[A/N]
Uwaga, rozdział zawiera wulgarne słownictwo! (w zasadzie jak całe to fan fiction, aczkolwiek tutaj więcej niż zwykle).
20 stycznia
iAdrianna117: Wreszcie dzisiaj byłam u lekarza
Me: Wow, cud nastał
iAdrianna117: I mam zapalenie oskrzeli xd
iAdrianna117: I antybiotyk na tydzień
Me: A nie mówiłam, że samo nie przejdzie?
iAdrianna117: -_-
iAdrianna117: Więc tydzień ferii z głowy
iAdrianna117: A przecież mogłabym robić tyle fascynujących rzeczy
iAdrianna117: Na przykład wyjechać w Andy i hodować alpaki
W tym momencie zakrztusiłem się herbatą.
Me: Przepraszam, co?
iAdrianna117: No patrz jakie to kochane zwierzątka
iAdrianna117: *użytkownik wysłał plik*
iAdrianna117: Pomińmy fakt, iż góry w których żyją, to znowu Twoje imię
Me: Przeznaczenie :')
iAdrianna117: Na pewno :")
Me: To co, jedziemy w te Andy?
iAdrianna117: Pewnie, powiedz tylko gdzie i o której
Ta rozmowa robi się coraz dziwniejsza.
Me: Dobra, zarezerwowałam termin. Nibylandia, godzina 33:28, przystanek Patatajewo
Me: Wiesz, koło postoju jednorożców
iAdrianna117: Spoko, przyjadę na pegazie
Me: *przylecisz
iAdrianna117: Oj tam, oj tam
iAdrianna117: Nie bądź taka drobiazgowa
– Andi, prysznic wolny! – Drze się Wank, po czym wychodzi z łazienki. To nie był zbyt dobry pomysł, żeby wpuścić go do łazienki przede mną. Pewnie na płytkach znajduje się tyle wody, że zdołałaby ona napoić wszystkie afrykańskie dzieci i jeszcze zwierzęta.
Me: Zaraz wracam, idę się umyć
– Dobra, już idę – odpowiadam koledze i zabieram ze sobą ręcznik, a telefon ukrywam pod poduszką. Oby tylko przypadkiem nie przyszło mu do głowy czegoś w nim szukać.
Szybko opłukuję ciało pod gorącą wodą, aby jak najszybciej wrócić z powrotem do łóżka, jak i rozmowy z Adą. Jak to mówią ,,gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy" i to święta racja, bo przez nieuwagę strącam z półki rzeczy Andreasa i wszystkie lądują w ubikacji. Tak, w kiblu. Ja to naprawdę mam szczęście.
Klnę parę razy, a mój współlokator prawdopodobnie to usłyszał. Zaniepokojony pyta się, o co chodzi.
– Nic, nic! Tylko... Poślizgnąłem się – kłamię i jednocześnie próbuję wyciągnąć wszystkie kosmetyki z klozetu, nie szukając żadnych rękawiczek, więc moim dłoniom nie towarzyszy zbyt przyjemny zapach. Osuszam wszystko hotelowym ręcznikiem i ustawiam z powrotem na półce. Panie i panowie, oto jak stracić dziesięć minut przez własną głupotę.
Myję ręce parę razy, zanim wychodzę z toalety. Z dziesięciu minut, jakie planowałem poświęcić na prysznic, zrobiło się dwadzieścia pięć.
Gdy zamykam drzwi, widzę obraz jeszcze gorszy od tego z przed kilku minut – Andreasa uśmiechającego się do wyświetlacza smartfona. I to mojego smartfona.
Wspominałem, że schowałem telefon pod poduszką, aby go nie znalazł? Po cholerę. I tak skubany wszystko znajdzie.
– Co Ty, kurwa, robisz?!
Biegnę w jego kierunku i usiłuję wyrwać mu telefon z ręki, ale on jest sprytniejszy niż się wydaje. Biegnie na balkon, a rękę z telefonem wychyla poza balustradę.
– Kim ona jest? – Wskazuje palcem na aparat, a ja ciągnę się za włosy ze zdenerwowania.
Cholera.
Cholera.
Cholera.
– Jak mi nie odpowiesz, to ten oto sprzęt poleci dziesięć metrów w dół – grozi, a ja nerwowo przestępuję z nogi na nogę.
Jestem w jebanej, czarnej dupie.
[A/N]
Jeśli chodzi o te alpaki i toaletę, to nigdy nie mówiłam, że jestem zdrowa na umyśle...
CZYTASZ
#skijumping ✉ || andreas wellinger ✔ {poprawki ✔}
FanfictionKłamstwo ma krótkie nogi. Ewentualnie blond włosy i narty pod ręką. ,,Odbiegam już od treningów i opinii trenera na tę relację, ale Wellinger... Kłamstwo ma krótkie nogi. Prędzej czy później ona się dowie. I na pewno się jej nie spodoba, że cały cz...