10#

8.4K 344 41
                                    

8 MIESIĘCY PÓŹNIEJ...
Stałam na tarasie w białej przewiewnej sukience dłonią trzymając się za brzuch. Wiatr rozwiewał moje włosy,działając na mnie kojąco. Poddałam się napływającym wspomnieniom.
*******
Oglądałam własnie telewizję popijając herbatą,kiedy to poczułam. Mój mały bobas pierwszy raz mnie kopnął. Usiadłam nagle chwytając się za brzuch. Poczułam,jak pod moją ręką coś się porusza,kiedy tam spojrzałam, zauważyłam malutką stópkę  odbijającą się na moim brzuchu. Łzy napłynęły do moich oczu,najpiękniejszy widok,jaki widziałam.
-Mason- szepnęłam,żeby nie wykonać żadnego gwałtowniejszego ruchu. Mój mąż znalazł się przy mnie ekspresowo.
-Co się dzieję? Zapytał nerwowo. Pokazałam mu moje odkrycie. Jego oczy rozszerzyły się maksymalnie. Następnie nachylił się i ucałował to miejsce. Wtulił się w mój brzuch nasłuchując bicia malutkiego serduszka.
*******
Uśmiechnęłam się szeroko wspominając tamtą chwilę. Aktualnie Smith przygotowuje z Chrisem dziecięcy pokój. Jest tym tak zaaferowany,że aż szkoda go odrywać od tego zajęcia.
Nim zdążyłam się zorientować do mojej głowy wdarło się kolejne wspomnienie tym razem póżniejsze.
********
To był ciepły dzień. Jechałam z Masonem do ginekologa na USG. Właśnie mieliśmy poznać płeć naszego dziecka. Oboje byliśmy bardzo podekscytowani. Lekarz oglądał coś na monitorze,nie mogliśmy się doczekać aż coś powie.
-Mam dla Was całkiem ciekawe informacje- spojrzeliśmy na niego w oczekiwaniu. Mason z przerażeniem w oczach a ja z mieszanką szczęścia i strachu.
-O co chodzi doktorze? Coś nie tak? Zapytał nerwowo mój mąż.
Lekarz spojrzał na nas poważnie,ale zaraz potem się usmiechnął.
-To bliźniaki- odparł wprawiając nas w szok. Spojrzałam na Masona a on na mnie,w naszych oczach stanęły łzy.
-To cudownie! Lubię mieć więcej skarbów- szepnął mi do ucha Smith ze szczęściem wymalowanym na twarzy.
*********
I jak tu go nie kochać? W ciągu czasu,kiedy go poznałam zmienił się. Wydoroślał i wiedziałam,że będzie cudownym tatusiem.
-Kochanie! Chodź tu- zawołał mnie z pokoju,a ja tylko potrząsnęłam głową z uśmiechem na ustach. Wmurowało mnie,kiedy zobaczyłam jaką robotę odwalili. Zielony jak wiosenna trawa pokój z białymi mebelkami i masą zabawek. Było pięknie,a ze względu na moje zmiany nastrojów płakałam chyba już setny raz. Oboje byli umazani z farb.
-Zrobię wam herbaty- zanim skierowałam się do kuchni Mason szybko pocałował mnie w czoło.
Stałam właśnie przy kuchence czekając aż zaparzy się woda. Postukiwałam palcem w oczekiwaniu,kiedy to poczułam. Skurcze się wzmogły,a ból był niewyobrażalny. Spojrzałam w dół,podłoga była pełna wody. Jak mogłam tego nie poczuć?
-Zaczęło się! Krzyknęłam zanim zaczął się drugi skurcz. Oboje przybiegli. Mason z paniką a Chris opanowaniem wymalowanym na twarzy.
-Zawiozę Was do szpitala- odparł szybko Chris pakując mi do torby wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Zwijałam się z bólu,nie mogłam chodzić. Mason wziął mnie na ręce i pobiegł razem z tym drugim do samochodu. Siadł razem ze mną na tyle,głaszcząc mnie po dłoni uspokajająco. Starałam się oddychać miarowo,jednak z każdym kolejnym skurczem było mi coraz ciężej.
Nie wiem,kiedy dojechaliśmy pod szpital,mój mózg się wtedy kompletnie wyłączył. Skupiłam się tylko na tym,żeby moim maleństwom nic się nie stało. Nie wiele pamiętam z tego co się działo,wiem ze przewozili mnie wózkiem na sale,a potem Masona trzymającego mnie mocno za ręke.
-Proszę przeć! Głos doktora przebijał się przez barierę w moim mózgu. Starałam robić się to najlepiej jak umiałam. Ból mnie otumaniał,ledwo mogłam się skupić.
-Dasz radę kochanie,Kocham Cię- szeptał mi do ucha Smith.
Kolejna fala skurczów prawie doprowadziła mnie do omdlenia,byłam słaba na prawdę nie miałam już siły. Byłam bliska poddania się,ale musiałam to zrobić dla naszych bobasków,parłam tak mocno,jak tylko dawałam radę. W końcu,jak mi się zdawało za tysięcznym razem,usłyszałam to,płacz mojego dziecka poczułam łzy spływające po mojej twarzy,nie panowałam nad tym.
-To chłopczyk- odparł lekarz pokazując nam ślicznego bobaska. Mój mąż wziął go na ręce z nabożeństwem,aby mi go pokazać. Miał piękne oczy,jak tata.
-Nasz synek,Matthew Smith- mówił Smith całując dzieciątko czule w czółko a potem mnie. I wtedy zaczęło się znowu. Drugi też chciało już wyjść,zmagałam się z bólem,zaczęłam płakać,kiedy skurcze przechodziły raz za razem przez moje ciało. Parłam mocno,pragnęłam,żeby to się skończyło. Drugi płacz rozległ się po sali.
-To dziewczynka- powiedział prowadzący owijając małą w ręcznik i podając ją mojemu blademu z nerwów mężowi. Ponownie nachylił się,żeby mi ją pokazać. Jej oczka były zielone.
-Taka sama jak mamusia- powiedział- mała Olivka Smith- kołysał nią uspokajająco. Uśmiechałam się przez łzy. Byłam wyczerpana.
Pielęgniarka podała mi synka na ręce,spojrzałam na tego małego klona tatusia. Czy on się właśnie do mnie uśmiechnął. Przycisnęłam go bliżej do swojej piersi,czując jak oblewa mnie ciepła rodzicielska miłość. Odcięli pępowine i robiąc porządek dookoła nas,wyszli. Później przyszły pielęgniarki wożąc ze sobą 2 szpitalne łóżka dla naszych maluszków.
2 godziny później nasze szkraby były nakarmione i smaczne spały. W życiu nie widziałam tak grzecznych dzieci.
Mason usiadł obok mnie i mocno do siebie przyciągnął.
-Kocham Cię- szepnął mi do ucha.
-Ja Ciebie też- odparłam wykończona.
Pocałował mnie w czoło,muskając nosem moją szyję.
Podniosłam się trochę by usiąść,chcialam zerknąć na nasze skarby.
-Udały nam się co? Powiedział mój mąż składając delikatny pocałunek na moich ustach.
-Są cudowne- powiedziałam patrząc mu w oczy.
-Dziękuję,że dajesz mi takie szczęście,dziękuję za Twoją miłość i dziękuję Ci za nasze małe dzieciątka- no i typowo rozpłakałam się.
-Ja też Ci dziękuję,za to że jesteś,jestem ogromnie wdzięczna losowi za to,że Was mam- odparłam głaszcząc go po policzku-Ten mały to Twój klon,wyraźnie z niego przystojniak,ja nie wiem co zrobię,kiedy znajdzie dziewczynę- dodałam z uśmiechem na ustach. Roześmiał się cicho,żeby ich nie obudzić.
-Za to ta mała to wykopana mama,oby w przyszłości faceci trzymali się od niej z daleka- powiedział z ojcowską zawziętością,która bardzo mnie rozczuliła.
-Mamy najpiękniejsze dzieci na świecie- odparliśmy w tym samym czasie. Spojrzeliśmy na siebie i pocałowaliśmy mocno i namiętnie przekazując w tym pocałunku wszystkie nasze emocje,uczucia a przede wszystkim obietnice.
Obietnice,że nigdy nie przestaniemy się kochać.
Hej
Przepraszam,że tak długo nic nie dodawałam,mam nadzieję,że wam się spodoba i,że warto było czekać.
I co myślicie?
Czekam na Wasze szczere opinie,komentujcie :).
Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz