Rozdział XIV

6.5K 493 51
                                    


Rey nie mogła zasnąć. Wpatrywała się tępo w sufit i rozmyślała co jej się dzieje. Nigdy się tak nie wściekała jak ostatnimi czasu... Mrugnęła i przewróciła się na prawy bok. Spojrzała na biurko, na którym leżał jej miecz świetlny. Wydawało się jednak, że to przedmiot przygląda się dziewczynie. Zamknęła oczy i westchnęła. Spojrzała na krzesło i zauważyła swoje przebranie. Wykorzysta to czy nie? Rey nie mogła sobie tak spokojnie leżeć. Chciała brać udział w misjach, ale Luke jej zabronił.

"Masz swoją misję, pamiętaj." powtarzał zawsze. Szkoda tylko, że nie wiedziała o niej kompletnie nic. Przez cały tydzień ćwiczyła opanowanie, które nie zawsze jej wychodziło. Kiedy pytała się mistrza, jak to jej się przyda na misji, odpowiadał jedynie, że dowie się w swoim czasie. Ona chciała pomagać rebeliantom. Chciała obalić rządy Nowego Porządku. Chciała po prostu ich zniszczyć. Wspomniała Kylo Rena.

Sen sprzed tygodnia nie dawał jej spokoju. Była ciekawa czy to jedynie wytwór jej wyobraźni, czy może prawdziwe wspomnienie, które przez lata ukrywała w sobie. Niekiedy myślała czy nie zapytać o to swojego mistrza, ale ten prawdopodobnie powiedziałby jej coś czego nie chce usłyszeć. Po tej sytuacji szukała Phenes'a, lecz okazało się, że wyjechał na swoją misję.

"Przepraszam Rey, jednak kiedy wrócę od razu do ciebie przyjdę" uśmiechał się ciepło na nagraniu. Dziewczyna spojrzała na zegar. Wskazywał, że wszyscy zaczynają się budzić. Wskazywało też pewną rzecz. Za niedługo rebelianci lecą na misję. Ponownie spojrzała na płaszcz, który leżał na krześle. Na plakietce przyczepionej do niego widniał napis "Ash". Z kieszeń wystawały paszporty, status misji i rozkazy. Rebeliantom łatwo coś ukraść. Biedny Ash, pewnie teraz lata po całym D'Qarze i pyta o swoje rzeczy. Rey jakoś mu to w końcu wynagrodzi, ale najpierw musi zdecydować się wziąć udział w tej misji.

A zastanawiała się całą noc. Płaszcz patrzył na nią z wyrzutem sumienia. Rey jednym ruchem zerwała się z łóżka i podeszła do krzesła. Wzięła ubrania do rąk i przypatrywała im się z daleka. Szybko ściągnęła swoje szaty i włożyła kombinezon. Był on cały szary, bez żadnego wyrazu. Na prawym ramieniu widniał znak Nowego Porządku. Swoje szaty schowała do małego plecaka, którego ubrała na plecy. Chwyciła miecz świetlny i przyczepiła go pod ogromnymi spodniami na łydce. Spojrzała na hełm, który mieścił się tuż przed nią. To kask pilota. Westchnęła lekko i pomyślała czy nie lepiej się wycofać. Jednak chciała się zemścić. I nie tylko na Kylo Renie, ale także na dowódcach, którzy nie chcieli puścić ją na misje. Włożyła ogromny kask i spojrzała na srebrną płytę tuż przed sobą.

Jeżeli dobrze pójdzie to nikt się nie zorientuje. Zasunęła szybkę tuż przed twarzą i rzuciła ostatnie spojrzenie na swoje odbicie. Otworzyła drzwi i rozejrzała się. Nikogo nie ma. Truchtem pobiegła w stronę lotniska.

*

Czarne sny. Panuje ciemność i strach. Kylo Ren biegł przed siebie, aby uciec ogromnemu wirowi. Dobiegł do jakiegoś zamku i zaczął mocno uderzać o drzwi. Te jednak nie drgnęły. Rozejrzał się. Szybko wyciągnął miecz świetlny, ale ten nie aktywował się. Kylo rzucił nim ze złości. Chciał być w środku. Nie chciał patrzeć na ten zbliżający się wir. Bo on nie był zwykły. Zamiast z kurzu i ziemi składał się z dusz zabitych przez niego ludzi. Tutaj rebelianci, tu młodziki za czasów szkolenia Jedi, a tu... jego ojciec. Stał pośrodku ogromnego wiru i patrzył na niego z wyrzutem sumienia. Kylo zamknął oczy. Nie chciał tego widzieć. Wiatr nagle ucichł, a Ren niepewnie otworzył powieki. Ujrzał ogromną salę i mnóstwo dzieci wokół siebie. Ze wszystkich koszmarów tego nienawidził najbardziej. Ponownie chciał zamknąć oczy, aby tego nie widzieć, lecz jakaś siła zmuszała go do patrzenia.

Luke Skywalker. Stał i jak zwykle pouczał. Paplał coś o dobru i o tym jak to popłaca. Stary i oklepany temat, aby zrobić dzieciom wodę z mózgu. Oczywiście w środku lekcji musiał wyjść, a dzieciaki zostały same. Zaraz się zacznie. Zauważył swoją młodszą wersję. Jak zwykle szedł do kąta i siadał, aby nie przejmować się idiotami wokół niego.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz