Part 10

51 8 3
                                    

- Nie, nie, nie. To nie tak miało być. - stałem na korytarzu uczelni patrząc na tablicę z wynikami egzaminów i nadal nie mogłem uwierzyć w to, co jest napisane przy moim nazwisku.

- Cześć Mike, co tam? - w pewnej chwili usłyszałem za sobą głoś Jacoba, który oderwał mnie od moich myśli. Można powiedzieć, że razem z tym chłopakiem jesteśmy przyjaciółmi.

- Słabo... - westchnąłem.

- Jak egzaminy?

- O tym, to już lepiej nie mówić.

- Ale zdałeś, prawda?

- No właśnie... - chciałem dokończyć moją wypowiedź, ale w tym momencie podszedł do nas profesor Wine.

- Witam Panowie - przywitał się z nami.

- Dzień dobry Panie Wine - odpowiedzieliśmy, a nasz wykładowca zerknął na tablicę.

- No... Jacob, naprawdę świetny wynik, gratulacje - popatrzył na chłopaka z dezaprobatą i uścisnął jego dłoń. O mnie tego nie można było powiedzieć... - A ciebie , Michaelu mógłbym na chwilkę prosić?

- Tak, oczywiście. - poszliśmy w stronę pokoju profesora. Mężczyzna otworzył drzwi i zajął miejsce na swoim fotelu za biurkiem, a ja usiadłem naprzeciwko.

- Michaelu... zawiodłem się na tobie. Myślałem, że bez trudu zaliczysz te egzaminy, jednak się przeliczyłem...

- Panie profesorze, ale ja naprawdę nie wiem jak to wszystko się stało, wydawało mi się, że wszystko potrafię - tłumaczyłem się.

- Mhm... jednak dziesięć procent (10%) to ne jest zadowalający wynik...

- Też jestem tego samego zdania... - mruknąłem.

- Jednak ja nie o tym chciałem z tobą porozmawiać - oznajmił. - Wiesz już o tym, że istnieje możliwość poprawy, ale to dopiero za jakieś sześć miesięcy; a przez ten czas będę prowadził zajęcia do niej przygotowujące - już chyba wiem do czego zmierza... - I teraz pytanie: czy będziesz chciał w nich uczestniczyć? - popatrzył na mnie wyczekująco.

- Ehh... szczerze... to myślałem, że zdam te egzaminy i w ogóle nie brałem pod uwagę, że będę musiał uczestniczyć w tych zajęciach do poprawki. - podrapałem się nerwowo po karku. - A od kiedy one się zaczynają?

- Od przyszłego tygodnia, a dokładnie od pierwszego lipca - o nie...

- Mógłbym to jeszcze przemyśleć?

- Tak, ale odpowiedź chciałbym dostać najpóźniej jutro.

- Dobrze, to do widzenia - podniosłem się z krzesła i ruszyłem w kierunku drzwi.

- Do zobaczenia.

Wyszedłem z gabinetu i nie zwracając uwagi na stojącego nieopodal Jacoba, szedłem przed siebie.

- Ej,ej, gdzie tak pędzisz, co? - wzruszyłem ramionami na jego pytanie. Potem oboje szliśmy w ciszy; po dłuższym czasie milczącej drogi usiedliśmy na ławce w parku.

- Widziałeś wyniki? - zapytałem, tym samym zaczynając naszą rozmowę.

- Tak -przytaknął.

- Poprawka jest za pół roku, a zajęcia zaczynają się od pierwszego lipca - oznajmiłem.

- Poprawiasz się?

- Chciałbym...

- Ale...?

- Miałem wtedy wrócić... - odparłem

- Chyba nic się nie stanie jeśli wrócisz trochę później...

- No ale, przecież Greta wyjeżdża... - zapadła między nami cisza, która przerwał mój przyjaciel.

- Wiesz co... zostań na tych całych poprawkach. Ja mogę zawsze do niej pojechać i wszystko wytłumaczyć. - zaproponował.

_ No nie wiem, czy to najlepszy pomysł...

- Uwierz mi, dobry. Naprawdę nie zrobię nic odpowiedniego - uśmiechnął się do mnie ukazując swoje białe zęby.

- Dobra, ale dzwoń jeśli się czegoś dowiesz.

- Masz to jak w banku - zapewnił. Wyciągnąłem karteczkę i już bez żadnych wątpliwości zapisałem adres Grety i podałem papier blondynowi. - Więc... wyjadę jutro, może zobaczymy się jeszcze wieczorem. Na razie - pożegnał się i odszedł w swoją stronę.

Wydaje mi się, że dobrze zrobiłem; jednak nie mogłem przewidzieć tego co się stanie później...


Jak podoba się rozdział?

Gwiazdkujcie/Komentujcie ;)

Plan CWhere stories live. Discover now