15. Spotkanie

18 3 2
                                    

Aiimo w końcu poszedł do Czarodzieja Zeo. Gdy doszedł do jego domu zapukał do drzwi, które bardzo szybko zostały otwarte.

- Słucham cię w czym mogę pomóc?

- pomożesz mi się dostać do przyjaciela?

- Ależ naturalnie że nie

- Nie?! Dlaczego?!

- Ponieważ magia nie działa to chyba oczywiste nieprawdaż? Na dodatek bez niej nie jestem w stanie Ci pomóc ale może Vegoro albo Tyoz ci pomoże - dał mu jakaś mapę - A to mapa prowadząca to ich domów, niebieskim krzyżykiem jest zaznaczone gdzie jest dom Vegoro, a żółtym Tyoza, ale Vegora może nie być więc idź do tego drugiego, powodzenia

- Dziękuję, a czy...

Nie dokończył zdania gdy czarodziej zamknął drzwi. Nie pozostało mu nic innego jak iść do tego Tyoza. Spojrzał na mapę i ruszył w kierunku gdzie wskazywała mapa. W końcu po godzinie drogi dotarł na miejsce i zapukał do drzwi które zostały otwarte po dłuższej chwili.

- Witam u Tyoza, w czym mogę służyć?

- Pomoże pan?

- Ja? Zależy w czym

- Więc chciałem Pana prosić, aby pomógł mi pan dostać się do mojego przyjaciela, jest daleko z stąd

- Aa to o to chodzi, chcesz żebym skorzystał z żywiołów żeby cię tam wysłać, tak?

- Tak, zrobi to pan dla mnie?

- Mógłbym, ale to nie jest proste i wiąże się ryzykiem

- Ryzykiem? jakim?

- Oj chłopcze - Tyoz westchnął - Nie masz bladego pojęcia o magii i żywiołach prawda?

- Nie mam i dlatego przyszedłem prosić o pomoc

- Wejdź, porozmawiamy w domu

Tyoz zaprosił chłopaka do swojego mieszkania. Było one duże i pełne ozdób, to roślin, figur fal i innych które były związane z żywiołami. Aiimo poszedł za Tyozem do salonu który był połączony z kuchnią i usiadł na sofie. Gdy rozejrzał się po pomieszczeniu było widać że jego właściciel lubi mieć porządek. Wszystko było poukładane i oznaczone symbolami.

- A więc drogi chłopcze - Zaczął Tyoz - Owszem mogę ci pomóc, ale dla ciebie mogło by to oznaczać śmierć ponieważ w ogóle nie jesteś przystosowany do magii, a nawet gorzej nie znasz jej, nie Umisz nad nią panować, więc napewno cię samego nie puszcze

- To może Pan iść ze mną, mój przyjaciel mnie...

- Tak wiem że Cię potrzebuje, kiedyś też miałem przyjaciela za którego bym oddał życie

- Dlaczego miał go pan? A nie czasem ma?

- Nie - powiedział smutnym głosem - Ale uwierz mi wiem jak to jest gdy przyjaciel cię potrzebuje, a ty nic nie możesz zrobić, ale gdy pójdziesz za nim bez doświadczenia możesz zginąć

- Ale przecież on zna się na magii

- To za mało, potrzebny jest czarodziej, ktoś go zna się na magii i wie o niej znacznie więcej, nie obraż się i przepraszam za to co powiem, ale Twój przyjaciel był głupi że poszedł sam

- Ale nie jest, bo nie poszedł sam

- Nie?

- Nie

- To z takim razie z kim?

- Wysokim Czarodziejem Leonem Riversem, także niech pan wybaczy, ale jest pod dobrą opieką

- Leonem? To on wybrał się z nim? - Czarodziej spojrzał na niego

- Tak, a dlaczego miałby nie iść?

- Ponieważ to pułapka

- Pułapka? O czym pan mówi?

- Ktoś celowo zniszczył magię, odczytałem to z księgi i wiem to

- Ale kto? Przecież podobno Xemor uciekł i chce zniszczyć magię

- Tak, to prawda, ale właśnie na to czeka Xemor Desso, aby to Leon z nim walczył, a przy okazji chce, aby wpadł w Otchłań, a z tamtąd nie ma wyjścia

- Ale przecież Leon mówił że można się wydostać

- Można, ale jeśli samemu się podróżuje, ale gdy ktoś cię tam uwięzi już nie, a jeśli stworzył cienie to możemy szykować się na najgorsze

- Czyli co?

- Wybuch który zniszczy magię i świat to dlatego właśnie zabrał magię

- Po to, aby wszystko zniszczyć i uwięzić Leona?

- Tak, musimy działać

Tyoz jak najszybciej wziął Aiimo za rękę i stworzył pył wiatru który zaczął wirować wokół nich. Aiimo poczuł się jakby zaraz miał zemdleć, wszystko zaczęło mu się zamazywać przed oczami, poczuł jakby coraz szybciej się poruszali, w ogóle nie wiedział co się dzieje. Po chwili dopiero załapał co się stało. Znajdowali się na pustyni, a gdy się rozejrzał zobaczył z daleka jakiś namiot.

- Chodź - powiedział Tyoz.

Aiimo podążył za nim. Szli jak najszybciej i wkrótce dotarli do namiotu.

- Vegoro?! - Powiedział zdziwiony Tyoz

- Tyoz, witaj - uśmiechnął się Vegoro - pomagam Leonowi i Miko, są w namiocie, a to kto? - Wskazał na Aiimo

- Jestem Aiimo, mogę iść do Miko? muszę go zobaczyć i powiedzieć coś ważnego Leonowi - powiedział Aiimo

- Jasne, ja jestem Vegoro Rym - uśmiechnął się i zwrócił się do Tyoza - Dlaczego tu jesteś? nie żebym był zły, ale jestem po prostu ciekawy bo nie chodzisz na wyprawy

- Coś ważnego mnie tu sprowadza, jesteśmy w niebezpieczeństwie

Tymczasem Aiimo wszedł do namiotu gdzie był Miko wraz z Leonem

- Cześć wam - powiedział

- Aiimo?! Co ty tu robisz? - Zapytał Miko

- chce ci pomóc, nie mogłem tak siedziec bezczynnie w domu, martwię się o ciebie

- Ale mam dobrą opiekę

- Tak wiem, ale muszę wam coś powiedzieć

- Co takiego?

- To pułapka

- Co?! - Zapytał Leon - jaka znowu pułapka? O co ci chodzi?

- Xemor chce cię uwięzić Leon

- Mnie? Dlaczego?

- Tak, nie wiem, ale jeden czarodziej chyba Tyoz jak dobrze pamiętam mówił mi że Xemor chce cię uwięzić w otchłani, też mówił coś o cieniach że jeśli je stworzy może stać się najgorsze, wybuch i zniszczenie magii oraz świata, wszystkiego

- Tyoz - Leon westchnął - jeśli tutaj jest to chyba chciał nam tylko to powiedzieć, i chyba ma rację

- Jak to? - Zapytał Miko

- Tak że to już się dzieje, cienie atakują, jest ich coraz więcej, są nie do pokonania w starciu, w dodatku tracę swoją moc i słabne

- Więc to koniec?

- No to świat zostanie teraz zniszczony tak? I nie ma na to sposobu? - Zapytał Aiimo

- Jest, musimy dostać się jak najszybciej do skalnego miasta i zniszczyć Xemora.

Po tych słowach do namiotu wszedł Tyoz i Vegoro.

- Słuchajcie, chce wam pomóc i musimy się pośpieszyć

- Co się dzieje? - Zapytał Leon

- szykuje się ogromna burza i nie tylko, wszystkie zjawiska pogodowe mogą dzisiaj wystąpić w jednym czasie i nas przy tym zabić jeśli się nie pośpieszymy więc musimy ruszać i to teraz, nie ma czasu do stracenia - powiedział Tyoz.

Niebezpieczna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz