Przez lekko uchylone drzwi patrzyłam, jak Nathan odchodzi zrezygnowany w kierunku kuchni.
Westchnęłam ciężko i zamknęłam cicho wejście do mojego pokoju.
Odwróciłam się w stronę Jake'a, który wbijał we mnie swój wzrok. Kiedy zauważył, że na niego patrzę, wstał z łóżka, na którym siedział i zmniejszył odległość między nami.- To był twój chłopak? - zapytał, gdy dzieliło nas już zaledwie parę centymetrów.
- Nie, coś ty... - odparłam i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej.
- Nie widzieliśmy się ponad trzy lata, mogłaś przez ten czas znaleźć sobie kogoś - stwierdził.
- Ale tak się nie stało - zaprzeczyłam, próbując nie myśleć w tej chwili o Michael'u.
- To dlaczego ten cały Nathan leżał na twoim łóżku prawie nagi? - syknął.
- A czy ja jestem twoją dziewczyną, żeby ci się tłumaczyć?
- A chcesz? - spytał; wprawiając mnie tym w zakłopotanie. Czy naprawdę tego chcę? Czy chcę wplątać się w jakąś poważniejszą relację z moim przyjacielem? Czy chcę już na poważnie podejść do mojego planu? Czy rzeczywiście chcę zapomnieć o Mike'u? Nie miałam dużo czasu do namysłu, bo blondyn ponowił swoje pytanie. - Chcesz tego? - popchnął mnie delikatnie na ścianę i oparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy, nie odrywając ani na chwilę swojego intensywnego spojrzenia z moich błękitnych oczu. Ehh... może później będę żałować mojej odpowiedzi, a może wręcz przeciwnie, z czasem będę szczęśliwa...
- Tak - szepnęłam, speszona dziwnym napięciem panującym między mną, a chłopakiem, który po moim przytaknięciu w mgnieniu oka pokonał niewielki dystans między nami i wpił się w moje usta.
Bez zastanowienia oddałam pocałunek, bo przecież przed sekundą sama się na to zgodziłam.
Blondyn teraz sunął swoimi wargami wzdłuż mojej szyi, aż zatrzymał się w jednym miejscu, na którym parę chwil później pojawił się zaróżowiony ślad.- Moja - cmoknął mnie w czubek nosa, a ja przejechałam palcami po mojej skórze tam, gdzie przed chwilą znajdowały się usta chłopaka.
Niebieskooki odszedł na moment, zostawiając taką niską, niepozorną blondynkę samą z własnymi myślami, w których dość często można się pogubić. Zanim zdążyłam czemukolwiek w mojej głowie zaprzeczyć, po pomieszczeniu rozeszły się dźwięki spokojnej muzyki. Chłopak wyciągnął rękę w moją stronę, tym samym zachęcając mnie do tańca.- Jacob, nie; nie tańczyłam już od lat - sprzeciwiłam się jego pomysłowi zasłaniając się dodatkowo dłońmi.
- Greta... przestań, pozwól mi zatańczyć ten jeden raz z moją dziewczyną - podszedł i złapał mnie za nadgarstek.
Gdy udało my się zaprowadzić mnie na środek pokoju, objął mnie talii, a ja oplotłam przedramionami jego kark' kołysaliśmy się w rytm melodii.- Więc... czym się zajmujesz? - zaczęłam, przerywając ciszę między nami.
- Jestem architektem, ale teraz nie jestem potrzebny w firmie, aż do końca tego roku, bo czekamy na kierownika nowego projektu, który aktualnie gdzieś wyjechał. - odpowiedział - A ty, na serio nikogo nie miałaś?
- Można tak powiedzieć - potwierdziłam.
- Myślisz, że Brian jest wściekły? - spytał.
- Nie, lubi cię; wiem to. - uśmiechnęłam się.
- Mam nadzieję... - mruknął, na co cicho zachichotałam.
- Ej, Greta! Możesz tu pozwolić? - usłyszałam krzyk mojego brata dochodzący z dołu.
- O wilku mowa; to ja się będę zbierał - oznajmił Jake, kończąc nasz taniec.
- Jak chcesz możesz zostać - zaoferowałam.
- Nie, dzięki. Wpadnę do ciebie niebawem, moja dziewczyno - uśmiechnął się szeroko i zostawił całusa na moim policzku.
- Dobra, to chodź, odprowadzę cię - powiedziałam i skierowałam się ku drzwiom.
- Czekaj! - wyprzedził mnie i otworzył drewnianą powłokę - Panie przodem. - wyszczerzył się. Wyszłam, a blondyn po chwili pojawił się obok mnie. Przeszliśmy koło salonu, w którym nie było żywej duszy i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
- To do zobaczenia, kochanie - musnął moje usta i już go nie było.
- Do zobaczenia - szepnęłam do zamykających się drzwi i wróciłam do wnętrza domu.
- Brian!!! - krzyknęłam wystarczająco głośno, aby brunet usłyszał, nawet jeśli jest w najbardziej oddalonym zakamarku tego budynku.
- Już idę! - usłyszałam stłumiony głos chłopaka; po dosłownie minucie pojawił się w zasięgu mojego wzroku. - Słuchaj, chyba musimy omówić jedną sprawę - zaczął, na co ja przewróciłam oczami.
- Tak, jestem z Jacob'em od jakiejś godziny i tak, wiem co robię. Mam prawie dwadzieścia lat! - odpowiedziałam na niezadane pytania.
- Tylko ja nie o tym - parsknął.
- Tak, a o czym? - zdziwiłam się.
- Jake wydaje się być spoko - przytaknęłam, jednak na ciąg dalszy jego wypowiedzi zaniemówiłam - ale co z Michael'em? - długo myślałam nad jakąkolwiek odpowiedzią, nawet bezsensowną.
- A co ma być? - wzruszyłam ramionami - On jest w Nowym Jorku, ja tu; nie dotrzymał obietnicy... - chciałam mówić dalej, ale brat mi przerwał.
- On wróciłby, naprawdę... - zaprzeczył moim słowom.
- Mylisz się, on jest takim samym kłamcą, jak ty i Jacob! Wybaczyłam wam, ale nie będę dla każdego pokonywać połowy świata! - wykrzyczałam mu wszystko, co tak naprawdę myślę o mojej sytuacji i wybiegłam do znanej mi bardzo dobrze części domu zatrzaskując za sobą drzwi. Skuliłam się na podłodze, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy; jedna, po drugiej...
Jestem po dość długiej przerwie z nowym rozdziałem, z którego prawdę mówiąc jestem zadowolona :D
Czekam na wasze opinie, niedługo następny ;)
YOU ARE READING
Plan C
RomanceSzesnastoletnia Greta miała już dwa plany na przyszłość, które po pewnym czasie uznała za niemożliwe do wykonania. Ułożyła "Plan C", który postanowiła wypełnić do końca. Czy to się jej uda pomimo wszystkich przeszkód? Jak wpłynie na jej życie spot...