11. Niebezpieczeństwo

14 3 0
                                    

Po dłuższej chwili gdy tak osłaniał Leona i próbował go przywrócić do zdrowia ten się obudził.

- Leon, nareszcie, żyjesz - Miko uśmiechnął się i przytulił do Leona

- To dzięki tobie - poklepał go po plecach

Miko po chwili odstąpił od uścisku Leona i na niego spojrzał

- to przez magię zemdlałeś prawda? Xemor coś ci zrobił

- Co? - Zdziwił się Leon - skąd ty...

- Wiem o tym? - Przerwał mu Miko po czym dodał - ujrzałem go wchodząc w twój umysł i to co zobaczyłem nie było fajne

- Co widziałeś?

Miko spojrzał przed siebie

- Otchłań, on chce ją otworzyć, widziałem jej skrawek

- O czym ty mówisz?

- Leon, ten cały Xemor, wydaje mi się że chce nas zniszczyć, zniszczyć magię - Miko spojrzał na Leona i zobaczył coś niepokojącego w jego oczach - Leon?

- On coś szykuje, musimy iść

- O nie, ja wiem że to co się może stać zagraża nam ale jesteś wykończony, nie dasz rady....

- Dam - przerwał mu Leon i spróbował wstać.

- Leon dopiero co się ocknąłeś, wiem że jesteś silny ale potrzebujesz odpoczynku - widząc jak jego towarzysz wstał czuł że jednak zamierza iść - Leon czy ty mnie słuchasz?

- Miko dam radę iść, nie martw się, Vegoro nam pomoże

- Vegoro przyjdzie pod skalne miasto, a ja nie chce żebyś znowu zemdlał, nie wiem co jest grane ale to już nie są nasze czary

- Wiem, ale musimy działać

- Nie, musimy mieć plan, odpocząć

- Nie ma na to czasu, idziesz? - Zapytał Leon

- Nigdzie nie idziemy, musisz...

- Nic nie muszę - krzyknął Leon - jeśli nie chcesz iść to zostań ja idę - odwrócił się od Mika i ruszył przed siebie

- To idź, ale nie proś mnie o pomoc jeśli znowu zemdlejesz - krzyknął

- Nie poproszę - odkrzyknął Leon

Po chwili Miko już nie widział Leona. No i super - pomyślał. Nie Wiedział jak się dostanie do skalnego miasta, ale jakoś spróbuje. Po długich godzinach w końcu nadeszła noc i Miko poszedł spać. Gdy rano wstał napił się wody i wyruszył dalej. Trochę było mu dziwne tak bez Leona, ale sam tego chciał chodź z drugiej strony martwił się o niego więc spróbował go jakoś namierzyć ale nie udawało mu się to. Po chwili zobaczył jak się iskrzy i słuchać jakieś krzyki. Pobiegł w tamtym kierunku i zobaczył Vegoro jak walczy z jakimś cieniem. Walka była okropna, cień był o wiele silniejszy, Miko chciał pomóc, ale Vegoro go powstrzymał. W końcu po dłuższym czasie cień zadał Vegoro cięcie w ramię i zniknął. Vegoro upadł na ziemię, a Miko do niego podbiegł.

- Vegoro, słyszysz mnie? - Zapytał Miko

- Tak, dam radę - wyksztusił Vegoro

- Pomogę Ci, musimy znaleźć Leona i...

- mi nic nie będzie, zostałem ranny wiele razy, schronie się gdzieś a ty odszukaj Leona i mu powiedz co widziałeś

- Nie zostawię cię tutaj

- Idź, musisz mu powiedzieć o niebezpieczeństwie, namierzyłem Leona wcześniej i jest przy wysypkach, Musisz iść na wschód

- Ale....

- Idź

- uważaj na siebie i proszę nie umieraj

- Miko wierze w ciebie i ty również uważaj -Vegoro uśmiechnął się lekko

Miko odwzajemnil uśmiech i poszedł na wschód.

Szedł już tak dwie godziny, a Leona nie było w ogóle widać, zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu, a może rzeczywiście coś się stało i naprawdę się rozpłynął w powietrzu, albo co gorsza stracił przytomność. Miko strasznie się o niego martwił i musiał go znaleźć jak najszybciej. Vegoro powiedział mu aby szedł na wschód że widział Leona więc powinien być nie daleko. Nagle coś zobaczył jakby coś się przemieszczało wokół cieni i miał jakby swoją dziurę. Nie zastanawiając się podszedł bliżej i ujrzał że to ten sam cień z którym walczył Vegoro to on go zranił. Niespodziewanie cień zniknął, a Miko poczuł ukłucie w plecy. Odwrócił się i go ujrzał. Cień zaatakował go szybkim cięciem, a co nie dążył zareagować, ale następny cios uniknął. Spróbował czegoś poszukać, użyć jakoś magii ale to nic nie działało. Cień był szybki i zwinni, ciął go, a on nawet nie zdążył zareagować. W pewnym momencie udało mu się spróbować się ochronić i w niego uderzyć tarczą, ale ten nie ustawał. Miko nie miał już sił, ale nie poddawał się, gorączkowo próbował w niego uderzyć i go zabić albo zranić, ale był zbyt szybki. Cień trafił go w brzuch i ramię tak mocno że upadł na ziemię, gdy przeciwnik chciał znowu uderzyć, nagle wydał przerażający okrzyk i rozpadł się na tysiące kawałeczków. Miko zobaczył że to Leon go ocalił.

- Leo - powiedział Miko ledwie słyszalnym głosem

- Co ci się stało i skąd się wziął cień?

- Leon, ten sam cień walczył z Vegoro i go zranił - wyszeptał

- przepraszam że Cię zostawiłem, posłuchaj musimy powstrzymać Xemora, i zabić cienie, Miko słyszysz mnie? Nie zasypiaj

- Ja, mi słabo, kręci mi się w głowie, posłuchaj Leo zbliża się niebezpieczeństwo, jakimś cudem Otchłań się otworzyła, czary istnieją ale te negatywne, cienie wydostają się, Leon musimy być... - Urwał. W głowie miał mętlik, jedyne co trzeba było zrobić to pokonać cienie i Xemora, zniszczyć ich

- Miko

Miko widział Stach w oczach Leona, strach o niego i zmartwienie.

- Musimy ich powstrzymać, ja.... - Urwał. Oczy same mu się zamknęły. Świat wokół niego zaczął wirować.

- Miko, Obudź się, Miko! - Krzyknął Leon

Niebezpieczna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz