- Nie, nie, nie. To nie tak miało być. - stałem na korytarzu uczelni patrząc na tablicę z wynikami egzaminów i nadal nie mogłem uwierzyć w to, co jest napisane przy moim nazwisku.
- Cześć Mike, co tam? - w pewnej chwili usłyszałem za sobą głoś Jacoba, który oderwał mnie od moich myśli. Można powiedzieć, że razem z tym chłopakiem jesteśmy przyjaciółmi.
- Słabo... - westchnąłem.
- Jak egzaminy?
- O tym, to już lepiej nie mówić.
- Ale zdałeś, prawda?
- No właśnie... - chciałem dokończyć moją wypowiedź, ale w tym momencie podszedł do nas profesor Wine.
- Witam Panowie - przywitał się z nami.
- Dzień dobry Panie Wine - odpowiedzieliśmy, a nasz wykładowca zerknął na tablicę.
- No... Jacob, naprawdę świetny wynik, gratulacje - popatrzył na chłopaka z dezaprobatą i uścisnął jego dłoń. O mnie tego nie można było powiedzieć... - A ciebie , Michaelu mógłbym na chwilkę prosić?
- Tak, oczywiście. - poszliśmy w stronę pokoju profesora. Mężczyzna otworzył drzwi i zajął miejsce na swoim fotelu za biurkiem, a ja usiadłem naprzeciwko.
- Michaelu... zawiodłem się na tobie. Myślałem, że bez trudu zaliczysz te egzaminy, jednak się przeliczyłem...
- Panie profesorze, ale ja naprawdę nie wiem jak to wszystko się stało, wydawało mi się, że wszystko potrafię - tłumaczyłem się.
- Mhm... jednak dziesięć procent (10%) to ne jest zadowalający wynik...
- Też jestem tego samego zdania... - mruknąłem.
- Jednak ja nie o tym chciałem z tobą porozmawiać - oznajmił. - Wiesz już o tym, że istnieje możliwość poprawy, ale to dopiero za jakieś sześć miesięcy; a przez ten czas będę prowadził zajęcia do niej przygotowujące - już chyba wiem do czego zmierza... - I teraz pytanie: czy będziesz chciał w nich uczestniczyć? - popatrzył na mnie wyczekująco.
- Ehh... szczerze... to myślałem, że zdam te egzaminy i w ogóle nie brałem pod uwagę, że będę musiał uczestniczyć w tych zajęciach do poprawki. - podrapałem się nerwowo po karku. - A od kiedy one się zaczynają?
- Od przyszłego tygodnia, a dokładnie od pierwszego lipca - o nie...
- Mógłbym to jeszcze przemyśleć?
- Tak, ale odpowiedź chciałbym dostać najpóźniej jutro.
- Dobrze, to do widzenia - podniosłem się z krzesła i ruszyłem w kierunku drzwi.
- Do zobaczenia.
Wyszedłem z gabinetu i nie zwracając uwagi na stojącego nieopodal Jacoba, szedłem przed siebie.
- Ej,ej, gdzie tak pędzisz, co? - wzruszyłem ramionami na jego pytanie. Potem oboje szliśmy w ciszy; po dłuższym czasie milczącej drogi usiedliśmy na ławce w parku.
- Widziałeś wyniki? - zapytałem, tym samym zaczynając naszą rozmowę.
- Tak -przytaknął.
- Poprawka jest za pół roku, a zajęcia zaczynają się od pierwszego lipca - oznajmiłem.
- Poprawiasz się?
- Chciałbym...
- Ale...?
- Miałem wtedy wrócić... - odparłem
- Chyba nic się nie stanie jeśli wrócisz trochę później...
- No ale, przecież Greta wyjeżdża... - zapadła między nami cisza, która przerwał mój przyjaciel.
- Wiesz co... zostań na tych całych poprawkach. Ja mogę zawsze do niej pojechać i wszystko wytłumaczyć. - zaproponował.
_ No nie wiem, czy to najlepszy pomysł...
- Uwierz mi, dobry. Naprawdę nie zrobię nic odpowiedniego - uśmiechnął się do mnie ukazując swoje białe zęby.
- Dobra, ale dzwoń jeśli się czegoś dowiesz.
- Masz to jak w banku - zapewnił. Wyciągnąłem karteczkę i już bez żadnych wątpliwości zapisałem adres Grety i podałem papier blondynowi. - Więc... wyjadę jutro, może zobaczymy się jeszcze wieczorem. Na razie - pożegnał się i odszedł w swoją stronę.
Wydaje mi się, że dobrze zrobiłem; jednak nie mogłem przewidzieć tego co się stanie później...
Jak podoba się rozdział?
Gwiazdkujcie/Komentujcie ;)
YOU ARE READING
Plan C
RomanceSzesnastoletnia Greta miała już dwa plany na przyszłość, które po pewnym czasie uznała za niemożliwe do wykonania. Ułożyła "Plan C", który postanowiła wypełnić do końca. Czy to się jej uda pomimo wszystkich przeszkód? Jak wpłynie na jej życie spot...