13

4.3K 329 52
                                    

[A/N]

Uwaga, rozdział zawiera wulgarne słownictwo! (w zasadzie jak całe to fan fiction, aczkolwiek tutaj więcej niż zwykle).

20 stycznia

iAdrianna117: Wreszcie dzisiaj byłam u lekarza

Me: Wow, cud nastał

iAdrianna117: I mam zapalenie oskrzeli xd

iAdrianna117: I antybiotyk na tydzień

Me: A nie mówiłam, że samo nie przejdzie?

iAdrianna117: -_-

iAdrianna117: Więc tydzień ferii z głowy

iAdrianna117: A przecież mogłabym robić tyle fascynujących rzeczy

iAdrianna117: Na przykład wyjechać w Andy i hodować alpaki

W tym momencie zakrztusiłem się herbatą.

Me: Przepraszam, co?

iAdrianna117: No patrz jakie to kochane zwierzątka 

iAdrianna117: *użytkownik wysłał plik*

iAdrianna117: Pomińmy fakt, iż góry w których żyją, to znowu Twoje imię

Me: Przeznaczenie :')

iAdrianna117: Na pewno :")

Me: To co, jedziemy w te Andy?

iAdrianna117: Pewnie, powiedz tylko gdzie i o której

Ta rozmowa robi się coraz dziwniejsza. 

Me: Dobra, zarezerwowałam termin. Nibylandia, godzina 33:28, przystanek Patatajewo 

Me: Wiesz, koło postoju jednorożców

iAdrianna117: Spoko, przyjadę na pegazie

Me: *przylecisz

iAdrianna117: Oj tam, oj tam

iAdrianna117: Nie bądź taka drobiazgowa

– Andi, prysznic wolny! – Drze się Wank, po czym wychodzi z łazienki. To nie był zbyt dobry pomysł, żeby wpuścić go do łazienki przede mną. Pewnie na płytkach znajduje się tyle wody, że zdołałaby ona napoić wszystkie afrykańskie dzieci i jeszcze zwierzęta. 

Me: Zaraz wracam, idę się umyć 

– Dobra, już idę – odpowiadam koledze i zabieram ze sobą ręcznik, a telefon ukrywam pod poduszką. Oby tylko przypadkiem nie przyszło mu do głowy czegoś w nim szukać.

Szybko opłukuję ciało pod gorącą wodą, aby jak najszybciej wrócić z powrotem do łóżka, jak i rozmowy z Adą. Jak to mówią ,,gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy" i to święta racja, bo przez nieuwagę strącam z półki rzeczy Andreasa i wszystkie lądują w ubikacji. Tak, w kiblu. Ja to naprawdę mam szczęście. 

Klnę parę razy, a mój współlokator prawdopodobnie to usłyszał. Zaniepokojony pyta się, o co chodzi. 

– Nic, nic! Tylko... Poślizgnąłem się – kłamię i jednocześnie próbuję wyciągnąć wszystkie kosmetyki z klozetu, nie szukając żadnych rękawiczek, więc moim dłoniom nie towarzyszy zbyt przyjemny zapach. Osuszam wszystko hotelowym ręcznikiem i ustawiam z powrotem na półce. Panie i panowie, oto jak stracić dziesięć minut przez własną głupotę.

Myję ręce parę razy, zanim wychodzę z toalety. Z dziesięciu minut, jakie planowałem poświęcić na prysznic, zrobiło się dwadzieścia pięć.

Gdy zamykam drzwi, widzę obraz jeszcze gorszy od tego z przed kilku minut – Andreasa uśmiechającego się do wyświetlacza smartfona. I to mojego smartfona.

Wspominałem, że schowałem telefon pod poduszką, aby go nie znalazł? Po cholerę. I tak skubany wszystko znajdzie.

– Co Ty, kurwa, robisz?!

Biegnę w jego kierunku i usiłuję wyrwać mu telefon z ręki,  ale on jest sprytniejszy niż się wydaje. Biegnie na balkon, a rękę z telefonem wychyla poza balustradę. 

– Kim ona jest? – Wskazuje palcem na aparat, a ja ciągnę się za włosy ze zdenerwowania. 

Cholera.

Cholera.

Cholera.

– Jak mi nie odpowiesz, to ten oto sprzęt poleci dziesięć metrów w dół – grozi, a ja nerwowo przestępuję z nogi na nogę. 

Jestem w jebanej, czarnej dupie. 


[A/N]

Jeśli chodzi o te alpaki i toaletę, to nigdy nie mówiłam, że jestem zdrowa na umyśle...


#skijumping ✉ || andreas wellinger ✔ {poprawki ✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz