19#

7.2K 319 18
                                    

ROK PÓŹNIEJ...

-Mami-krzyczał Matt,który chciał,żebym go wzięła na ręce. Olivia w międzyczasie siedziała w swoim krzesełku i grzebała łyżką w kaszce,nie muszę mówić,że wszystko dookoła łącznie z nią było brudne. Mason wyjechał miesiąc temu na delegacje do Azji,oczywiście pisał do mnie codziennie,wypytując co robię. Mój mąż obsesyjnie kontroluje wszystko nawet na odległość. Nie chciał wyjeżdżać,ale z racji tego,że to jego wydawnictwo raczej nie miał wyboru. Cholernie za nim tęskniłam,tym bardziej,że miał wrócić dopiero za tydzień. Zaprowadziłam dzieciaki do przedszkola a sama poszłam do pracy. Przez ten rok dużo się działo. Ash była w ciąży,akurat wyjechała z Chrisem parę dni temu do Grecji. Natomiast ja nadal pracowałam w księgarni. Dzień ciągnął się niemiłosiernie powoli. Chciałam być już w domu,zarzucić na siebie bluzę mojego męża i wdychać jego zapach. Co do syna Masona,zakochał się w swoim rodzeństwie,odwiedzał nas w każdy weekend.

-Co się dzieję kochanie? zapytała Amanda,przyglądając mi się. Posłałam jej słaby uśmiech,zawsze wiedziała,kiedy coś się dzieję.

-Mason jest od miesiąca na delegacji,wraca za tydzień,a ja nie mogę już bez niego wytrzymać-mina mi zrzedła na myśl,że nie mogę go przytulić. Kobieta objęła mnie,ale nic nie powiedziała,a ja za to byłam jej wdzięczna.

Wieczorem pożegnałam się z nią i skierowałam się do domu,dzieciaki miała dzisiaj odebrać moja mama i zabrać je do siebie na noc,sama wyszła z taką inicjatywą. Gdy weszłam do domu do moich nozdrzy dotarł zapach czekolady. Zaciągnęłam się i weszłam głębiej do domu. Światło było pogaszone,a jedynym jasnym pomieszczeniem była kuchnia. Stanęłam w salonie i oniemiałam,obok kuchenki stał mój mąż bez koszulki. Odwrócił się w moją stronę i go wmurowało. Uśmiechnął się i rozłożył ramiona.
Pobiegłam i skoczyłam na niego. Oplotłam go nogami wokół pasa,a twarz schowałam w jego szyi.

-Cholernie tęskniłam-wyszeptałam,łamiącym się głosem.

-Ja też,nawet nie wiesz,jak bardzo-przycisnął mnie mocniej do siebie. Chwilę później postawił mnie na ziemii i chwycił moją twarz w dłonie i mocno przycisnął swoje usta do moich.

-Co tu robisz? zapytałam,kiedy się uspokoiłam. Odsunął mi krzesło od stołu i kazał usiąść. Na stole leżało wino i kieliszki,a Smith przyniósł blachę z ciastem czekoladowym-Sam zrobiłeś? dodałam zaszokowana? Uśmiechnął się cwaniacko i usiadł obok mnie.

-Powiedziałem im,że wyjeżdżam wcześniej,bo mam ważniejsze problemy niż jakieś durne kontrakty-i jestem,Ty i dzieciaki jesteście dla mnie najważniejsi,pogłaskał mnie po policzku i pocałował czule w czubek nosa. Wieczór spędziliśmy na rozmowie i jedzeniu jego autorskiego ciasta-Co powiesz na wspólną kąpiel? objął mnie od tyłu kiedy układałam pozmywane naczynia do szafki.

-Z Tobą zawsze-pocałowałam go delikatnie w usta i pociągnęłam go za sobą w stronę łazienki. Po drodze zrzuciliśmy z siebie ubrania i bez zbędnych ceregieli weszliśmy pod prysznic. Mason przycisnął mnie do kabiny,gorąc jego ciała kontrastował z lodowatą wodą. Zadrżałam,kiedy ugryzł mnie w szyję. Znał mój najczulszy punkt. Jego dłonie pożądliwie krążyły po moim ciele.

-Miesiąc bez Ciebie jest jak miesiąc bez powietrzu-szepnął mi do ucha,jeżdżąc palcami po moim brzuchu-Dlaczego musisz być tak cholernie idealna-warknął,klepiąc mnie w pośladek. Uśmiechnęłam się zarumieniona na jego słowa,dlaczego wciąż mnie zawstydza? Do cholery to mój mąż-Czyżby moja żona się zarumieniła? pogłaskał dłonią zaczewienione miejsce na moim policzku. Widziałam,jak lekko zagryza wargę. Spojrzałam na niego. Oczy miał ciemne,a źrenice rozszerzone.piękne.

-Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać-powiedziałam,na co on uśmiechnął się słodko. Wzdrygnęłam się,gdy jego dłoń zjechała wzdłuż mojego kręgosłupa. Przycisnął mnie mocniej do siebie,poczułam jego twardą męskość na moim brzuchu. Zamruczałam cicho. Jęk wyrwał się z mojego gardła,gdy jego język dorwał się do mojego sutka,w międzyczasie ugniatał drugą pierś,doprawadzając mnie tym do szaleństwa-Cholera-wyrwało mi się,na co on zaprzestał swoich działań i posłał mi zwycięskie spojrzenie.

-Mówiłaś coś? zapytał prowokująco,masując już obie piersi,pragnęłam jego dotyku. Czułam dreszcze na całym ciele.

-Chodź tu-przyciągnęłam go do siebie i mocno pocałowałam. Badałam językiem jego usta. Uwielbiałam,kiedy mnie całował,to niesamowite wrażenie. Podniósł mnie tak,że oplotłam nogami jego biodra poczym wbił się we mnie mocno. Był tak cholernie twardy i śliski,że odczuwałam go każdą komórką mojego ciała. Wbijał się we mnie nieustępliwie i agresywnie. Oboje tego potrzebowaliśmy.

-Cholera,ale mi Ciebie brakowało-warknął mi do ucha-Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało-jego słowa wywoływały we mnie tyle emocji,że jednocześnie działały podniecająco i wzruszająco. Byłam coraz bliżej-Nie dochodź- ostrzegł mnie poważnym głosem-Chcę się Tobą nacieszyć -na te słowa,uklęknął przede mną. I zaczął pieścić mnie językiem. WIłam się,jak wąż z każdym jego ruchem.

-Długo nie wytrzymam-powiedziałam między oddechami. Spojrzał na mnie spod byka,a ja już,nic nie powiedziałam. Zamknęłam oczy poddając się przyjemności,którą mi dawać. I wtedy w najmniej spodziewanym momencie wszedł we mnie głębiej niż poprzednim razem. Wydałam z siebie niemy krzyk. Zacisnął dłonie na moich pośladkach,a potem przeniósł je na piersi. Wciąż miałam zamknięte oczy,poddawałam się jego ruchom.

-Otwórz te cholerne oczy-wysyczał groźnie. Zrobiłam co kazał i natknęłam się na jego piękną twarz i mroczne,zamglone spojrzenie. Cholera,mój facet wygląda jak bóg-teraz!-krzyknął pompując we mnie. Zaciskałam się na nim w mocniej ekstazie. Paznokcie wbiłam mu w plecy,a on mocno wpił się w moje usta.

*******

-Kocham Cię-powiedział,kiedy po tym wszystkim leżeliśmy w łóżku. Uśmiechnęłam się na jego słowa i spojrzałam mu w oczy,pełne miłości i troski.

-Ja Ciebie też-odpowiedziałam,bacznie mu sie przyglądając. Pocałował mnie czule w czoło i mocniej do siebie przytulił. I jak tu go nie kochać?

-Powiedziałabyś,że to wszystko się tak potoczy? Bo ja,kiedy Cię poznałem,nigdy nie wpadł bym na to,że teraz będziesz moją żoną-powiedział ze śmiechem w głosie. Ahh ten Smith.

-Byłeś zadufanym w sobie dupkiem,który myślał,że może mieć wszystko-dodałam,jak gdyby nigdy nic. Udawał sfochanego,poczochrałam go po włosach,jak niesforne dziecko.

-Teraz wszystko czego chcę,mam tuż obok siebie no i po drugiej stornie miasta u teściowej-uśmiechał się tym swoim najpiękniejszym i najszczerszym uśmiechem. Uwielbiałam,kiedy taki był,zrelaksowany i zwyczajnie szczęśliwy.

A ja miałam jeden cel. Sprawiać,żeby taki był do końca życia.


Hej.

Co myślicie? Dominujący Smith wraca,a wy jaką jego wersje wolicie?

A zapraszam do mojego opowiadania ,,Bad Boy never give up" które będzie kolejną serią po Smithie.

Co sądzicie o tym rozdziale? Czekam na Wasze szczere opinie i komentarze :).

Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz