Rozdział XXXVIII

6.7K 517 407
                                    

Kiedy żołnierze Ruchu Oporu wyszli na powierzchnię, poraziło ich słońce. Cały czas siedzieli pod ziemią, a promieni słonecznych nie widzieli już od jakiegoś czasu. Wszyscy dziwili się, jak Twi'lecy to wszystko wytrzymują, jednak nikt nie chciał zadawać zbędnych pytań. Żyli po prostu jak jakieś szczury czy krety.

Wszyscy znaleźli się na kamienistej powierzchni, który porastał jedynie mech. Leia Organa kazała wznieść broń, kiedy spostrzegła wahadłowiec na niedalekiej odległości. Żołnierze otoczyli statek, niepewnie czekając na rozwój wydarzeń. Jednak po paru minutach warty, nic się nie działo. Wahadłowiec stał, jak stał.

- Może musimy... - Zaczęła generał, jednak w tej chwili wysunęła się platforma. Organa, jak i wszyscy z Ruchu Oporu, wyciągnęła przed siebie blaster. Jej brat odbezpieczył miecz i stanął tuż przed nią, próbując dopilnować, aby nic się jej nie stało. Kiedy rampa uderzyła z hukiem o ziemię, każdy wstrzymał oddech. Ktoś wolnym krokiem wyłaniał się z wahadłowca. Twi'lecy ścisnęli mocniej swoją broń. Nie ufali niczemu, co nie było ich.

Poe. Poe Dameron. Najlepszy pilot Ruchu Oporu. Rebelianci opuścili broń, jednak mieszkańcy Ryloth nadal trzymali ją w pogotowiu. Mężczyzna niepewnie się rozejrzał. Miał rozczochrane włosy, a z jego nosa leciała krew, jakby przed chwilą ktoś go uderzył. Nikt nie śmiał odezwać się pierwszy.

- Poe! - Wszyscy usłyszeli charakterystyczny głos Finn'a. Chłopak przepchał się przez tłum i energicznie przytulił Damerona po przyjacielsku. Ten poklepał go po plecach, jednak nadal wpatrywał się w tłum nieobecnym wzrokiem. Zamrugał parę razy i spojrzał na swoje obuwie. - Stary, co oni ci zrobili? - Zapytał czarnoskóry, jednak jego przyjaciel nadal nie odpowiadał.

- Czy to nie wydaje się podejrzane... - Zaczął jakiś Twi'lek z niebieską karnacją - ...że jak gdyby nigdy nic on sobie tutaj przylatuje? Sam i tym wahadłowcem? - Zapytał ironicznie, a jego przyjaciele pokiwali stanowczo głowami. Leia wraz z bratem spojrzała na nich z oburzeniem.

- O czym myślicie? - Generał zmrużyła oczy, a Twi'lek prychnął. Szybko podszedł do Damerona i przystawił mu blaster do pleców. Finn krzyknął, jednak muskularny mężczyzna odepchnął go od siebie.

- Nie będę gościł na Ryloth jakiegoś szpiega! - Stwierdził, a jego sprzymierzeńcy podnieśli zgodnie ręce. Luke starał się uspokoić groźnego napastnika.

- Nie wiem, o czym dokładnie myślicie, jednak popełniacie ogromny błąd. Poe Dameron jest jednym z najbardziej lojalnych ludzi, jakich kiedykolwiek znałem. - Przysiągł, jednak to nie skłoniło mieszkańca Ryloth do opuszczenia broni. Leia niepewnie kroczyła za bratem. Nie chciała rozlewu krwi.

- To niech się wytłumaczy, jakim cudem przeżył i czemu wrócił tu tym wahadłowcem! - Rozkazał. Dameron nie śmiał spojrzeć za siebie, bo bał się kontaktu wzrokowego z napastnikiem. Finn jedynie nerwowo przestępował z nogi na nogę, bojąc się o swojego przyjaciela.

- Poe? - Generał zwróciła się bezpośrednio do niego, jednak ten nadal wpatrywał się w swoje obuwie, jakby bał się mówić.

- Ja... Nic nie pamiętam. Nie wiem. - Odparł i nieobecnym wzrokiem spojrzał w oczy mistrzowi Skywalkerowi. Ten dostrzegł w nich pewną poświatę, którą widział już kiedyś u kogoś... Tak, widział to już u Rey. Ktoś musiał namieszać w jego pamięci. I chyba już wiedział kto.

- Koniec tych żartów! Śmieci z Najwyższego Porządku muszą zginąć! - Wrzasnął Twi'lek i popchał Damerona tak, że ten upadł na kolana. Szybko przystawił mu lufę do głowy, na co Organa zareagowała krzykiem. I tak poświęciła tylu ludzi... - Ostatnie życzenie? - Warknął, próbując jednocześnie powstrzymać ataki wściekłego Finn'a.

Kochaj Albo Giń - Reylo ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz