Part 25

33 5 0
                                    

Jacob:

Podążałem krok za Gretą, która kierowała się w głąb sali. Szedłbym tak nadal jej śladami, gdyby nie to, że ktoś pociągnął mnie za ramię do tyłu. Spojrzałem pytająco na tę osobę, którą okazał się być brat mojej dziewczyny.

- Jake, słuchaj... - zaczął. - Nie wiem, czemu uważasz, że cię nie lubię i nie akceptuję waszego związku...

- Przecież ja nigdy nic takiego ci nie powiedziałem... - zaprzeczyłem.

- No jasne, że przy mnie to nie; jednak moje źródła donoszą coś innego - westchnął. - W normalnej sytuacji to mój ojciec prawiłby ci teraz kazanie odnośnie postępowania z moją siostrą, ale jestem tu tylko ja... - zaśmiał się nerwowo. - Według mnie jesteś w porządku chłopakiem, a w uczucia Grety mieszać się nie zamierzam - oznajmił. - Tylko... podobno ona bardzo przeżywała mój wyjazd cztery lata temat, a z tego co się dowiedziałem ty parę tygodni później też gdzieś wybyłeś.
Nie wiem, jak to wszystko naprawdę przebiegło, ale moja siostra dobrze tego nie zniosła.... - mówił, a ja przypomniałem sobie akurat ten dzień, gdy jeszcze byłem w Nowym Jorku i spotkałem Michael'a; Brian opowiadał bardzo podobną historię do tej, którą usłyszałem parę miesięcy wcześniej.

- Wiesz, Jake... - mruknął szatyn. - W tamto lato coś się zmieniło, Greta jeszcze bardziej zamknęła się w sobie, nasze spotkania ograniczyła do minimum, jakby chciała od czegoś uciec, teraz już wiem od czego...
Dwa miesiące po wyjeździe jej brata - Brian'a, jeszcze jakoś zniosła, ale potem... sam nie wiem, co takiego się stało.
Nie było z nią żadnego kontaktu przez ponad tydzień; nawet mnie starała się unikać, a mieszkaliśmy obok siebie. Przyjaźniliśmy się, a ona o niczym mi nie mówiła, zawsze wszystko starała się ukryć... Któregoś dnia, gdy przyszedłem do niej; miałem wrażenie, że odkryłem kawałek tej "tajemnicy". Znalazłem w jej pokoju kartkę....

- Nie mogę jej teraz znowu zranić, nie mogę jej stracić... - pomyślałem i nagle ogarnęło mnie pełne niepokoju uczucie. Czułem, że właśnie dzieje się coś złego.

- Jacob, wszystko w porządku? - słyszałem niewyraźny głos bruneta.
Zaprzeczyłem ruchem głowy i jak w amoku zacząłem iść w stronę parkietu, gdzie parę chwil wcześniej zniknęła blondynka.

Stanąłem na środku sali, a moje narządy zmysły po prostu ignorowały różne rozpraszające sygnały z otoczenia. Wszystko jakby ucichło: zagłuszająca muzyki oraz głośne wrzaski ludzi; właśnie - wrzask.
W tej chwili słyszałem tylko jej krzyk...

Greta:

- Dawno się nie widzieliśmy skarbie...  - wydychane przez niego powietrze miała woń alkoholu.
To nie było to samo, gdy wspólnie oglądaliśmy wieczorami filmy. Ja nie byłam w tej chwili ani trochę bezpieczna.
Mimo to, że obok mnie znajdowała się osoba, która zdobyła moje zaufanie w dość krótkim czasie, jednak ta sytuacja wymagała innego nastawienia.
Nie chciałam myśleć o tym, co zaraz prawdopodobnie może się wydarzyć.
Jedyne czego teraz chcę to po prostu stąd zniknąć. 
Czemu w ogóle zgodziłam się wyjść na tą imprezę?
Mogłam posłuchać Jacob'a...

Ocknęłam się z moich histerycznych myśli dopiero, gdy poczułam jego lodowate dłonie pod moją bluzką.
Zaczął zbliżać swoje usta do mojej szyi.

- Nathan, co ty robisz?! - krzyknęłam spanikowana; jednak chłopak na to nie zareagował i kontynuował swoją czynność. - Przestań! - nie zorientowałam się, gdy z moich oczu wypłynęły łzy.
Mogłam w ogóle tutaj nie przyjeżdżać. Nie było by tego wszystkiego, ale Jacob... - gdy już straciłam nadzieję na jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji; usłyszałam czyjś głos, a po chwili cały chmielowy opar zaczął zanikać.
Zamiast niego poczułam silne ramiona, które zamknęły mnie w mocnym uścisku.

- Greta, kochanie... - usłyszałam kojący szept i powoli otworzyłam mocno zaciśnięte powieki, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. - Już wszystko dobrze... - uspokajał mnie gładząc po plecach.

- Wró... ćmy... już - wychlipałam, będąc dalej zszokowana tym szybkim rozwojem wydarzeń.

Jacob:

Nigdy bym się nie spodziewał tego, co tam zastałem.
Nie wybaczyłbym chyba sobie, gdy coś się jej stało.
Jak on mógł tak postąpić? Jutro jeszcze się z nim rozliczę, ale w tym momencie najważniejsza była dla mnie niebieskooka.

Greta była cała roztrzęsiona, więc wziąłem ją na ręce w stylu panny młodej i wyniosłem z obiektu; a ona kołysana w moich objęciach zasypiała.

Wsiadając do samochodu wziąłem pod uwagę fakt, że od tego miejsca wynajmowane przeze mnie mieszkanie było bliżej, więc skierowałem się w jego stronę...

I mamy specjalny urodzinowy rodział dla Soph!

Wszytakiego najlepszego, żeby ci się z Nathanem udało :*

Gwiazdkujcie i komentujcie;)

Plan CWhere stories live. Discover now