34

3.8K 298 165
                                    

20 lutego

Andreas

Torbę rzucam byle gdzie, a sam opadam na niezwykle wygodny materac, który teraz wydaje się jeszcze przyjemniejszy niż zazwyczaj. Pot spływa ze mnie strumieniami. Ręce są prawie sine od podnoszenia nielekkich ciężarków. A oddech... No cóż, w zasadzie to ledwo oddycham. W innym wypadku otworzyłbym okno, ale jestem zbyt wykończony aby znów podnieść się z łóżka. 

–Jezu, stary, ja wiem, że rozstania bolą, ale to nie powód, żeby się katować i spędzać na siłowni każdą wolną minutę. – Chociaż Andreas denerwuje mnie swoją uwagą, to nie można powiedzieć, że nie jest dobrym przyjacielem. Gdy tylko zauważa w jakim jestem stanie,  od razu uchyla okno, chociaż na polu jest na pewno jakieś dziesięć stopni na minusie. 

– Dzięki. – Ledwo udaje mi się powiedzieć cokolwiek, bo dyszę tak ciężko, jak pies po przebiegnięciu stadionu football'owego. 

– Ty nie dziękuj, tylko lepiej się ogarnij. Przez cały tydzień twój humor pozostaje bez zmian, a wyglądasz jak siedem nieszczęść. Tak jakby ktoś zgwałcił ci dom i spalił matkę. 

Coś mu się chyba pochrzaniło, bo mówi się ,,spalić dom i zgwałcić matkę", ale nic nie odpowiadam, bo wciąż z trudem przychodzi mi wdychanie powietrza.

– Przyniosę ci trochę wody. 

Tak jak wspominałem – dobry przyjaciel. 

Widzę jak otwiera niewielką lodówkę i wyjmuje z niej niebieską butelkę, a następnie wlewa jej zawartość do szklanki. W międzyczasie słyszę dźwięk powiadomienia, jaki wydaje mój telefon po otrzymaniu nowej wiadomości z kik'a, ale ignoruję go. W ostatnim czasie chyba z dziesięć razy wydawało mi się, że słyszę ten sygnał, ale potem zawsze jak odblokowywałem telefon, okazywało się, że nic nowego do mnie nie przyszło. Chyba pomału mi odbija. Poza tym, tak szumi mi w głowie, że ledwo słyszę Wanka, a co dopiero mój telefon oddalony ode mnie o jakieś pięć metrów. 

Kolega podaje mi szklankę, ale patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.

– Nie sprawdzisz? – Unosi prawą brew równocześnie wskazując na mojego smartfona. 

Czyli jednak się nie przesłyszałem. 

Nie wiem skąd znajduję na to siłę, ale momentalnie zrywam się z łóżka i chociaż cholernie chce mi się pić, kompletnie zapominam o szklance z wodą. Szybkim krokiem idę do celu, co wywołuje śmiech mojego współlokatora, ale za bardzo mnie to nie obchodzi. Biorę telefon do ręki i zwracam uwagę na powiadomienia. 

*użytkownik iAdrianna117 odblokował Cię*

Z jednej strony cieszę się jak idiota, a z drugiej... A z drugiej Andreas włącza radio. 

Początkowo nie przeszkadza mi, że skowycze na cały hotel, bo śpiewem tego na pewno nazwać nie można, ale po dwóch piosenkach mam dość. Muszę przemyśleć, co chcę przekazać w kolejnej, a zarazem pierwszej od pewnego czasu wiadomości, na co szatyn mi nie pozwala. 

Waaaaaking up. Beside you I'm a loaaaaded gun... – Wyje na cały hotel, jeszcze głośniej niż dwie minuty temu. Muszę coś z tym zrobić. 

– Please, bądź cicho. Chociaż na chwilę. - Błagam szatyna, ale on całkowicie mnie ignoruje. Mało tego, zaczyna tańczyć. 

I can't contain this anymoooooore.

#skijumping ✉ || andreas wellinger ✔ {poprawki ✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz