Aiimo w końcu poszedł do Czarodzieja Zeo. Gdy doszedł do jego domu zapukał do drzwi, które bardzo szybko zostały otwarte.
- Słucham cię w czym mogę pomóc?
- pomożesz mi się dostać do przyjaciela?
- Ależ naturalnie że nie
- Nie?! Dlaczego?!
- Ponieważ magia nie działa to chyba oczywiste nieprawdaż? Na dodatek bez niej nie jestem w stanie Ci pomóc ale może Vegoro albo Tyoz ci pomoże - dał mu jakaś mapę - A to mapa prowadząca to ich domów, niebieskim krzyżykiem jest zaznaczone gdzie jest dom Vegoro, a żółtym Tyoza, ale Vegora może nie być więc idź do tego drugiego, powodzenia
- Dziękuję, a czy...
Nie dokończył zdania gdy czarodziej zamknął drzwi. Nie pozostało mu nic innego jak iść do tego Tyoza. Spojrzał na mapę i ruszył w kierunku gdzie wskazywała mapa. W końcu po godzinie drogi dotarł na miejsce i zapukał do drzwi które zostały otwarte po dłuższej chwili.
- Witam u Tyoza, w czym mogę służyć?
- Pomoże pan?
- Ja? Zależy w czym
- Więc chciałem Pana prosić, aby pomógł mi pan dostać się do mojego przyjaciela, jest daleko z stąd
- Aa to o to chodzi, chcesz żebym skorzystał z żywiołów żeby cię tam wysłać, tak?
- Tak, zrobi to pan dla mnie?
- Mógłbym, ale to nie jest proste i wiąże się ryzykiem
- Ryzykiem? jakim?
- Oj chłopcze - Tyoz westchnął - Nie masz bladego pojęcia o magii i żywiołach prawda?
- Nie mam i dlatego przyszedłem prosić o pomoc
- Wejdź, porozmawiamy w domu
Tyoz zaprosił chłopaka do swojego mieszkania. Było one duże i pełne ozdób, to roślin, figur fal i innych które były związane z żywiołami. Aiimo poszedł za Tyozem do salonu który był połączony z kuchnią i usiadł na sofie. Gdy rozejrzał się po pomieszczeniu było widać że jego właściciel lubi mieć porządek. Wszystko było poukładane i oznaczone symbolami.
- A więc drogi chłopcze - Zaczął Tyoz - Owszem mogę ci pomóc, ale dla ciebie mogło by to oznaczać śmierć ponieważ w ogóle nie jesteś przystosowany do magii, a nawet gorzej nie znasz jej, nie Umisz nad nią panować, więc napewno cię samego nie puszcze
- To może Pan iść ze mną, mój przyjaciel mnie...
- Tak wiem że Cię potrzebuje, kiedyś też miałem przyjaciela za którego bym oddał życie
- Dlaczego miał go pan? A nie czasem ma?
- Nie - powiedział smutnym głosem - Ale uwierz mi wiem jak to jest gdy przyjaciel cię potrzebuje, a ty nic nie możesz zrobić, ale gdy pójdziesz za nim bez doświadczenia możesz zginąć
- Ale przecież on zna się na magii
- To za mało, potrzebny jest czarodziej, ktoś go zna się na magii i wie o niej znacznie więcej, nie obraż się i przepraszam za to co powiem, ale Twój przyjaciel był głupi że poszedł sam
- Ale nie jest, bo nie poszedł sam
- Nie?
- Nie
- To z takim razie z kim?
- Wysokim Czarodziejem Leonem Riversem, także niech pan wybaczy, ale jest pod dobrą opieką
- Leonem? To on wybrał się z nim? - Czarodziej spojrzał na niego
- Tak, a dlaczego miałby nie iść?
- Ponieważ to pułapka
- Pułapka? O czym pan mówi?
- Ktoś celowo zniszczył magię, odczytałem to z księgi i wiem to
- Ale kto? Przecież podobno Xemor uciekł i chce zniszczyć magię
- Tak, to prawda, ale właśnie na to czeka Xemor Desso, aby to Leon z nim walczył, a przy okazji chce, aby wpadł w Otchłań, a z tamtąd nie ma wyjścia
- Ale przecież Leon mówił że można się wydostać
- Można, ale jeśli samemu się podróżuje, ale gdy ktoś cię tam uwięzi już nie, a jeśli stworzył cienie to możemy szykować się na najgorsze
- Czyli co?
- Wybuch który zniszczy magię i świat to dlatego właśnie zabrał magię
- Po to, aby wszystko zniszczyć i uwięzić Leona?
- Tak, musimy działać
Tyoz jak najszybciej wziął Aiimo za rękę i stworzył pył wiatru który zaczął wirować wokół nich. Aiimo poczuł się jakby zaraz miał zemdleć, wszystko zaczęło mu się zamazywać przed oczami, poczuł jakby coraz szybciej się poruszali, w ogóle nie wiedział co się dzieje. Po chwili dopiero załapał co się stało. Znajdowali się na pustyni, a gdy się rozejrzał zobaczył z daleka jakiś namiot.
- Chodź - powiedział Tyoz.
Aiimo podążył za nim. Szli jak najszybciej i wkrótce dotarli do namiotu.
- Vegoro?! - Powiedział zdziwiony Tyoz
- Tyoz, witaj - uśmiechnął się Vegoro - pomagam Leonowi i Miko, są w namiocie, a to kto? - Wskazał na Aiimo
- Jestem Aiimo, mogę iść do Miko? muszę go zobaczyć i powiedzieć coś ważnego Leonowi - powiedział Aiimo
- Jasne, ja jestem Vegoro Rym - uśmiechnął się i zwrócił się do Tyoza - Dlaczego tu jesteś? nie żebym był zły, ale jestem po prostu ciekawy bo nie chodzisz na wyprawy
- Coś ważnego mnie tu sprowadza, jesteśmy w niebezpieczeństwie
Tymczasem Aiimo wszedł do namiotu gdzie był Miko wraz z Leonem
- Cześć wam - powiedział
- Aiimo?! Co ty tu robisz? - Zapytał Miko
- chce ci pomóc, nie mogłem tak siedziec bezczynnie w domu, martwię się o ciebie
- Ale mam dobrą opiekę
- Tak wiem, ale muszę wam coś powiedzieć
- Co takiego?
- To pułapka
- Co?! - Zapytał Leon - jaka znowu pułapka? O co ci chodzi?
- Xemor chce cię uwięzić Leon
- Mnie? Dlaczego?
- Tak, nie wiem, ale jeden czarodziej chyba Tyoz jak dobrze pamiętam mówił mi że Xemor chce cię uwięzić w otchłani, też mówił coś o cieniach że jeśli je stworzy może stać się najgorsze, wybuch i zniszczenie magii oraz świata, wszystkiego
- Tyoz - Leon westchnął - jeśli tutaj jest to chyba chciał nam tylko to powiedzieć, i chyba ma rację
- Jak to? - Zapytał Miko
- Tak że to już się dzieje, cienie atakują, jest ich coraz więcej, są nie do pokonania w starciu, w dodatku tracę swoją moc i słabne
- Więc to koniec?
- No to świat zostanie teraz zniszczony tak? I nie ma na to sposobu? - Zapytał Aiimo
- Jest, musimy dostać się jak najszybciej do skalnego miasta i zniszczyć Xemora.
Po tych słowach do namiotu wszedł Tyoz i Vegoro.
- Słuchajcie, chce wam pomóc i musimy się pośpieszyć
- Co się dzieje? - Zapytał Leon
- szykuje się ogromna burza i nie tylko, wszystkie zjawiska pogodowe mogą dzisiaj wystąpić w jednym czasie i nas przy tym zabić jeśli się nie pośpieszymy więc musimy ruszać i to teraz, nie ma czasu do stracenia - powiedział Tyoz.
CZYTASZ
Niebezpieczna Magia
FantasyDwóch czarodziejów w pewnym momencie traci zdolności magiczne więc postanawiają wyruszyć w podróż aby dowiedzieć się co się stało. Czy im się to uda? Czy znowu będzie jak dawniej? Być może będą musieli dotrzeć głębiej do samej tajemniczej otchła...