Bonus

5K 213 8
                                    

Ta wigilia miała być wyjątkowa,po raz pierwszy od siedmiu lat nasze rodziny zasiądą przy wspólnym stole. Siedem lat małżeństwa.Nie ukrywam,że byłam zdenerwowana. Nasze ośmioletnie już dzieciaki chodziły na okrągło z pokoju do kuchni i podkradały mi tu uszka,tam ciasteczka. Musiałam je co chwila przeganiać. Lepiłam kolejne pierogi,kiedy poczułam jak oplatają się dookoła mnie ramiona mojego męża.

-Moja kochana-szepnął mi do ucha,a ja się uśmiechnęłam. Obrócił mnie w swoją stronę i pocałował. Z kim innym mogłabym być szczęśliwsza?-Mogę Ci w czymś pomóc? Zapytał,a ja skinęłam mu głową,żeby przemieszał zupę. Idealny moment,żebym mogła mu się przyjrzeć. Miał 39 lat,był w doskonałej formie,w zasadzie mogłabym powiedzieć,że wyprzystojniał jeszcze bardziej-Na co tak patrzysz? Puścił mi oczko,a ja się zarumieniłam. Cwaniaczek,nadal reagowałam na niego tak samo.
-Na Ciebie,kochanie- odparłam jak gdyby nigdy nic,a on posadził mnie na blacie. Pisnęłam zaskoczona -Mam brudne ręce z mąki- uprzedziłam go,a on objął mnie w pasie. Nachylił się w moją stronę i szepnął mi do ucha:
-Mi to nie przeszkadza- Po czym gwałtownie wpił się w moje usta. Jego ręce przeniosły się na moje plecy,gdzie powoli rozpinały mi zamek sukienki. Od zajęcia oderwały nas piski dzieciaków.
-Pójdę zobaczyć co kombinują- westchnął,opierając się o moje czoło-Mam na Ciebie taką cholerną ochotę,dokończymy wieczorem- dodał-Nie wypuszcze Cię z łóżka- pocałował mnie ostatni raz,a ja na samą myśl byłam podniecona. Zniknął za rogiem,a ja wróciłam do swoich zajęć. Nie zostało mi wiele czasu.
*********
Wieczór nadszedł szybciej niż się spodziewałam. Nakryłam do stołu i przełożyłam wszystkie potrawy na odpowiednie naczynia. Mason poszedł przygotowywać się z Mattem,bo młody stwierdził,że tylko Smith jako mężczyzna wybierze mu coś odpowiedniego. Mi pozostał zaszczyt strojenia się z naszą córeczką. Stałam przed lustrem i malowałam rzęsy,a Olivia zakładała dopiero co wyprasowaną czerwoną sukienkę.
-Mamusiu?powiedziała,a ja spojrzałam na nią pytająco-Czy kiedyś będę taka piękna jak Ty? Dodała,a ja poczułam,że łzy stają mi w oczach. Kucnęłam naprzeciwko niej i chwyciłam jej twarzyczkę w dłonie.
-już dawno mnie przebiłaś-uśmiechnęła się szeroko i przytuliła mnie mocno.
-Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza mamo-odparła-kocham Cię -popatrzyła na mnie.
-Ja Ciebie mocniej kochanie-pogłaskałam ją po policzku.
-A dla mnie obie jesteście najpiękniejsze,moje dwie księżniczki- Mason stał w drzwiach i ewidentnie podsłuchiwał. Dziewczynka pocałowała go w policzek i zadowolona pobiegła do brata.
-Nie ładnie tak podsłuchiwać-Zbeształam go i posłałam mu uśmiech.
-To był miód na moje uszy- pocałował mnie w policzek i zamknął w szczelnym uścisku. Wciągałam nosem jego uzależniający zapach, nigdy mi się nie znudzi-Matt dał się namówić na założenie krawatu-uniosłam brwi z wrażenia.
-Kiedy one nam tak wyrosły? Schował mi włosy za ucho i spojrzał w lustro. Przyjechał palcem po swoich zmarszczkach. Ucałowałam każdą z nich- A może to ja się po prostu postarzałem? Podrapał się po karku,a ja pokręciłam przecząco głową.
-Nie misiu,to one się starzeją- roześmiał się głośno,a ja przeczesałam jego włosy. Mój idealny.  O osiemnastej przyszli moi rodzice i brat,mama przywiozła nam cały koszyk swoich przetworów i soków. Usiedli,a my czekaliśmy na resztę. Rodzina Masona dołączyła do nas kilka minut później. Jego rodzice,rodzeństwo i syn. Przez chwilę zapanowała cisza,dopiero potem wszyscy zaczęli się poznawać. My tylko obserwowaliśmy i mogliśmy liczyć na to,że się dogadają. Na szczęście złapali wspólny kontakt. Dzielenie się opłatkiem,barszcz,rozdawanie prezentów. Nasze dzieci były zachwycone na widok nowych rowerów albo kompletów lalek i samochodów. Syn Jasona dostał od nas pieniądze na prawo jazdy,gdyż wiedzieliśmy,że zbierał na nie od dłuższego czasu. Najbardziej rozczuliły nas laurki od naszych brzdąców. Czy może być coś lepszego dla rozdziców niż taki drobny gest? Posiedzieliśmy do późna,dopiero koło dziesiątej,kiedy Matt i Olivia już dawno byli w łóżkach zaczęli się zbierać. Po wycałowaniu się i wyściskaniu wzajemnie,poszli. Byłam wykończona. Jedyne o czym teraz myślałam to nasze łóżko,ciepła kołdra i tulenie się do mojego męża. Widziałam,że on też był padnięty,oboje mieliśmy na dzisiaj dość. Wzieliśmy wspólnie szybki prysznic,szybko i po cicho ucałowaliśmy dzieciaki na dobranoc i wreszcie mogliśmy się położyć i odpocząć.
-Chyba było w porządku? Jak myślisz kochanie?  Zapytałam a on przyciągnął mnie do siebie. Mocno się w niego wtuliłam.
-Przygotowałaś wszystko perfekcyjnie-uśmiechnął się do mnie,a ja to odwzajemniłam. Podniósł się delikatnie i wyciągnął coś z szuflady z szafki obok łóżka.  Podał mi małe pudełeczko. Gdy otworzyłam wieczko ,zamarłam. Były w nim dwa pierścionki. Jeden drobniejszy a drugi typowo męski sygnet. Oba złote,miałe wygrawerowane słowo,,HOME'' na środku,a obok znak nieskończoności. Łezka zakręciła mi się w oku,a serce wypełniała ogromna miłość do niego-Ty i dzieci jesteście moim domem- szepnął mi do ucha,a ja w odpowiedzi pocałowałam go w mocno,przekazując tym wszystkie moje uczucia.
-Ja nie zdążyłam Ci nic kupić,przepraszam -czułam się głupio i miałam zamiar kupić mu coś cudownego. On tylko odwrócił się do mnie twarzą i zagryzł wargę.
-Ty jesteś moim prezentem- powiedział. Byłam wzruszona jego słowami. Od lat nie marzyłam o niczym innym,jak o życiu z nim.
-Nie wiem jakbym żyła bez Ciebie-mruknęłam,kiedy delikatnie masował mnie po plecach.
-Ja nawet nie dopuszczam do siebie takiej mysli- puścił mi oczko,roześmiałam się. Miał rację,nie ma co się nad tym roztkliwiać-Kocham Cię - kontynuował po czym uniósł mój podbródek na wysokość swoich ust.
-Ja Ciebie też - odparłam i przywarłam do niego ustami.

Taka o to niespodzianka dla Was moi Drodzy! Wiem że już pp świętach, ale życzę Wam wesołych,zdrowych i mam nadzieję że spędziliście je w gronie rodziny. Trzymajcie się ciepło :).
Pozdrawiam!

Trylogia Smitha-Wszechwiedzący (część Trzecia)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz