Part 3

109 14 1
                                    

Michael:

Już którąś godzinę z kolei pakuję te walizki, ale za nic nie mogę się skupić na wykonywanej przeze mnie czynności.
Jutro wyjeżdżam, a Greta w dalszym ciągu się nie odzywa; mimo tego, że wiele razy pisałem i dzwoniłem.
W tym wypadku powinienem pomyśleć, że może coś się jej stało; jednak blondynka jest cała i zdrowa, bo widziałem ją parę razy na szkolnym korytarzu, ale szybko znikała z mojego pola widzenia.

W pewnym momencie moich przemyśleń usłyszałem dźwięk komórki powiadamiający o nowej wiadomości.
Sięgnąłem po urządzenie leżące na półce i spojrzałem na wyświetlacz.

(1) nowa wiadomość
od: Greta <3

Pospiesznie odblokowałem telefon i nacisnąłem ikonkę koperty; już po sekundzie ukazały się wszystkie moje wcześniejsze rozmowy z dziewczyną oraz ta sprzed chwili:

Greta <3 : Możemy się spotkać? Najlepiej teraz...

Byłem w tym momencie uradowany, że sąsiadka po tak długim czasie w końcu się ze mną skontaktowała, ale dlaczego dopiero teraz - dzień przed moim wyjazdem?
Pomimo wszystko nie mogę stracić tej okazji, która właśnie się nadarzyła, na spotkanie z niebieskooką.
Szybko wystukałem odpowiedź, a odzew z jej strony dostałem w takim samym czasie.

Ja : Tak, oczywiście ;)

Greta <3 : Świetnie, będę czekać na dworze

Długo nie będzie musiała tam sama siedzieć, bo po chwili stałem już w holu zmieniając buty.
Otworzyłem drzwi prowadzące na zewnątrz i od razu poczułem lekki powiew ciepłego, letniego wiatru.
Odwróciłem się w stronę domu Grety; dziewczyna siedziała na schodkach przed budynkiem podpierając dłońmi głowę.
Miała na sobie prostą, białą sukienkę, a jej włosy były związane w warkocz.

Podszedłem bliżej do blondynki, która nawet nie zauważyła mojej obecności. Wydawało mi się, że bardzo intensywnie nad czymś myślała...

Greta:

Teraz już nie ma odwrotu;  przecież muszę mu to powiedzieć.
Wyjeżdżasz gdzieś i jesteś nieświadomy tego, że TAM została osoba, która cię kocha i nieświadomie ją zraniłeś.
Jednak, czy ja nigdy nikogo nie zraniłam?

Od samego ranka miałam tą świadomość, że to ten dzień, że nie mogę już dłużej ukrywać moich uczuć; chociaż nadal mam wątpliwości, co do tego, co mam mu wyznać.
Głupie myśli chodziły po mojej głowie do południa; właśnie jakoś wtedy postanowiłam się ogarnąć i napisać do Michael'a. Rzuciłam komórkę na łóżko w moim pokoju i podeszłam do szafy, aby wybrać jakieś ubrania na dzisiejsze popołudnie, bo w dalszym ciągu byłam w pidżamie.
Założyłam na siebie białą sukienkę do kolan z grubymi ramionami, bo tylko takie dominowały w mojej garderobie; gdy moje blond włosy związałam w kłosa i ułożyłam delikatnie na prawym ramieniu, mój telefon zawibrował.
Odpisałam szybko chłopakowi i wyszłam z pomieszczenia. Włożyłam moje ulubione, czarne trampki i już po chwili znalazłam się po za domem. Usiadłam na kamiennych schodkach i zaczęłam układać sobie w głowie schemat, według którego ma przebiec nasze spotkanie.
Zrobić jakiś wstęp, czy może od razy powiedzieć wszystko prosto z mostu?
Ehh... po, co mi to było?

- Greta... - szepnął ktoś stojący przede mną; spojrzałam w tym kierunku. Głos należał do nikogo innego, jak Michael'a, który ubrany był w szare dresy i niebieską koszulkę. Uśmiechnęłam się lekko i poklepałam miejsce obok siebie, które po chwili zajął chłopak. Tak Greto, najlepiej załatw wszystko na schodkach przed swoim domem...

- Mike... - chciałam już zacząć swój monolog, który sobie w między czasie przygotowałam, ale szatyn mi przerwał.

- Czemu tak długo się nie odzywałaś? Coś się stało? - nie myślałam, że będzie jeszcze o to pytał.

- Nie... tak... znaczy ... bo ... ja.... - plątałam się we własnych słowach i teraz już naprawdę nie wiedziałam, co powiedzieć; dodatkowo dekoncentrowała mnie dłoń Mike'a gładząca mój policzek, a on spoglądał na mnie wyczekująco.
Wzięłam głęboki wdech i wyznałam to, co tak długo było przeze mnie skrywane.

- Kocham Cię... - oznajmiłam prawie bezgłośnie i byłam już gotowa do szybkiego powrotu do mojego pokoju, w którym będę mogła użalać się nad swoją głupotą. Przynajmniej teraz Michael będzie mógł się ze mnie pośmiać.
Już miałam nacisnąć na klamkę, która miała otworzyć przede mną wnętrze domu, ale poczułam lekki ucisk na moim nadgarstku.

- Czekaj! Co powiedziałaś? - przyciągnął mnie delikatnie do siebie i po chwili staliśmy już niebezpiecznie blisko siebie, patrząc sobie w oczy.
Ja w dalszym ciągu milczałam; spojrzałam na chłopaka ze zrezygnowaniem i przymknęłam powieki, spod których zaczęły wypływać łzy.
Mike westchnął i zrobił coś, czego bym nigdy się nie spodziewała.
Szatyn zrobił mały krok w moim kierunku tak, że między nami nie było prawie żadnego odstępu. Zaczął, co raz bardziej przybliżać się do mojej twarzy; w pewnym momencie jego usta zetknęły się z moimi.
Czy to nie zaprzecza mojemu planowi? Do diabła z planem! Pełnoletnia będę dopiero za dwa lata i właśnie od tego momentu będzie on obowiązywał. Oplotłam jego szyję dłońmi i zaczęłam oddawać pocałunek. Tylko teraz i tu...
Gdy odsunęliśmy się od siebie, Mike również ujawnił swoje uczucia, co do mojej osoby.

- Też Cię Kocham... - niech ktoś mnie uszczypnie! To wszystko mi się śni, tak? To jest niemożliwe, zbyt piękne...

- I co teraz? - szczerze? Nigdy nie wierzyłam w szczęśliwe zakończenia, więc czemu moja historia ma się skończyć pozytywnie? On wyjedzie i nie wróci; nie jestem naiwna.

- Ja jutro wyjeżdżam... - westchnął, lecz po chwili w jego oczach zabłysły iskierki. To i tak nie będzie nic realnego... - Greta, obiecuję Ci że ja tu wrócę... do Ciebie - ... a nie mówiłam?
W tym przypadku to, raczej myślałam, ale mniejsza o detale.

- Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać... - czemu niby to ma się skończyć inaczej niż zawsze? Już dwóch ważnych dla mnie mężczyzn wyjechało, a czy wrócili? Tego można się domyślić; ale jednak chcę być szczęśliwa przez te ostatnie chwile z NIM.

- O. bie. cu. ję; wrócę tu po ciebie; tylko czekaj na mnie... Naprawdę cię kocham - powiedział i złożył krótkiego całusa na moich wargach, a potem objął ramieniem. Wtuliłam się w nie i znowu zaczęłam płakać. To się nie dzieje, przecież życie nie jest bajką...
A jednak, stoję teraz przytulona do chłopaka, który mnie kocha, a ja jego. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Jak długo będzie trwało to wszystko? Wyjedzie i zapomni, jak wszyscy.

Michael:

Nadal nie mogę uwierzyć w to, co wydarzyło się dzisiejszego wieczoru.
Trzymam w ramionach dziewczynę, która parę minut temu wyznała mi miłość; byłem tchórzem, bo nawet przez chwilę nie pomyślałem, żeby to zrobić.
I co z tego, że jutro wyjeżdżam? To nie koniec mojej historii z Gretą, to dopiero początek.
To tylko dwa lata bez niej, bez miłości mojego życia.
Jestem teraz cholernie szczęśliwy, bo nie wiem jakimi słowami mógłbym to dokładnie opisać; po prostu - niewyobrażalnie szczęśliwy, aż trudno będzie mi się teraz rozstać z tym miejscem.

- Przyjdziesz jutro do mnie? Wyjeżdżam przed południem... - chciałem jak najwięcej tego czasu, który mi został, spędzić z dziewczyną moich marzeń.

- Tak - szepnęła i chciała już wejść do domu, BEZ POŻEGNANIA.Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem.

- Do jutra - czekałem, aż blondynka zniknie za drewnianą powłoką i chcąc, nie chcąc wróciłem SAM do swojego mieszkania. Ile my czasu zmarnowaliśmy... Już dawno mogliśmy być szczęśliwi...

Tadam!
Piszcie jak wam się podoba ;)
Gwiazdka? Komentarz?

Plan CWhere stories live. Discover now