Part 11

64 8 1
                                    

Drogi Michaelu!
Obiecałeś, że przyjedziesz, że wrócisz do mnie. Nie zrobiłeś tego; chociaż... wiedziałam, że tak będzie. Rozumiem Cię, po co masz niby tu wracać? Nie ma tu nic takiego, ani nikogo takiego, kto byłby dobrym powodem do twojego powrotu. Jednak jeśli tu kiedyś wrócisz, mnie już tu nie będzie. A ten list może kiedyś jakimś trafem dostanie się w twoje ręce i go przeczytasz...

Zostawiłeś mnie ponad dwa lata temu. Ja mam już prawie 19 lat, a ty 21. Na początku wytrzymywałam, jednak wiedziałam, że to nie będzie trwać długo. Po dwóch miesiącach urwałam z tobą kontakt,musiałam to zrobić, ale nie podam Ci konkretnych powodów. Nawet jeśli bym tego nie zrobiła to coś by się zmieniło? Odpowiedz sam na to pytanie. Wiesz... chwilami miałam nadzieję, że przyjedziesz do mnie, że mimo wszystko dotrzymasz słowa. A szczególnie wtedy, kiedy spędziłam cały dzień przy oknie wyczekując Ciebie. Pierwszy lipiec... mówi Ci coś ten dzień? Zawiodłam się, tak jak za każdym razem, gdy mi coś obiecywano. Myślałam, że jesteś inny; myliłam się.

Mimo to, że wyjeżdżam zawsze będziesz gdzieś w moimi sercu.

Twoja Greta ❤

Włożyłam kartkę do białej koperty, na której widniał kaligraficzny napis: Michael, i położyłam na pustym biurku.
- Może kiedyś wróci... - pomyślałam.
Rozejrzałam się po swoim pokoju, w którym pozostały tylko meble. Dziś wieczorem mam wylot do Londynu.

W ostatnich dniach miałam dziwne przeczucie, że jestem obserwowana. Może mam jakąś paranoję?

Ponownie zerknęłam na pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Na środku postawiłam trzy walizki z moimi rzeczami. Nie zamierzam tu wracać, więc wzięłam praktycznie wszystko, co miałam w tym domu na własność. Zostanę tam i zrealizuję swój plan do końca.

- Kochanie, masz gościa! - powiadomiła mnie mama.

- Już idę! - wyszłam z pokoju i skierowałam się ku schodom.

- Rosie! - pisnęłam od razu, gdy dziewczyna znalazła się w zasięgu mojego wzroku.

- Przyjechałam, bo przecież za parę godzin wyjeżdżasz i nie będziemy się później widzieć przez jakiś czas - powiadomiła o powodzie swojej wizyty.

- Tak... - westchnęłam.

- Może chodźmy się przejść... - zaproponowała.

- Jasne. - przytaknęłam.

Wyszłyśmy na zewnątrz, a ja znowu miałam to podejrzane uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Obejrzałam się wokoło, ale nikogo nie zauważyłam.

- Wszystko okej? - spytała moja przyjaciółka bacznie mi się przyglądając.

- Tak,tak. Chodźmy. - pociągnęłam ją za rękę.

***
Stawiłyśmy się w moim domu godzinę przed zaplanowanym wylotem. Niedługo już mnie nie będzie w Nowym Jorku.

- O, Greta. Już jesteś. Powinnaś zacząć się szykować do wyjścia. Zaniosę twoje torby do samochodu. - oznajmił mój tata.

- Dobrze, zaraz będę gotowa. - w tej chwili spojrzałam na blondynkę stojąca obok mnie.

- Nie rozklejaj się jeszcze. Jadę z tobą na lotnisko. - poinformowała mnie.

- Dziękuję - szepnęłam i objęłam dziewczynę.

***
Odprawa odbyła się w miarę sprawnie. Nie obeszło się bez łez moich i mojej przyjaciółki. Pożegnałam się ze wszystkimi, którzy przyjechali ze mną na lotnisko.

A końcowo siedzę już w samolocie i mam za sobą połowę drogi do miejsca, gdzie zamierzam zacząć swoje nowe życie...

Akcję czas zacząć!
Dzisiaj trochę krótszy rozdział.
A jak się podobał?
Gwiazdkujcie/ komentujcie!

Jak tam wasze średnie na koniec roku?

Plan CWhere stories live. Discover now