Rozdział 27

733 40 4
                                    

*MINHO*

- Słuchaj, Lena znalazła sposób na przechytrzenie Stwórców! - Krzyczy Noah do Newta, a ja pomagam, któremu ja pomagam wstać.

- Cholera...

Zarzucam sobie jedną rękę Newta na ramię, a Noah drugą. Idziemy powoli ku Bazie, gdzie aktualnie zebrali się wszyscy.

- Jesteście już! - Krzyczy Patelniak.

Sadzam Newta na wolnym krzesełku i kucam przed nim.

- Skup się teraz. Mamy szansę na wyjście z Labiryntu - klepię go w policzek, kiedy zaczynają zamykać mu się oczy. - Beza!

Dziewczyna odwraca się od jednego za streferów, z którym musiała rozmawiać, i kieruje się w moją stronę. Przytula Newta, a ten stara się odwzajemnić to, lecz zmęczenie wyraźnie bierze nad nim górę.

- Newt! Nie śpij, nie wolno ci!

- Ale...

- Żadnego, purwa, "ale"! - Krzyczę. - Już, otwieraj oczy! Potem się wyśpisz!

Beza odwraca się i wybiega z Bazy. Potrząsam jeszcze chwilę chłopakiem, a ten w końcu zaczyna patrzeć na mnie trzeźwo.

- Posłuchaj mnie, dobrze? - Kiwa głową. - Lena, znalazła sposób, jak obejść system Stwórców. Kiedy już jej się to uda, będziemy mieli około pół godziny na wyjście stąd, a potem... Mówiła, że już stąd nie wyjdziemy...

Nagle pomiędzy wszystkimi, na prowizorycznej scenie pojawia się Lena. W ręku trzyma jedną z butelek, tego co zrobili Noah i Patelniak oraz plastikowy kubeczek. Zaczyna krzyczeć, że potrzebna jest jej kartka i długopis, a któryś z chłopaków w pobliżu wyciąga przybory z szafki pod oknem.

Nagle wpada Beza z woreczkiem lodu. Podchodzi do mnie i Newta, a następnie przykłada lód do brzucha blondyna. Chłopak krzyczy. Brunetka co kilka sekund zmienia umiejscowienie lodu. Po około minucie Newt jest już zupełnie przytomny i patrzy na dziewczynę z pogardą.

- Jak bardzo mnie nienawidzisz?

- Tak, że aż chyba kocham.

- Świat się, purwa, wali, ale wy musicie, tak? - Denerwuję się.

Beza zaczyna się szczerzyć. Potem uśmiecha się szyderczo do Newta, a ten odpowiada tym samym. Nagle brunetka odwraca się i idzie do swojej siostry. Pomagam wstać jeszcze osłabionemu chłopakowi, a następnie oboje podążamy za bliźniaczkami.

Lena staje na samym środku strefy i nalewa alkoholu do kubeczka, i wypija jego zawartość, przy czym się krzywi. Odrzuca jedno obie rzeczy w bok, żeby wyjąć scyzoryk z kieszeni spodni. Patrzy chwilę w niebo, a następnie przykłada nożyk do lewego nadgarstka. Dziewczyna przejeżdża ostrzem wzdłuż żyły, z której powoli leci krew. Lewą rękę wyrzuca w powietrze i siada szybko na ziemi. Sięga po kartkę i długopis, które musiała wcześniej położyć niedaleko siebie. Lena bierze w rękę długopis i zaczyna bardzo szybko pisać po kartce. Podchodzę bliżej, żeby przyjrzeć się temu. Na papierze pojawia się masa cyfr, które zapisane są jak ułamki zwykłe. Po dłuższej chwili dziewczyna przestaje pisać.

Podbiega do nas Beza i wyrywa kartkę siostrze, która opada na ziemię.

- Nie! - Krzyczy Lena. - Nie zrobię dla was... Nic... Nigdy wiem... Więcej!

Dziewczyna piszczy, a jej bliźniaczka patrzy w kartkę.

- Lena, o co w tym chodzi?!

- Musisz sobie przypomnieć! U... Uczyłyśmy się tego! - Znów piszczy. - Możecie mnie torturować, ale ja i tak im pomogę!

Chcę przytrzymać Lenę, ale Beza mówi, żebym tego lepiej nie robił, bo może być jeszcze gorzej. Patrzę na Newta, a ten patrząc na brunetkę zaczyna mówić.

- Pożoga, okropna choroba mózgu... DRESZCZ, szuka leku... My, eksperyment... Jesteśmy im poddani... Chipy w mózgu... Zagrożeni... Musimy im uciec... Droga jest prosta, a na końcu skręt w prawo... Zemojc!

- N... Newt, co ty, purwa, wygadujesz? - Patrzę na niego zaniepokojony.

- Beza... Co to jest?

- Rozszyfrowałam to! - Krzyczy i biegnie w stronę Bazy.

Kładę rękę na plecach Leny, która zaczęła płakać. Ciągle mówi, że nie ulegnie. Kiedy przejeżdżam dłonią po jej plecach, zapisuje na piasku: Zemojc Followen. Lena przestaje się trząść, podnosi się do siadu i wyciera oczy.

- Mamy dwadzieścia pięć minut... - Mówi.

Beza zebrała wszystkich z Bazy, więc teraz stoją przede mną.

- Dobra, Sztamaki! - Krzyczę. - Mamy cholernie mało czasu, ale też możliwość wyjścia stąd. Ja i Beza będziemy biegli na początku, Noah, Patelniak, przypilnujcie Lenę i blondi, a reszta żwawo za nami. Musicie się postarać.

Zaczynam biec i biegnę wciąż przed siebie. Dzisiaj Labirynt jest ułożony zupełnie inaczej niż każdego innego dnia przez całe moje życie tutaj. Ciągle prosto. Może nawet trzy kilometry. Nagle pojawia się ściana. Patrzę na Bezę, a ta kiwa głową w prawo. Obracam się jeszcze na chwilę, żeby sprawdzić jak reszta Streferów. Wszyscy są bardzo spoceni i ledwo dają radę, ale chęć i nadzieja w ich oczach sprawia, że nie martwię się aż tak bardzo.

Biegniemy dalej, aż w docieramy do zaułka. Podchodzę do ściany i uderzam w nią pięścią. Po chwili dołącza do mnie Noah, który dotyka wszystkich cegiełek po kolei, a w pewnym momencie jedna się chowa, na jej miejsce wychodzi mikrofon.

- Musisz powiedzieć hasło bardzo powoli i wyraźnie, bo w innym wypadku ściągniesz na nas kłopoty... - Odzywa się ledwo słyszalnym głosem Lena.

- Ale jakie jest hasło?

Nagle z samego końca tłumu dociera do nas niski brunet, który nachyla się do mikrofonu i mówi z nieznanym mi akcentem.

- Zemojc.

Ściana przesuwa się w prawo, a moim oczom ukazuje się jasno oświetlony korytarz. Patrzę na bruneta, który nazywa się chyba Anthony, ale nie mam pewności, bo wymawiał je bardzo dziwnie. Poza tym, nie znam go zbyt dobrze.

Idę prosto do korytarza i patrzę na drzwi rozmieszczone po obu stronach. Wszystkie mają plakietkę "Zamknięte!". Przemierzam drogę kilka razy, aż w końcu znajduję drzwi, na których napisane jest zielonym markerem "Wyjście". Patrzę na przyjaciół i podchodzę do drzwi. Kładę rękę na klamce, a następnie ciągnę ją w dół, co daje mi możliwość przejścia do kolejnego pomieszczenia.

Wszędzie są szklane ściany, a za nimi ludzie z pełnym uzbrojeniem. Kiedy już cały odział Streferów wchodzi do środka, drzwi zamykają się i dołącza do nas jeszcze kobieta, która weszła przez szklane drzwi, których wcześniej nie zauważyłem.

- Witajcie - mówi - Zakończyliście wasz Eksperyment wcześniej, co oczywiście będzie miało swoje skutki.

Do pomieszczenia wchodzą uzbrojeni mężczyźni oraz kobiety. Zabierają większą część Streferów, co sprawia, że zostaję tylko ja, Beza, Lena, Newt i Patelniak.

- A teraz, moja droga, dowiesz się kim tak naprawdę jest Zemojc Followen - mówi kobieta do Leny i odbiera pistolet od mężczyzny z ochrony.


Zakazana Streferka || The Maze Runner FF||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz