam się zraniona. Umówiłam się z Ash,że dzieciaki zostaną u niej do jutra,musiałam pobyć sama.
Usiadłam na parapecie spoglądając w przestrzeń. Co się zmieniło? Dlaczego zawsze,gdy był przy niej zachowywał się,jak dupek? Nie wiem,kiedy zaczęłam płakać,przytłaczało mnie to. Zamknęłam oczy i pozwoliłam łzom płynąć.
**********
Jakiś czas później usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Westchnęłam,ale nie ruszyłam się z miejsca,nie tym razem,zawsze byłam zbyt uległa.
Nie przyszedł do mnie,usłyszałam tylko,jak idzie na górę i zamyka za sobą drzwi.
Zdecydowałam się spać na kanapie. Wzięłam szybki prysznic,włożyłam na siebie koszulkę mojego męża i zawinęłam się w koc.....
Obudziło mnie szturchanie,a chwilę później głos.
-Kochanie- poranna chrypka mojego męża była dzisiaj wyjątkowo wyraźna. Nie chciałam z nim rozmawiać,ani na niego patrzeć.
-Zostaw mnie- powiedziałam tylko,ale on nie odpuszczał. Zerwał ze mnie koc i podniósł tak,że siedziałam teraz po turecku na przeciwko niego. Nie zaszczyciłam go żadnym spojrzeniem.
-Przepraszam,znowu zawaliłem- mruknął cicho- mam swoje powody,musisz mi zaufać- dotknął mojej dłoni.
-Co to miało być,hm? Widziałam strach w jego spojrzeniu na widok moich zaczerwienionych oczu.
-Nie mogę Ci powiedzieć,zrozum- wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju- odpuść- klęknął przede mną.
-Wczoraj zostałeś z nią,nie ze mną- mówiąc to wyminęłam go i poszłam.
Szybko przebrałam się w luźniejsze ciuchy i skierowałam się do wyjścia.
-Dokąd się wybierasz? Mason szarpnął mnie za ręke. Był zły,nic nowego.
-Idę się przejść- oznajmiłam mu porywając płaszczyk z wieszaka.
-Pójdę z Tobą- zaczął się ubierać. Zatrzymałam go.
-Chcę isć sama- potrzebowałam chwilii spokoju,a jego obecność mi w tym nie pomagała.
-Kochanie,znasz mnie. Nie znam czegoś takiego,jak odmowa- uśmiechnął się i wyszedł na zewnątrz,czekał na mnie.
*******
-Chodź do mamusi- mówiąc to Ashley podała mi Liv- dziewczynka uśmiechnęła się do mnie i zaczęła gaworzyć. Matt chichrał się,kiedy tata go gilgotał.
Godzinę później byliśmy w domu. Brzdące raczkowały po dywaniku,śmiejąc się cały czas. Obserwowałam je,były cudowne. Łezka zakręciła mi się w oku,dopiero byłam w ciąży a tymczasem mają już po pół roku. Nakarmiłam je i wieczorem położyłam spać.
Usiadłam wykończona w salonie z kubkiem gorącej czekolady w dłoni.
Wstrzymał oddech,kiedy obok mnie kanapa się ugięła. Czułam,jak Mason wwierca we mnie dziurę swoim żarliwym spojrzeniem.
-Nie gap się tak na mnie- odparłam biorąc łyka. Przysunął się bliżej,czułam ciepło jego ciała.
-Mogę patrzeć na to co moje- powiedział to tak,jak gdyby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Popatrzyłam na niego. Wygladał jakby nie spał jakiś czas-Porozmawiamy? Zapytał zmęczonym tonem.
-Powiesz mi co się dzieję? Widziałam,jak się czymś zadręczał.
-Nie mogę- westchnął.
-Nie mamy,więc o czym rozmawiać- odłożyłam kubek i wstałam. Chciałam wyjść,kiedy mnie pociągnął na swoje kolana.
-Dlaczego zawsze jesteś taka trudna? Mówiąc to spojrzał mi w oczy. Jego były pełne smutku i strachu. Co go tak gryzło?
-Trzymanie Cię na dystans sprawia,że chcesz rozmawiać Mason,jesteśmy małżeństwem,skończyła się zabawa w kota i myszkę- wyrzuciłam mu. Zrozumiał,widziałam to po jego minie.
-Wiem,ale ja to robie dla Was,chcę Was tylko chronić- powiedziałam smutno,a ja spojrzałam na niego ze strachem.
-Musisz mi powiedzieć,inaczej nie będę mogła Ci pomóc- pogłaskałam go po policzku,wtulił się w moją dłoń. Wory pod oczami,zarost,przekrwione oczy. Działo się z nim coś niedobrego.
-Nie Will,wybacz- wstał i poszedł ,tak po prostu- Kocham Cię ,pamiętaj i te małe brzdące też- zamknął się w sypialni.
Siedziałam sama intensywnie myśląc. Co jest do cholery grane? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam go śpiącego. Ucałowałam go w czoło i szepnęłam.
-Ja Kocham.Cię Mocniej- przykryłam go kołdrą i wyszłam.
Usłyszałam burczenie sygnalizujące przyjście nowej wiadomości,tyle że to nie mój telefon. Komórka Masona leżała w salonie na stoliku. Ciekawość była silniejsza. Miałam nadzieje na dowiedzenie się albo znalezienie czegoś co mogłoby mi pomóc. Otworzyłam wiadomość i wcięło mnie.
Nr prywatny.
Radziłabym Ci dobrze przemyśleć moją propozycję naprawienia naszego związku,chyba że chcesz,żeby Twoja żonka dowiedziała się o ciekawej przeszłości swojego idelanego męża.
Całuski
A.
Zacismęłam pięści,jebana siksa. Nie będzie sobie z nami pogrywała,jutro to sobie z nią powyjaśniam,zobaczymy,czy będzie taka mądra.

Hej.
Nie ukrywam,że ten rozdział średnio mi wyszedł,co myślicie?
Czekam Wasze szczere opinie i komentarze :).
Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz