33

3.8K 289 30
                                    

20 lutego

Adrianna

– Przyrzekam wam, że moja mama to najwredniejsza matka w historii matek – zaczęła Diana, kiedy Mags wodziła wzrokiem po atlasie anatomicznym, a ja szperałam w czarnej torbie, szukając telefonu i jedząc ,,drugie śniadanie", które nawiasem mówiąc tak naprawdę było moim pierwszym. 

– Czemu? – Spytałam w chwili zauważenia białej obudowy aparatu, która ukryła się pomiędzy książkami.

– Kichnęłam i nawiązał się między nami taki dialog:

     – Masz szczęście.

     – Wiem.

      – Że ci ryja nie urwało.

W tym momencie zakrztusiłam się kanapką, parskając śmiechem. 

– Ale to jeszcze nie wszystko – sprostowała blondynka, a po chwili kontynuowała. – Jak chodziłam w szpilkach po domu, aby je rozchodzić i lekko się zachwiałam to powiedziała: ,,ah, szkoda, że się nie wywaliłaś, byłoby zabawnie". 

– Kocham Twoją mamę – przyznałam, kiedy przestałam się zwijać ze śmiechu.

– Ej no, myślałam, że jesteś po mojej stronie. – Przyjaciółka obdarowała mnie kuksańcem w bok, a następnie spojrzała na Mags. – A ty, dziecko biologii, po której jesteś stronie? 

– Siedemdziesiątej dziewiątej – odpowiedziała, ale od razu widać, że nie słuchała wcześniejszego monologu Diany. 

– Pytałam się ,,po KOGO stronie", a nie o stronę podręcznika. 

– A o czym mówiłaś? 

Blondynka jęknęła z frustracji i ostatecznie postanowiła zignorować koleżankę, która chwilowo przebywała w innym świecie.

Ja natomiast wzięłam do ręki telefon i po raz kolejny włączyłam kik'a. Ponownie zaczęłam czytać te wszystkie wiadomości, którymi wszystko zepsułam. Od tamtego czasu minął dokładnie tydzień, a ja wciąż je czytam, tak jak pierwszego dnia. 

– Dlaczego po prostu jej nie odblokujesz? – Przerywa mi głos zielonookiej. – Przecież nie wyjdzie z ekranu i cię nie zgwałci. 

– Diana, to nie o to chodzi. Po prostu... 

Nie wiedziałam co powiedzieć. W mojej głowie wciąż krążyły wydarzenia z przed kilku dni.

Wróciłam do domu ze szkoły. Kanapę zajmowali moi rodzice oglądający telewizję. Nie zwróciłam wielkiej uwagi na to, co oglądali. Po prostu się przywitałam, ściągnęłam kurtkę, a następnie zabrałam się do zdejmowania czarnych botków. 

– Ada, coś dla ciebie. – Moja rodzicielka wskazała palcem kilkudziesięciocalowy wyświetlacz. Z zaciekawieniem zajęłam miejsce na sofie i słuchałam słów reporterki. 

– Ile lat miała pani córka, gdy doszło do tak tragicznego zdarzenia?

– Następnego miesiąca miała kończyć siedemnaście. Niestety siedemnastki się już nie doczekała.

#skijumping ✉ || andreas wellinger ✔ {poprawki ✔}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz