3#

9.5K 383 19
                                    

O mój boże.. Ten dzień właśnie nadszedł. Po 2 latach ciągłych rozstań i powrotów zdecydowaliśmy się oficjalnie zapieczętować nasz związek. Jestem tak niewyobrażalnie szczęśliwa.
************
Od samego rana nerwowo chodzę po pokoju,moja przyjaciółka robi wszystko,żeby mnie uspokoić.
-Usiądź w końcu,muszę zrobić Ci fryzurę i makijaż- zbeształa mnie. Westchnęłam głośno i nerwowo usiadłam na kanapie. Ashley zaczęła zakręcać mi włosy,a potem zajęła się makijażem. Rozplątała mi włosy i przyniosła mi lustro. Delikatne fale opadały kaskadami na moje ramiona,moje włosy wyglądały pięknie. Co do makijażu skupiła się głównie na oczach w kolorach kawowych brązów oraz ustach o odcieniu różowym. Wyglądało naturalnie i niezwykle jednocześnie. Poczułam się na prawdę piękna. Mason wyszedł wcześnie rano razem z Chrisem. Teraz była 11, do ślubu została zaledwie godzina. Teraz tylko sukienka i buty. Rozległ się dzwonek do drzwi i do mieszkania weszli moje rodzice z bratem. Oczy mojej mamy już się szkliły,gdy zobaczyła mnie w pięknej białej sukni,góra wyglądała lekko jak gorset tylko bez ramiączek z lekkimi wzorkami o lekko szarawym kolorze,który doskonale kontrastował z białym rozkloszowanym dołem ciągnącym się aż po kostki. Wyglądałam,jak księżniczka i tak samo się czułam.
-Wyglądasz pięknie- powiedziała moja mama biorąc mnie w objęcia. Chwilę później mnie puściła tłumacząc,że nie pójdę przecież wymięta. Uśmiechnęłam się. Mój tata przez dłuższy czas patrzył na mnie bez słowa. Zależało mi na jego opinii,czekałam więc aż powie cokolwiek.
-Dorastasz mi- mówiąc to mocno się we mnie wtulił-Jesteś piękna,tak jak Twoja matka- na te słowa złożył czułego buziaka na czole mojej mamy,która zarumieniła się na ten gest. Chciałabym abyśmy z Masonem też zawsze byli tacy szczęśliwi i pełni energii.
-Dziękuję tato- wydukałam z siebie czując,jak do moich oczu napływają łzy.
-Tylko nie rycz mała- objął mnie ramieniem brat-Bo cała ta tapeta Ci spłynie- posłałam mu kuksańca w bok na co się uśmiechnął.
-Poczekaj braciszku,aż Ty w końcu staniesz na ślubnym kobiercu i jak będziesz srał w majty,ja też się będę z Ciebie śmiała-Posłał mi rozbawione spojrzenie. Odpowiedziałam mu tym samym. Zostało 30 minut oraz ostatnie poprawki. Czy wspominałam,że założyłam pod sukienkę czerwoną bieliznę wraz z podwiązkami i pasem do pończoch? Mama założyła mi welon,a ja szybko wciągnęłam białe czółenka na stopy. Na sam koniec załozyłam na górę bolerko i pociagnęłam usta błyszczykiem. Jestem gotowa.
********
Nie wiem,kiedy ale siedzieliśmy już w limuzymie. Brzuch zawinął mi się w supeł. Dlaczego się tak stresowałam.
-To normalne- powiedziała mama,jakby czytając w moich myślach. Objęła mnie,to był tak ciepły gest z jej strony,że od razu się uspokoiłam. Zajechaliśmy na plaże. Przy kapliczce stało mnóstwo aut,ale świeciło pustkami. Wszyscy musieli być już na miejscu. Mama z bratem i Ashley dołączyli do nich. Zostałam sama z tatą.
-Kocham Cię- rozpłakał się. Pierwszy raz widziałam jak mój tata płakał. Ja sama już ledwo powstrzymywałam łzy.
-Ja Ciebie też,tato- mocno go objęłam,wiedziałam że tego potrzebuje. Wyprostował się i otarł łzy. Przybrał swoją stałą maskę,nie wyrażającą żadnych głębszych emocji.
-Tylko nie zapomnij o swoim staruszku- dodał szybko.
-Nigdy tato- uśmiechnęłam się. Nagle rozbrzmiały organy sygnalizujące,że uroczystość się zaczyna. Wzięłam głęboki oddech.
-Gotowa? Zapytał tata biorąc mnie pod ramię.
-Już bardziej nie będę- powiedziałam i zmierzaliśmy w stronę kapłana. Wzrok wszystkich odwrócił się w naszą stronę. Niektórzy się uśmiechali,inni już płakali. Nie wiem,kiedy stanęłam przy Masonie. Przyglądał mi się badawczo z miłością w oczach. Uśmiech rozświetlił się na jego twarzy,gdy mnie zobaczył. ,,Piękna" wyczytałam z jego ust i zarumieniłam się. Wziął mnie za rękę mocno splatając nasze palce.
-Zebraliśmy się wszyscy by połączyć tę dwójkę węzłem małżeńskim,jeśli ktoś ma coś przeciwko niech powie teraz lub zamilknie na wieki-dookoła zapanowała cisza i poczułam jak cały stres spływa ze mnie,czy na prawdę bałam się aż tak,że ktoś zniszczy moje szczęście? Ksiądz chciał kontynuować,ale Mason mu przerwał. Zamarłam i spojrzałam na niego ze strachem. Posłał mi uspokajające spojrzenie i powiedział.
-Napisałem przysięgę i chcę ją wygłosić- mówiąc to patrzył na księdza. Kurwa dlaczego,ja nie napisałam? Dlaczego mi nie powiedział? Zdenerwowałam się.
Ksiądz skinął nieznacznie głową i Mason zaczął.
-Kochanie-mówiąc to skupił całą swoją uwagę na mnie- Poznaliśmy się 2 lata temu,i w życiu nie powiedziałbym,że zaczynając jako moja irytująca asystenka skończysz,jako moja cudowna żona- roześmiali się wszyscy a on kontynuował,kiedy wszyscy się uspokoili- Zrobiłaś dla mnie tyle cudownych rzeczy,pomogłaś mojej rodzinie- tu przerwał na chwilę i otarł łzę- A ja zraniłem Cię tyle razy i na prawdę czasem zastanawiam się dlaczego wciąż ze mną jesteś? Jestem apodyktycznym gburem- rozszedł się szmer twierdzących mruknięć-Słuchaj mnie kochanie,ja nie potrafię się zmienić i na prawdę Kocham Cię za to,że potrafisz zaakceptować we mnie wszystko,chociaż wiem,że czasem jest ciężko,nigdy mnie nie oceniasz,wspierasz chociaż wiesz,że popełniam błędy,a ja Cię nigdy nie słucham- w kąciku jego ust pojawił się uśmiech-Kocham Cię za to jaka jesteś i,że po prostu jesteś i że mogę oglądać Twój uśmiech każdego ranka,kiedy budzę się obok Ciebie i po prostu Kocham Cię najmocniej na świecie i jesteś dla mnie wszystkim- pocałował mnie czule. A ja się rozpłakałam ,nie mogłam się powstrzymać.
*******
-I,że Cię nie opuszczę,aż do śmierci- wypowiedzieliśmy w tym samym momencie.
-Ogłaszam Was mężem i żoną,możecie się pocałować- nie trzeba było dwa razy powtarzać. Mason mocno mnie przyciągnął i wpił się w moje usta. Rzucali w nas ryżem i pieniędzmi. Na naszych palcach serdecznych znajdowały się obrączki. Niesamowite uczucie.
Wesele było skromne,opierało się głównie na obiedze,śmiechach i rozmowach. Nasze rodziny się polubiły co już dopełniło mojego szczęścia. To był najcudowniejszy dzień w moim życiu. Około 22 pożegnaliśmy się ze wszystkimi,ale umówiliśmy się na jutro na obiad i na cały dzień na plaży. Odetchnęliśmy ze zmęczenia. Około północy dojechaliśmy do domu. Mówiłam że mieszkam u niego? Przeprowadzam się.
Już chciałam wejść do środka,kiedy mnie powstrzymał.
-Co się dzieję? Zmarszczyłam brwi. Podbiegł do mnie rzucając wszystko co miał w rękach,podniósł w stylu panny młodej i przeniósł przez próg.
-Witaj w domu kochanie- pocałował mnie czule. Wniósł resztę rzeczy do domu i mogliśmy odetchnąć. Spojrzeliśmy na siebie z błyskiem w oku.
-Nasz pierwszy seks jako małżeństwo- puściłam mu oczko,drażniąc się z nim tym samym.
W tempie ekstemalnym ściągnął ze mnie suknie. Oczy mu się rozświetliły i poszerzyły źrenice na widok mojej bielizny. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęliśmy się namiętnie całować.
-Tylko moja- powiedział władczo-A teraz- podniósł mnie-Zapraszam do łóżka Pani Smith- już wiedziałam,że to będzie jedna z naszych najgorętszych nocy.

No hej.
Co myślicie? Jak wam się podoba? Czekam na wasze szczere opinie,komentujcie. :)
Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz