8#

8.4K 342 19
                                    

Kiedy otworzyłam oczy,oślepiła mnie biel. Białe ściany,łóżka wszystko. Poczułam nacisk z mojej lewej strony,z bólem odwróciłam się w tamtą stronę.
-Mason- wyszeptałam ochrypniętym głosem. Na moje słowa podniósł głowę i ożywił się.
-Kochanie,kochanie! Przytulił mnie mocno-Boże nigdy więcej mnie tak nie strasz! Nigdy rozumiesz?! Mówiąc to obserwował moją twarz. Źle wyglądał. Nieogolony z przekrwionymi oczami.
-Obiecuje- powiedziałam słabo- Idź do domu kochanie,wyśpij się- chciałam,żeby pomyślał też o sobie.
-Chyba oszalałaś! Już w życiu nie zostawie Cię samej,nie spuszcze Cię z oka! Pocałował mnie w czoło przez cały czas mocno trzymając moją rękę.
Odsunął się nieznacznie,kiedy na sale wszedł lekarz.
-Dzień Dobry,widzę że się Pani obudziła,to świetnie- posłał uśmiech w moją stronę.
-Ma Pan dla nas jakieś konkretne informacje?- zapytał mój poddenerwowany mąż. Nawet tutaj jest zazdrosny?
-Tak,więc złamanie żebra,ale zrobiliśmy już drenaż klatki piersiowej,więc wszystko goi się pomyślnie. Natomiast co do rany postrzałowej to nabój tylko panią drasnął,wszystko zszyliśmy,także powinno być dobrze. Najważniejsze,że dziecku nic się nie stało- powiedział. Zamarłam,a na czole Smitha pojawiła się głęboka zmarszczka.
-Jakie dziecko? Zapytał Mason. Oboje patrzyliśmy w oczekiwaniu na lekarza.
-3 tydzień- spojrzał w moją kartę- Nie wiedziała Pani? Pokiwałam przecząco głową,nie byłam w stanie wykrztusić nawet jednego słowa-Żadne objawy ciąży nie mogły się pojawič,ponieważ jest to wczesny okres- dodał-Poźniej do Pani zajrze- i wyszedł zostawiając nas samych. Bałam się reakcji Masona,popatrzyłam w jego stronę. Twarz miał spokojną i opanowaną.
-Kochanie...- zaczęłam,ale mi przerwał.
-Kocham Cię- pocałował mnie w czoło- i już go nie było,zostawił mnie samą. Płakałam. Po paru godzinach smutek zamienił się w złość. Co za dupek. W międzyczasie odwiedziła mnie Ashley z Chrisem. Chwilę posiedzieli ,ale widząc,że nie byłam skora do rozmowy wyszli. Napisałam jej,że to przez zmęczenie. Pod wieczór pojawił się Mason. Przebrany w brázowy gruby sweter i ciemny jeansy,w dłoni miał jakąś paczuszke.
-Misiu..- usiadł obok mnie.
-Zostawiłeś mnie samą,nie chcę Cię widzieć- warknęłam.
-Poszedłem po niespodziankę dla Ciebie- mówiąc to położył przede mną paczkę. Na początku chciałam ją zignorować,ale ciekawość wzięła górę. Wyciagnęłam z niej parę dziecięcych niebieskich conversów. Łzy stanęły w moich oczach,to najpiękniejszy prezent jaki dostałam. Przyciągnęłam go do siebie i mocno przytuliłam.
-Myślałam,że mnie zostawiłeś,mogłeś napisać- powiedziałam z wyrzutem.
-Przepraszam,ale tak się wkręciłem w te zakupy,że wyleciało mi z głowy- zaczął-nigdy nie zostawiłbym moich dwóch małych skarbów- mówiąc to pocałował pierwsze mnie a potem mój brzuch. Rozczulił mnie ten widok.
********
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ..
Odebraliśmy wypis i mogliśmy opuścić szpital. Mam zwolnienie do końca miesiąca z pracy. Mam leżec i odpoczywać. Może być ciężko,ponieważ nie cierpię nic nie robić.
-No kochanie w końcu do domu- Mason delikatnie objął mnie ramieniem,żeby nie zrobić mi krzywdy. Miałam na prawdę cudownego faceta. W odpowiedzi posłałam mu uśmiech.
20 minut później byliśmy w domu.
-Nareszcie- westchnęłam,siadając powoli na kanapie.
-Zjemy coś? Na co masz ochotę kochanie? Zapytał Smith całując mnie w policzek.
-Zdaje się na Ciebie- pokazał zęby w uśmiechu i poszedł do kuchni.
Siedziałam oglądajac jakieś pierdoły w telewizji i głaszcząc swój brzuch.
-Moje maleństwo,będziesz miało najlepszego tatusia na świecie- zaczęłam mówić.
-Chyba mamusie- szepnął mi do ucha mąż,nie wiedziałam,kiedy znalazł się przy mnie. Przed nami na stole postawił 2 porcje kurczaka z ryżem,pachniało obłędnie. Jedliśmy w ciszy.
-Nie mogę uwierzyć,że zostanę ojcem- mówiąc to wtulił się w mój brzuch. Ciepło,jego ciała działało na mnie kojąco.
-Będziemy najlepszymi rodzicami- odparłam pewna tego. Spojrzał na mnie z iskrzącymi oczami. Kochałam to spojrzenie,takie pełne miłości i ciepła.
-Kocham Cię- musnął lekko moje usta-Nawet nie wiesz,jak mocno- zarumieniłam się.
-Ja Ciebie też kochanie-odwzajemniłam pocałunek.
Czułam się już lepiej,żebro bolało mnie tylko przy nagłym ruchu ,a szwy z rany zdjęli mi parę dni temu.
**********
-Jestem w ciąży- powiedziałam Ash,która przyszła do nas z Chrisem na kolacje.
-Osz kurwa- wymksnęło się jej - to cudownie- wzięłam mnie w objęcia- zostanę ciocią! Zapiszczała a ja się roześmiałam.
-Oby to był chłopczyk,wychowamy go na ludzi co nie Mason? Chris szturchnął Masona w ramię. Mój mąż uśmiechnął się.
-Dziewczynkę też,oby było zdrowe,uroda po mamusi i będzie przepiękna- zaznaczając swoje słowa objął mnie w talii i mocno do siebie przyciagnął.
Wszyscy pili wino z wyjątkiem mnie,Smith pilnował,żeby moja szklanka była pełna pożywnego soku,jak to powiedział ,,Musisz pić ten sok kochanie,żeby nasz skarb był zdrowy " Teraz mogę stwierdzić,że jest nadopiekuńczy.
Siedzieliśmy,śmialiśmy się,ale w końcu musiałam zadać pytanie,które nurtowalo mnie od 7 dni.
-Co z Dominiciem? Zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli na siebie.
-Nie żyje- odparła moja przyjaciółka. Popatrzyłam pytająco na Masona.
-Widzisz,kiedy do Ciebie strzelił i zabrało Cię pogotowie,chciałem zajebać skurwiela,rzuciłem się na niego,ale on groził mi bronią,miał właśnie strzelić,kiedy policjant strzelił w niego i nie przeżył- przyswoiłam te słowa. Czy to źle,że poczułam ulgę? Czy mogłam wreszcie poczuć się bezpiecznie?
****
Poszli jakoś po 22,byłam zmęczona i śpiąca. Mason wziął mnie na ręce i położył do łóżka,pościel pachniała nim,czyli moją ulubioną mieszanką.
-A prysznic? Wymamrotałam jeszcze. Zaśmiał się cicho i odpowiedział:
-Ledwo stoisz na nogach kochanie,rano się wykąpiesz- pocałował mnie i poszedł do łazienki. Wrócił jakiś czas później pachnący żelem pod prysznic i swoim własnym zapachem. Przytulił mnie mocno i położył dłoń na brzuchu głaszcząc go lekko.
-Dobranoc maluszku- szepnął,a ja zasnęłam z uśmiechem na ustach.
Hej.
I co myślicie?
Czekam na wasze szczere opinie,komentujcie :).
Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz