Rozdział 22

773 48 7
                                    


*NOAH*

Promienie słońca zaczynają przedostawać się do moich oczu przez powieki. Jęczę z niezadowolenia. A tak mi się dobrze spało... Otwieram oczy i widzę jak wszyscy Streferzy krzątają się dookoła mnie. 

Tylko nie mówcie mi, że znowu się spóźniłem... 

Kiedy Beza została zwiadowcą, ja zająłem jej miejsce w kuchni. Mam tę robotę od wczoraj i chyba już drugi dzień z rzędu się spóźniam. Szybko podnoszę się z ziemi, przeciągam i biegnę do Łaźni, żeby przemyć twarz. 

Po kilku minutach jestem już w kuchni.

- Miło, że do mnie zawitałeś - mówi znudzonym głosem Patelniak. 

- Przepraszam, Siggy... - mówię spuszczając głowę. Patelniak patrzy na mnie, a w prawej ręce trzyma nóż ubrudzony masłem. - To się więcej nie powtórzy.

- Wczoraj mówiłeś to samo - prycha, a następnie odwraca się w stronę blatu i kontynuuje smarowanie bułek.

- Po prostu muszę się przyzwyczaić... 

Ciemnoskóry chłopak wzdycha i po chwili mówi mi, co mam robić. Patrzę w jego brązowe oczy, a przez moje ciało przechodzi dreszcz.

Ej, Noah! Ogarnij tą zapikoloną dupę! 

- Co się tak patrzysz? - Pyta Siggy unosząc prawą brew.

- Ja... No... Ehm... Nic... - Nie mogę się wysłowić.

Nabieram masła na nóż, a następnie smaruje kilka bułek. Kątem oka patrzę na Patelniaka, który robi dokładnie do samo. Ten styl... Te oczy... Ta linia szczęki... Aaach....* 

- Purwa, Noah, co ty odpikalasz?! 

- No, ja właśnie, purwa, nie wiem...! 

- Odpinkol się od tego zaistego młodzieńca i zabierz się za smarowanie tych pikolonych bułek! 

- ...

Kłóciłem się z własnym mózgiem. Brawo, Noah! Jesteś mistrzem! Ale nie takim, jak Siggy w smarowaniu bułek masłem! Ten styl... Ten chwyt... Aaach...!

- Mózgu, powinieneś się leczyć.

- Bez takich, Noah! Wiem, że wcale tak nie uważasz!

- ...

- Tak! Wiedziałem!

- Zamknij się już! Bo cię masłem usmaruję!

- Noah, ciepło Ci, czy jak? - Pyta zaniepokojony Siggy. - Jesteś cały mokry...

Faktycznie! Niekomfortowa sytuacja... No, ba, że nie! 

- Em... Um... Faktycznie... Ech... 

- Noah, co jest grane? - Pyta stanowczym tonem, a kiedy nie odpowiadam, bierze moją twarz w dłoń, a następnie odwraca ku sobie. - No, mów, co się dzieje? 

- Nic... Nieważne...

- Dobra, pogadamy później, a teraz weź się za te pikolone bułki.

Odpowiadam ciche "ogay", a następnie zajmuję się tym, czym mi kazał. Na powierzchni masła kładę plasterek szynki, sera, lub pomidora czy ogórka. Myślami jestem zupełnie gdzie indziej. 

Zrobiliśmy około trzydziestu kanapek. Powinno wystarczyć, chociaż kto wie, ile są w stanie zjeść nastoletnie sztamaki... Cholerne głodomory... 

- No! Gotowe! - Cieszy się Patelniak. - Teraz rozdamy wszystko i mamy trzy godziny laby!

Ciemnoskóry uśmiecha się pokazując swoje śnieżnobiałe zęby, które bardzo kontrastują z resztą twarzy.

 ***

Nareszcie! Koniec śniadania! Wreszcie mogę sobie stąd pójść! 

Myje ręce, a następnie otwieram tylne drzwi z zamiarem wyjścia z kuchni, kiedy nagle odzywa się Patelniak. 

- Poczekaj, mieliśmy pogadać, pamiętasz?

A to fuj... Mam nadzieję, że nie odgadnie, o co tak naprawdę się rozchodzi albo, co gorsza, ja się nie wygadam. 

- Ach! Zapomniałem! - Uśmiecham się. Coś mi mówi, że to wcale nie jest szczery uśmiech. - To gdzie idziemy?

Siggy wychodzi pierwszy, a ja za nim i kierujemy się do lasku. Siadamy pod drzewem. Patelniak patrzy na mnie tak, jakby miał wyczytać za chwilę wszystkie odpowiedzi z mojej twarzy. 

- Co Cię gryzie, przyjacielu? - Pyta kładąc swoją dłoń na moim ramieniu.

- N-n-nic...

- Spójrz mi w oczy i to powiedz to może Ci uwierzę. 

Podnoszę głowę i patrzę. Chcę coś powiedzieć, ale zapominam języka w gębie. 

- Ty chyba nie...? - Chłopak robi zaniepokojoną minę.

Kiwam głową, którą po chwili opuszczam. Zaraz umrę.

Świętej pamięci Noah Jakiś tam, bo nikt nie zna jego nazwiska.

Zginął przez własny wstyd spowodowany wyznaniem swojego sekretu osobie, która była tym oto sekretem. 

Niech spoczywa w spokoju, w świecie, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie w domkach z chmur i jednorożcami. 

Ja pikolę... Ja tak nie skończę! Nie dam się! Będę walczył!

Tylko z czym, do cholery?! 

- J... Ja... Ja już chyba pójdę...

- Nie, zostań.

Wstaje. Podchodzi. I. Przytula. Mnie.

Właśnie zmartwychwstałem. 

***

Jeeej! Mamy Stellar Watt Awards! Troszkę spóźnione, ale ważne, że jest! Ma dokładnie 666 słów :D I pięć razy użyłam słowa "masło" bądźcie ze mnie, kufa, dumni! 

Na pytania odpowiem byc może jeszcze dzisiaj, ale nie obiecuję, bo ostatnio nic mi się nie chce :/ 

Dooobra, koniec! DoZo, sztamaczki!

Zakazana Streferka || The Maze Runner FF||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz